Kuriozalna kara za zmianę trasy autobusu w Gdyni

Trzysta złotych ma zapłacić 16-letnia mieszkanka Gdyni za zmianę trasy autobusu linii 198. Zmiana polegała na... 150-metrowym przejeździe autobusu z przystanku na pętlę przy ul. Puckiej.

Pasażerka miała imienny, ulgowy bilet miesięczny i zaświadczenie ze szkoły, że jest w trakcie wyrabiania legitymacji. Mimo to kontrolerzy uznali, że nie są w stanie ustalić jej tożsamości. Odesłali autobus na pętlę i wezwali policję. Pasażerka twierdzi, że kontrolerzy żądali od niej 50 zł łapówki, a jeden z nich molestował ją, dotykając jej biustu. Przedstawiciele Zarządu Komunikacji Miejskiej w Gdyni zaprzeczają.

- Nie ma żadnych dowodów, że kontroler żądał łapówki bądź molestował pasażerkę - mówi Olgierd Wyszomirski, dyrektor ZKM w Gdyni. - Odbieram to jako pomówienie wobec reprezentowanej przeze mnie firmy.

- Kontroler napisał oświadczenie, w którym stanowczo zaprzeczył, jakoby molestował pasażerkę - dodaje Sylwia Muskietorz, z-ca naczelnika Wydziału Kontroli Biletów i Windykacji ZKM.

Dziewczynie anulowano opłatę za jazdę bez ważnego biletu. ZKM jednak upiera się, że pasażerka zapłacić ma 300 zł za przejazd autobusu z przystanku na pętlę.

- Nie jest ważne, czy zmiana trasy, która powstała z winy pasażera, obejmowała 150 metrów, czy 3 kilometry - mówi Olgierd Wyszomirski. - Prawo przewozowe umożliwia nam nałożenie kary umownej na pasażera. Nie odstąpimy od windykacji 300 zł. To dlatego, że inni pasażerowie w wypadku zmiany trasy tracą czas i zmniejsza się ich komfort podróży. Nie możemy dopuszczać do takich przypadków.

- To po prostu skandal - uważa tymczasem Wojciech S., ojciec dziewczyny. - Dyrekcja ZKM chyba nawet nie czytała mojej skargi na pracę kontrolerów, bo w odpowiedzi na nią pomylili imię mojej córki. Według nich nazywa się nie Paulina, a Katarzyna. Będę się dalej odwoływał.