MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejne kłopoty Janusza Szlanty. Inwigilował przedstawicieli załogi stoczni?

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Mirosław Piotrowski (z lewej) niedawno jeszcze siedział z Januszem Szlantą przy jednym stole. Teraz poróżniła ich sprawa kasety. 
Fot. Sławomir Ptasznik
Mirosław Piotrowski (z lewej) niedawno jeszcze siedział z Januszem Szlantą przy jednym stole. Teraz poróżniła ich sprawa kasety. Fot. Sławomir Ptasznik
Kolejne prokuratorskie kłopoty może mieć niedługo Janusz Szlanta. Członkowie Związku Zawodowego "Stoczniowiec" Stoczni Gdynia SA utrzymują bowiem, że przed dwoma laty byli podsłuchiwani i inwigilowani właśnie na ...

Kolejne prokuratorskie kłopoty może mieć niedługo Janusz Szlanta. Członkowie Związku Zawodowego "Stoczniowiec" Stoczni Gdynia SA utrzymują bowiem, że przed dwoma laty byli podsłuchiwani i inwigilowani właśnie na polecenie byłego prezesa zakładu. Główny zainteresowany zaprzecza, jednak wersję związkowców potwierdza rzecznik stoczni Mirosław Piotrowski. Reprezentanci ,Stoczniowca" w asyście swojego prawnika mają więc zamiar odwiedzić dziś Prokuraturę Rejonową w Gdyni, gdzie złożą zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Szlantę.
- Pismo już mamy gotowe, samo dostarczenie go do prokuratury pozostaje tylko formalnością - mówi Leszek Świętczak, przewodniczący "Stoczniowca". - Wiemy dokładnie kto, gdzie i kiedy nas podsłuchiwał. Do przestępstwa doszło 18 lutego 2002 r. w stoczniowym ośrodku informacji podczas naszego walnego zebrania delegatów. Mimo że zastrzegaliśmy, iż nie życzymy sobie dokumentowania tego spotkania, bo to, co się podczas niego dzieje, jest wewnętrzną sprawą naszego związku, została sporządzona kaseta z przebiegu posiedzenia. Nie odpuścimy tej sprawy, bo takie postępowanie nazwać można tylko jednym słowem: skandal. Metody stosowane wobec nas wywodzą się w prostej linii z czasów, które, jak wszyscy mamy nadzieję, minęły już bezpowrotnie.
- Gdy byłem prezesem zakładu, nie kazałem nikomu inwigilować "Stoczniowca" - twierdzi tymczasem Janusz Szlanta.
Historia wydawałaby się humorystyczna, gdyby nie fakt, że będzie musiała zająć się nią prokuratura. Kolejna awantura w Stoczni Gdynia SA rozgorzała o kasetę z nagraniem walnego zebrania delegatów związku zawodowego "Stoczniowiec", które odbyło się w lutym 2002 r. w ośrodku informacji stoczni. Związkowcy nie życzyli sobie nagrywania spotkania. Materiał trafił do prokuratury.
- Bez naszej wiedzy i zgody inwigilowano nas, mimo że wcześniej zdecydowanie się temu sprzeciwiliśmy - mówi Leszek Świętczak, lider "Stoczniowca". - Taśma trafiła w ręce nieprzychylnych nam związkowców z "Solidarności", którzy zanieśli ją do prokuratury, twierdząc, że jest dowodem na to, iż organizowaliśmy nielegalny strajk w zakładzie w 2002 r. Rozmawialiśmy z Mirosławem Piotrowskim, który zarządza ośrodkiem informacji stoczni. Powiedział nam, że aparaturę rejestrującą spotkanie kazał mu włączyć ówczesny zarząd zakładu. Generalnie rzecznik firmy miał nas na każdym kroku śledzić, bo takie były dyrektywy. Składamy więc doniesienie przeciwko byłemu prezesowi stoczni Januszowi Szlancie, a także przeciwko związkowcom z "Solidarności", bo skoro w sposób nielegalny weszli w posiadanie kasety, musieli z nim współpracować.
Reprezentanci "Solidarności" śpią jednak spokojnie. Przekonują, że żadnego układu ze Szlantą nie mieli, a kontrowersyjną kasetę dostarczył im anonimowy pracownik zakładu.
- Przyszedł do naszego biura, nie przedstawił się. Twierdził tylko, że jest członkiem "Stoczniowca" - mówi Dariusz Adamski, przewodniczący ,Solidarności". - Dał kasetę i poprosił, abyśmy zanieśli ją do prokuratury. Nie pytaliśmy, skąd ją ma.
Sprawę podsłuchu dobrze pamięta rzecznik zakładu Mirosław Piotrowski.
- To prawda, nagrywałem walne zgromadzenie delegatów "Stoczniowca". Ale to nie był mój wymysł, otrzymałem takie polecenie od byłego zarządu stoczni - mówi. - Dziwię się tylko, że kaseta dostała się w ręce "Solidarności", bo dawałem ją tylko ówczesnej dyrektor personalnej stoczni i nikomu innemu.
- Ciekawe rzeczy opowiada ten Piotrowski - usłyszeliśmy tymczasem, dzwoniąc do Janusza Szlanty. - Zaprzeczam, abym wydał polecenie podsłuchiwania "Stoczniowca".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Studio Euro odc.4 - PO AUSTRII

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto