Przeczytaj także: Gdańskie zabytki może zająć komornik?
- Z komornikami się nie widziałam, bo mnie akurat nie było, mam złamany palec u nogi i jestem na zwolnieniu lekarskim. I nie pakuję się. Czekam na odpowiedź z miasta na moje pismo, które wysłałam tam rok temu - mówi Mirosława Węsierska.
- Prosiłam w nim miasto o dzierżawę terenu znajdującego się nieopodal tego obecnie przeze mnie zajmowanego, bliżej przystanku. Tam, gdzie za zgodą miasta przenosi się sąsiadujący z moją działką kiosk. Odpowiedzi do dziś nie dostałam. To prawda, że podpisałam już kilka miesięcy temu zobowiązanie, iż usunę pawilon. Ale liczyłam, że w międzyczasie otrzymam zgodę na przeniesienie działalności. Przecież setki mieszkańców Orłowa, a nawet posłowie, poparli moją prośbę o zachowanie miejsca pracy w ginącym bądź co bądź zawodzie.
Tomasz Banel, naczelnik Wydziału Polityki Gospodarczej i Nieruchomości Urzędu Miasta Gdyni, twierdzi, że pisma od mieszkańców, którzy domagali się usunięcia zakładu do magistratu też docierały.
- A kwestia zgody na utrzymanie w obecnym miejscu zakładu jest dawno zamknięta. Sprawa została przekazana komornikom, by doprowadzili do wydania miastu gminnej własności i czekamy na egzekucję, która nieodwołalnie nastąpi - twierdzi Tomasz Banel.
- Co do pisma, właścicielka zakładu otrzymała odpowiedź, iż nie wydamy dla wymienianego przez nią terenu decyzji o warunkach zabudowy. A ubieganie się w tej sytuacji o dzierżawę działki nie ma sensu. Gwoli jasności dodam, że sąsiadujący z "Kowadełkim" kiosk nie przenosi się na teren gminny, a należący do Skarbu Państwa. I zgodę otrzymał nie od nas, tylko od wojewody. To co robi pani szewc to gra na czas, ale ten czas nie działa na jej korzyść.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?