Zobacz także: Witomino: Przy ul. Rolniczej znów stanęła wiata
- Zachowują się, jak na prywatnym folwarku - mówi Magdalena Żuk, jedna z lokatorek. - Nasze interwencje, zarówno w ABK, jak i u przełożonych tych pracowników w Urzędzie Miasta Gdyni, na niewiele się zdają.
Lokatorzy zarzucają administratorowi m.in. nieterminowe wnoszenie opłat eksploatacyjnych i na fundusz remontowy za lokale, których właścicielem jest gmina.
- Powinny wpływać na konto wspólnoty, w której miasto jest udziałowcem - mówi Magdalena Żuk. - Niestety, wpłaty są często mocno opóźnione lub docierają nie w pełnej wysokości. W konsekwencji, aby regulować rachunki, trzeba było ostatnio sięgnąć po środki z funduszu remontowego. To nie do pomyślenia, bo jeśli w bloku nastąpi jakaś poważna awaria, nie będzie z czego pokryć kosztów jej naprawy.
Z rachunków i wyciągów, przedstawianych przez mieszkańców, wynika, iż tylko w 2010 r. gmina nie wpłacała należności na konto wspólnoty przez pół roku, od czerwca do listopada.
- Do końca 2010 r. dług ABK narósł do 9 tys. zł - mówi Magdalena Żuk.
Mieszkańcy z ul. Rolniczej 12 mają też pretensje, iż opłaty eksploatacyjne, ponoszone przez mieszkańców gminnych lokali, nie wpływają bezpośrednio na konto wspólnoty, lecz przyjmowane są w kasie ABK. Wtedy księgowane są na koncie administratora i dopiero później trafiają do wspólnoty.
- Spowodowało to taki bałagan w rachunkach, że dziś trudno jest już doliczyć się, kto z mieszkańców wniósł, a kto nie wnosił obowiązkowych opłat w poszczególnych miesiącach - mówi Daniel Ryłka, członek wspólnoty.
Kolejną sprawą, podnoszoną przez lokatorów, jest kwestia rzekomego zaciągnięcia kredytu w wysokości 240 tys. zł na remont dachu budynku.
- ABK uczyniła to bez zgody zarządu wspólnoty, czyli bezprawnie - grzmi Magdalena Żuk.
Zobacz także: Basen na Witominie z hydromasażem?
Mieszkańcy zbierają już podpisy pod wnioskiem o odwołanie z funkcji administratora bloku urzędników z ABK 4 i wyznaczenie nowego zarządcy. Byli też na interwencjach u Beaty Brzostowskiej, naczelnik Wydziału Budynków Urzędu Miasta Gdyni, oraz wiceprezydenta miasta Bogusława Stasiaka.
- Wiceprezydent był mocno zaskoczony danymi, które mu przekazaliśmy - informuje Żuk.
Bogusław Stasiak na temat konfliktu nie chciał jednak z nami rozmawiać, odsyłając po informacje do Beaty Brzostowskiej. Tymczasem naczelnik Wydziału Budynków UMG, której bezpośrednio podlegają kierownictwa ABK, w postępowaniu pracowników ABK 4 nie widzi nieprawidłowości.
- Na spotkaniu z wiceprezydentem mieszkańcom przedstawiono wyciągi, z których wynika, iż gmina na dzień 31 maja nie ma żadnych zobowiązań wobec wspólnoty - mówi Beata Brzostowska. - Bilanse z ubiegłych lat zostały z kolei przez wspólnotę przyjęte i rozliczone. My jako miasto mamy w tej wspólnocie mniejszość głosów, dlatego o takim rozstrzygnięciu zadecydowali sami mieszkańcy.
Naczelnik Wydziału Budynków UMG dodaje, że lokatorów bloku nikt nie przymusza do wpłacania opłat w kasie ABK nr 4.
- Robią to, bo jest tak im wygodnie - mówi Beata Brzostowska. - W takim wypadku nie ma innej możliwości i pieniądze najpierw muszą trafić na konto ABK, a dopiero potem na konto wspólnoty. Wspólnota mogłaby oczywiście podjąć uchwałę, aby wszelkie należności mieszkańcy indywidualnie regulowali bezpośrednio na jej konto, byłoby to wtedy bardziej przejrzyste, wiadomo byłoby, kto dokładnie, kiedy i ile wpłacił, jednak dla lokatorów oznaczałoby to m.in. ponoszenie kosztów przelewów bankowych.
Beata Brzostowska twierdzi też, iż nic nie wie na temat rzekomego kredytu, zaciągniętego przez ABK.
- Wątek ten nie pojawił się ani na interwencji u mnie, ani u wiceprezydenta Stasiaka - mówi. - Jednak ABK nie ma możliwości zaciągnięcia takiego kredytu bez uchwały wspólnoty.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?