Morsowanie na plaży w Gdyni zyskuje na popularności
- Morsuję od 10 lat i to, co dzieje się, nie zauważyłam nigdy wcześniej. To pierwszy taki sezon, pierwsza taka zima, kiedy mam wrażenie, że na plaży jest więcej ludzi, niż latem. Być może chodzi tutaj o poczucie wolności, przy tych wszystkich ograniczeniach, które obecnie mamy. Jest moda na spotkania na plaży. Tutaj wolno wyjść i nikt za to nie zamknie. Widzę, że na plażach są głównie ludzie młodzi, od 20 do 40 lat - mówi Barbara Nowicki, prezes "Morsów Gdyńskich".
Morsy w Gdyni, które przez lata uchodziły zimą na plaży za dziwaków, z radością witają nowe osoby na plaży. Zauważają przy tym, że jest to jeden z efektów ograniczenia lub zamknięcia miejsc, gdzie można trenować.
- Podczas słynnych biegów gdyńskich i gdańskich widzieliśmy ogrom ludzi, którzy ruszyli z domów. Była na to moda. Teraz tego nie ma. Dodatkowo, kluby fitness są zamknięte. Może każdy szuka czegoś dla siebie? - zastanawia się szefowa gdyńskiego stowarzyszenia. I dodaj: - Morsowanie można porównać do hormonu szczęścia. Po wyjściu z wody uderza w każdego fala pozytywnych emocji. To ładowanie akumulatorów dobrego samopoczucia na cały tydzień. Być może jedna-dwie osoby spróbowały i przekazały to dalej. Dochodzi do tego moda na zdjęcia w mediach społecznościowych. Fajnie jest pokazać innym, że jest się bohaterem - śmieje się.
Stowarzyszenie Morsy Gdyńskie skupia ludzi, którzy dbają o aktywność fizyczną. To członkowie, którzy biegają, pływają w zimnej wodzie, uprawiają nordic walking, a na zakończenie treningów regenerują mięśnie w zimnej wodzie.
Jakie błędy popełniają debiutanci podczas kąpieli zimowych? Na co zwrócić uwagę?
- Najgorsze jest wejście w grupie, w której jeden lider decyduje, jak długo wszyscy mają zostać w wodzie. Każdy ma własne poczucie zimna. Chudy człowiek nie wytrzyma tyle w lodowatej wodzie, ile osoba o większej tkance tłuszczowej. Unikajmy grup, które narzucają czas spędzony w wodzie. Inna sprawa to "spławiki". Nazywamy tak osoby, które stoją i marzną. Morsowanie to budowanie odporności. To nie jest wchodzenie i liczenie czasu. Między prawidłowym morsowaniem a wejściem w hipotermię jest cienka granica. Trzeba mieć zabezpieczone nogi w buty neoprenowe, dzięki którym nie zranimy się o lód lub nie wdepniemy w pozostałość po czworonogach. Jako stowarzyszenie nie zakładamy rękawiczek. Ręce przecież też można zanurzyć. Jeśli stoimy w wodzie nieruchomo, to tracimy ciepło wolniej. Musimy zwrócić uwagę na warunki zewnętrzne. Inaczej morsuje się w październiku, a inaczej w lutym. Jesienią można wejść 2-3 razy, a w przerwie pobiegać po plaży. W lutym, na przykład przy odczuwalnej temperaturze -12 stopni Celsjusza, nie jest zalecane kilkukrotne wejście do wody, ponieważ bardzo szybko się wychładzamy - wylicza Barbara Nowicki.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?