Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GDYNIA DO PRZEGLĄDU: "Sponiewierać i otworzyć dyskusje, czyli gdyński sposób komunikacji". Felieton Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski



Dziennik Bałtycki
Dziennik Bałtycki Agnieszka Rodziewicz
Coraz częściej mam wrażenie, że uczestniczę w programie z cyklu „Ukryta kamera” i odruchowo rozglądam się w poszukiwaniu schowanego obiektywu. A moje zdumienie sięga zenitu, gdy jednak go nie znajduję. Żyjemy w dziwnych czasach, gdy to, co wydaje się niskich lotów żartem, jest całkowicie poważne.

Co się stało? Ano, trafiłem na zaskakujący tekst „ZACZNIJMY DYSKUSJĘ O OBWARZANKACH” zawierający wywód wiceprezydentki Gdyni Katarzyny Gruszeckiej – Spychały na temat zjawiska gmin obwarzankowych. Czyli tych okalających większe miasta i splecionych z nimi funkcjonalnie, rosnących wraz z nim, a czasem – dużo szybciej od niego.

Przeczytałem i przysiadłem z wrażenia. Znam i szanuję autorkę i tym bardziej nie mogę znaleźć żadnego pozytywnego motywu tej publikacji. Pani prezydent zaprasza do dyskusji o ważnym zjawisku, ale zupełnie nie wiadomo – kogo. Odruchowo pomyślałbym, że pewnie włodarzy gmin obwarzankowych, ale pomysł, by dyskusje zaczynać od obrażania potencjalnego rozmówcy wydał się kuriozalny.

Ktoś powie, że to nie o osobach, a nie zjawiskach, ale jednak – władze Gdyni oceniają to co dzieje się w pobliskim Kosakowie czy Bojanie jako „jeżdżenie na gape”, „pasożytnictwo” czy „śmierdzące jajo”. Ktoś z tamtych gmin czuje się na starcie jako źródło problemu i winowajca, ktoś kto powinien się ogarnąć i pilnie naprawić to, co sam psuje. Aż się chce siadać do stołu i rozmawiać – ze skutkiem podobnym do tego z jakim rozmawia się o wiadukcie ważnym dla Gdyni i Kosakowa, czyli bardzo kiepskim. Pisałem już o tym i nie chcę wracać, ale to są pozory rozmowy i na pewno nie partnerskiej.

Czytaj także: GDYNIA DO PRZEGLĄDU: "Jak żyć, gdy wszystko jest sukcesem?" Felieton Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego

Jestem lokalnym, gdyńskim patriotą. Próbuję sobie zatem wyobrazić, że ktoś mi wmawia, że „jeśli nawet poczuwam się do patriotyzmu lokalnego ze swoją gminą, w której mieszkam, to de facto wybrałem ją nie dlatego, że tak bardzo kocham to miejsce, tylko dlatego, że tak blisko jest do dużego miasta, które mnie przyciąga.” Czyli, że mieszkam w Gdyni, ale tak naprawdę, chodzi o bliskość do – za przeproszeniem – Gdańska. No właśnie - zupełnie nie!

Gdybym chciał mieszkać w Gdańsku, to nie trzymałbym się Gdyni. Gdybym chciał mieszkać w Gdyni, nie przeprowadzałbym się do Kosakowa. A jeśli ktoś tak robi, mając Gdynię w sercu, to zamiast fukać na regulację, deprecjonować ofertę owych „obwarzanków” czy wygrażać (trzeba was przyłączyć siłą albo zabrać wam kasę!) – warto uderzyć się we własne piersi i powiedzieć: „coś tu poważnie spartoliliśmy, skoro ludzie uciekają”. Może trzeba zastanowić się co trzeba zrobić by ludzie woleli mieszkać w Gdyni niż na jej „obwarzankach”, spędzając pół dnia w autobusach czy autach, dowożąc dzieciaki i siebie? Może trzeba spojrzeć w lustro i powiedzieć: „Ludzie są racjonalni. Jeśli wybierają mieszkanie w Rumi, Redzie, Mostach czy Dobrzewinie to nie dlatego, że ignorują świetny poziom gdyńskich usług publicznych”.

Gdy zaczęliśmy bić w dzwony i pokazywać zatrważający poziom gdyńskiego zadłużenia, władze Gdyni opowiadały o kryzysie, cenach energii, obniżce PIT i Polskim Nieładzie, nawet nie zaglądając do własnego ogródka. Gdy spada liczba gdynian, a z nimi uciekają wpływy z podatków, słyszymy, że to przez pasożytnicze obwarzanki, które niczego nie zapewniają, a kuszą ludzi tanią ziemią.

Pani wiceprezydent, słyszała Pani o edukacyjnej robocie, która się dzieje w Kosakowie, choćby rękami Rafała Juszczyka, dla którego gdyńska edukacja nie miała oferty? Widziała Pani węzeł integracyjny Janowo z bezkolizyjnym przejazdem pod torami? Słyszała Pani o perypetiach ludzi chcących budować coś w naszym mieście i uzgodnić to w stosownych wydziałach i o projektantach nie chcących realizacji w Gdyni? Albo o przedsiębiorcach przenoszących biznesy poza Gdynię? Obwarzanek? Jaki kurka, obwarzanek?! Raczej niestety - piernik.

Jest oczywiście problem. Nie od dziś i nie od wczoraj. Jest trudny i wymaga skoordynowanych, różnorakich działań. Niestety, lektura tego tekstu pokazuje jasno, że rządząca Gdynią ekipa nie jest rozwiązaniem problemu, ale jego częścią.

*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana, Norman Davies powinien być Honorowym Obywatelem Gdyni, a problemem nie jest obwarzanek, lecz – pierniki.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto