Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wycinka drzew przy ulicy Parkowej oburza mieszkańców Małego Kacka

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Tomasz Bołt
Wiadomość o planowanej wycince dorodnych drzew nieopodal ul. Parkowej zmroziła mieszkańców Małego Kacka. Uważają oni, że będzie to bezsensowna dewastacja przyrody

Przeczytaj także: Komornik zamknie szewca przez miasto?

Mieszkańcy drzewa oznaczone charakterystyczną farbą, jako mające iść pod topór, zauważyli niedawno podczas spacerów w tym urokliwym zakątku miasta.

- Zatkało mnie - relacjonuje Rafał Zydorek, jeden z nich. - To dorodne, zdrowe brzozy, buki, świerki. Z pewnością około stu drzew. Oznaczono je jako przeznaczone do wycinki na prywatnej działce, sprzedanej przez miasto. Gołym okiem widać, że grunt jest przygotowywany pod nową inwestycję. Nie zgadzam się z tym, bo budowa kolejnych osiedli mieszkaniowych nie może być priorytetem, uzasadniającym dewastację przyrody w takim mieście jak Gdynia, chcącym uchodzić za przyjazne mieszkańcom. Powinniśmy dążyć do wzorców skandynawskich, gdzie ochrona środowiska jest sprawą absolutnie kluczową i o wycinaniu zdrowych drzew na siłę, aby w ich miejsce budować domy, nikt nawet nie myśli. Mój syn na lekcjach dowiaduje się od nauczycieli, jak wiele czasu trzeba, aby wyrósł dorodny buk, uczulany jest na wrażliwość względem przyrody. Kiedy był ze mną na spacerze i zobaczył, jak piękne drzewa mają zostać wycięte, niemal się popłakał.

W obronie buków, świerków i brzóz stają też inni mieszkańcy Małego Kacka.

- Będę redagowała pismo protestacyjne do Urzędu Miasta Gdyni w tej sprawie - zapowiada Małgorzata Niestupek. - Ciągle słyszy się w Gdyni o kolejnych, zakrojonych na szeroką skalę wycinkach. Jesteśmy zbyt pięknym, zielonym miastem, aby urzędnicy, wydając podobne zgody, mieli ten wizerunek zniszczyć.
Osiedla mieszkaniowe nie muszą być wciskane na zadrzewione obszary na siłę, można budować je w Chwarznie i Wiczlinie, gdzie są puste pola. Urzędnicy miejscy są zresztą w kwestii ochrony przyrody niekonsekwentni. Z jednej strony ustanawiają użytek ekologiczny na prywatnym terenie mokradeł w Wielkim Kacku, aby nie zostały one zasypane ziemią i zabudowane. Z drugiej strony sprzedają zadrzewione, miejskie działki, pozwalając ich nowym właścicielom wycinać drzewa i zabudować je. Tak było na rogu ul. Orłowskiej i al. Zwycięstwa, tak dzieje się w wielu innych rejonach miasta. Trudno jest mi zrozumieć takie postępowanie.

Zobacz także: Trójmiasto wydaje miliony na sprzątanie

Z argumentacją mieszkańców nie zgadza się jednak Michał Guć, wiceprezydent Gdyni. Przyznaje on co prawda, że część drzew przy ul. Parkowej zagrożona jest wycięciem, jednak nie widzi w tym fakcie nic bulwersującego.

- Niektóre tereny przy ul. Parkowej w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego wskazane zostały pod zabudowę usługową, nie może więc dziwić fakt, że ich właściciel, prędzej, czy później, będzie próbował ją zrealizować - mówi Michał Guć. - W tym przypadku decyzji wycinkowej jednak jeszcze nie ma, bo obecnie takie decyzje wydajemy dopiero po uzyskaniu pozwolenia na budowę. Drzewa mogły zostać oznaczone farbą na potrzeby inwentaryzacji. Jeśli właściciel terenu po uzyskaniu pozwolenia na budowę złoży wniosek, będziemy go analizować i starać się maksymalnie ograniczyć skalę wycinki. Biorąc pod uwagę przeznaczenie terenu, najprawdopodobniej część drzew na tej działce zostanie wycięta. W takich przypadkach zamian za wycięte drzewa inwestor wnosi opłaty lub sadzi drzewa w innym miejscu.

Michał Guć dodaje, że teren, o którym mowa, leży w bezpośredniej bliskości lasu.

Arka chce ukarania Tomasza Kafarskiego

- Fakt wycinki, o ile taki zaistnieje, nie spowoduje więc, iż pobliscy mieszkańcy zostaną pozbawieni dostępu do jakiejś jedynej, zielonej enklawy w centrum dzielnicy - mówi wiceprezydent Gdyni. - Do lasu nadal będą mieli przysłowiowe dwa kroki.

Urzędnicy dodają, że w myśl polskich przepisów po uzyskaniu zgody dozwolone jest wycinanie nawet zdrowych drzew, poza gatunkami chronionymi.
**
Przeczytaj też:

Spacerowa Gdynia kusi mieszkańców i turystów

**

To już kolejny w ostatnich latach przypadek w Gdyni, w którym mieszkańcy gwałtownie sprzeciwiają się wycinaniu drzew


Głośna tego typu sprawa dotyczyła terenu przy ul. Bosmańskiej na Obłużu. W 2006 r., mimo gwałtownych sprzeciwów lokalnej społeczności, wycięto tam cały zagajnik, łącznie około 4 tys. drzew. Większość z nich zakwalifikowana została przez urzędników miejskich jako usychające, chore i wiatrołomy. Mieszkańcy utrzymywali tymczasem, że zdecydowana większość drzew była zdrowa. Sprawa trafiła ostatecznie do prokuratury. Ekspertyzy, wykonane przez biegłych, wkrótce jasno pokazały, że mieszkańcy mieli rację. Ostatecznie prokuratorskie dochodzenie zakończyło się przedstawieniem zarzutów byłej inspektor z wydziału ochrony środowiska i rolnictwa gdyńskiego magistratu, kobietę skazał następnie sąd.
Podobne kontrowersje towarzyszyły w 2008 r. tematowi wycinki drzew pod osiedle mieszkaniowe i obiekt handlowy na granicy Karwin i Dąbrowy.
Z kolei w ostatnich miesiącach opisywaliśmy protesty mieszkańców w sprawie wycinania dorodnych brzóz, co umożliwiło rozpoczęcie realizowanej obecnie inwestycji mieszkaniowej tuż przy rezerwacie Kępa Redłowska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto