Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdynia do przeglądu: nie ma dyskusji czyli o gdyńskich kpinach z demokracji - pisze Zygmunt Zmuda - Trzebiatowski

Zygmunt Zmuda - Trzebiatowski
Wojciech Szczurek - prezydent Gdyni
Wojciech Szczurek - prezydent Gdyni Przemek Świderski
To, że gdyńska definicja demokracji jest specyficzna, to jasne i oczywiste. To, że gdyński model samorządności polega na tym, że ktoś SAM RZĄDZI, też wiemy. Ciekawsze są te momenty, gdy przeżarty absurdem gdyński system zderza się z wymogami prawa, które świat definiują nieco inaczej.

Od pewnego czasu ustawa zapewnia mieszkańcom możliwość debaty nad raportem o stanie gminy. Swoją drogą, ten wymóg pojawił się podobno właśnie inspirowany Gdynią, gdzie formy dyskusji były rzadkością. Debata nad raportem miała być świetną lekcją demokracji bezpośredniej i obywatelskiego zaangażowania. Co najmniej 15 obywateli, po zebraniu 50 popierających ich gotowość podpisów, może zabrać głos w dyskusji na sesji. Ten obyczaj wykuwa się powoli, bo i zmiana jest w miarę nowa.

W pierwszym roku Samorządność prewencyjnie zgłosiła większość przychylnych sobie dyskutantów, w kolejnych uznała – i słusznie – że nawet jak wypowie się kilku sfrustrowanych i krytycznych obywateli, to prezydent Szczurek jakoś to przetrwa. Jest dorosły i zaprawiony w bojach.

I te głosy się pojawiały – z reguły kilka. W 2022 roku do głosu zgłosiło się zaledwie pięć osób, a wypowiedzi niektórych z nich to taki bardziej lokalny folklor. Ot, taki urok demokracji.

W środę będzie znów sesja absolutoryjna i znów dyskusja o raporcie – ostatnia w tej kadencji. Jako osoba znająca mroki duszy prezydenckiej świty obstawiałem, że pewnie zgłoszą kilka osób, by nieco złagodzić wydźwięk ewentualnej krytyki i utrudnić udział zbyt dużej liczbie opozycjonistów – dziś przyznaje, że nie doceniłem skali paniki środowiska.

Gdynia w dialogu

Stosowny druk, który należy sobie wydrukować i na nim pozbierać podpisy wraz z PESELAMI i adresami, pojawił się w czwartek po południu. W piątek koło południa pojawił się triumfalny wpis jednego z młodych mieszkańców, członka partii politycznej, który zebrał podpisy i je złożył.
Byłem pod wrażeniem jego sprawności.

Kilka dni później złożył podpisy aktywny radny dzielnicowy z Gdyni Dąbrowy. Okazało się tymczasem, że obaj złożyli je zbyt późno, by zmieścić się w piętnastce wybrańców. Krótko mówiąc: trzy godziny po otwarciu urzędu, pierwszego dnia zgłaszania chęci zabrania głosu, to już było za późno.

Mamy najwyraźniej do czynienia z eksplozją demokracji bezpośredniej, gigantycznym wzrostem aktywności obywatelskiej ludzi, którzy nie bacząc na to, że raport jest gruby, a sesja w środku dnia pracy, w tym akurat roku tłumnie i w wielkim pośpiechu rzucili się do zbierania podpisów, walcząc o nie po nocy by raniutko, niemal tratując się nawzajem, złożyć je w urzędzie.

I pewnie paru ludzików w gmachu na Piłsudskiego świetnie się bawi, wiedząc, że uniemożliwili ludziom wzięcie udziału w debacie, uznając, że takie ich zbójeckie prawo, a wszystko, co nie jest zabronione, jest dozwolone, tylko nie dostrzegają spraw zupełnie fundamentalnych.

Otóż robienie sobie żartów z procedur demokratycznych ma poważniejsze skutki niż pstryczek w nos kilku zaangażowanym opozycjonistom. To psuje system, odbiera zwykłym ludziom chęć do działania i angażowania. To sprawia, że gdy ludzie będą czytać na miejskich stronach kolejne apele, by się angażowali, niekoniecznie wszyscy w to uwierzą.

Jaką lekcje miał odebrać Wit Maniewski czy Norbert Anisowicz? Siedź cicho i się nie angażuj?

To psucie demokracji i psucie samorządu. Rozumiem, że dla ludzi, którzy i tak już to zrobili, niewiele to znaczy – ale obiektywnie nadal znaczy. Opozycja sobie poradzi, bo ma różne kanały przekazywania swojej wizji miasta, ale jakie opcje ma zwykły obywatel, gdy nawet to, co zagwarantowała mu ustawa, gdyńscy włodarze umieją obrócić w coś bezużytecznego?

Swoją drogą, czy prezydent Szczurek nie jest w stanie wytrzymać kilku minut krytycznych uwag? Myślę, że jest, ale ma nadgorliwych dworzan.

ZOBACZ TEŻ: GDYNIA DO PRZEGLĄDU - "Jak żyć, gdy wszystko jest sukcesem?" Felieton Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego

Mądry gospodarz miasta jest ciekaw opinii mieszkańców i chce je słyszeć, w szczególności te krytyczne, po pochlebstw i pochwał ma pewnie po kokardę. Mądry gospodarz wie, że gdy ludziom da się mówić, to i ciśnienie nie rośnie, a nieco opada. No i mądry gospodarz wie, że pewne mechanizmy łatwo zepsuć, a niezwykle trudno będzie potem naprawić. Widzimy to przecież w skali kraju.

Pan prezydent zwołuje ludzi pod sztandarami 4 czerwca, by świętować dzień wolności i praw obywatelskich i chyba naprawdę myśli, że w Gdyni jest tylko jeden taki dzień. W pozostałe – wolności i swobody nie obowiązują nikogo poza jego otoczeniem.

*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana, Norman Davies powinien być Honorowym Obywatelem Gdyni, a mieszkańców warto słuchać, zamiast utrudniać im udział w dyskusji.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto