Spadkobierczynie przedwojennych właścicieli odzyskały tereny nieopodal ul. Chylońskiej ponad cztery lata temu, jednak do dziś nie są w stanie korzystać z nieruchomości w taki sposób, jakiego sobie życzą. Urzędnicy najpierw nie zgodzili się na zrealizowanie jakichkolwiek budynków w parku, a zapisy uniemożliwiające inwestowanie znalazły się w uchwalonym w 2010 r. planie zagospodarowania.
ZOBACZ!
Gdynia: tajemnicze zakątki miasta.
Ostatnio reprezentanci ratusza tylko dolali oliwy do ognia. W zaktualizowanym _studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Gdyni _znalazły się kolejne, niekorzystne dla właścicielek, zapisy. Urzędnicy uważają, iż zielone grunty w prywatnej części parku muszą mieć charakter rekreacyjny i być ogólnodostępne. Zabronili więc właścicielkom ich ogrodzenia. Na części obszaru wyznaczono też tereny zalewowe dla rzeki Chylonki. Właściciele parku nie zamierzają się z tym pogodzić. Ich zdaniem, otoczone blokami grunty w Chyloni, najludniejszej dzielnicy w Gdyni, idealnie nadają się pod zabudowę, a tereny rekreacyjne dla mieszkańców urzędnicy powinni wyznaczać w nadmorskich obszarach miasta.
CZYTAJ TAKŻE: Park Kiloński: urzędnicy kontra spadkobiercy. Od zawsze?
Mecenas Janusz Masiak, pełnomocnik właścicielek, od wielu już miesięcy toczy spór z gminą odnośnie planu zagospodarowania przestrzennego dla parku. Kolejne sądy przyznają rację na przemian to Gdyni, to prywatnym posiadaczom. Teraz podobna batalia odbędzie się wokół ustaleń studium.
- Będziemy dążyć do unieważnienia jego zapisów - mówi mec. Masiak.
Spór prawdopodobnie ponownie zakończy się więc przed sądem administracyjnym. Urzędnicy nie widzą jednak nic dziwnego w fakcie, iż narzucają prywatnym właścicielom sposób użytkowania ich działek, lokując tam grunty zielone, zabraniając inwestowania, a nawet postawienia płotu.
- Gmina ma prawo wskazać w studium tereny przeznaczone na zieleń ogólnodostępną - twierdzi Marek Stępa, wiceprezydent Gdyni. Według urzędników, mogą być to także działki prywatnych właścicieli, które zostaną wykupione dopiero w przyszłości. Tyle tylko że jak dotychczas rozmowy na ten temat spaliły na panewce. Właścicielki oszacowały wartość nieruchomości na 4,7 mln zł. Urzędnicy nie byli zainteresowani, aby zapłacić taką kwotę.
- Cena zaproponowana przez właścicieli przekraczała wartość rynkową gruntu - mówi Tomasz Banel naczelnik Wydziału Polityki Gospodarczej i Nieruchomości Urzędu Miasta Gdyni.
Naczelnik Banel dodaje, że w związku z tym urzędnicy wydzierżawili nieruchomość i będą w przyszłości prowadzili dalsze rozmowy odnośnie jej wykupu.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?