Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Nowy referat dla dzielnic pomógł we współpracy z urzędnikami miejskimi

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Tomasz Bołt
Lekceważeni przez władze Gdyni czuli się jeszcze do niedawna także gdyńscy radni dzielnicowi. Apogeum konfliktu miało miejsce w roku 2007 i 2008, kiedy z ust zarządów rad dzielnic pod adresem władz miasta padło wiele gorzkich słów. Jednym z głównych zarzutów był argument, iż Urząd Miasta Gdyni oraz podlegające mu jednostki w ogóle nie odpisują na kierowane przez dzielnicowych radnych pisma bądź też każą czekać na swoje stanowisko nawet ponad rok, kiedy poruszana przez przedstawicieli lokalnej społeczności sprawa najczęściej jest już dawno nieaktualna.

Zdaniem radnych taka sytuacja była złamaniem kodeksu postępowania administracyjnego, który nakazuje urzędnikom szybkie udzielanie odpowiedzi na pisma. Władze Gdyni nie podzielały jednak tego stanowiska, tłumacząc, że zapisy kodeksu odnoszą się głównie do prywatnych osób i instytucji kierujących zapytania do urzędu, tymczasem rady dzielnic nie mają takiego statusu, bowiem są jednostkami pomocniczymi samorządu.

Żalów pod adresem władz Gdyni i urzędników było zresztą więcej. - Jesteśmy traktowani w magistracie jak piąte koło u wozu - narzekali radni dzielnicowi. - Urzędnicy nie mają dla nas czasu, rozmawiają z nami z niechęcią, nie chcą udostępniać dokumentów. Nie informują nas o inwestycjach w dzielnicach, wycinkach drzew, niczego z nami nie konsultują. Tak dalej być nie może.

Wojciech Szczurek: Wierzę w rady dzielnic

Mariusz Pająk, ówczesny przewodniczący Rady Dzielnicy Wielki Kack, ujawnił, że skierował do kilku wydziałów urzędu i podlegających mu jednostek zapytanie o inwestycje realizowane na terenie dzielnicy. Minęły cztery miesiące, a odpowiedział mu tylko Zarząd Dróg i Zieleni.

- To zdumiewające lekceważenie. Jak w takim razie ja mam działać na rzecz mieszkańców? - dopytywał się Pająk.

Jeszcze bardziej bulwersującą sytuację przedstawił Ryszard Walczak, przewodniczący Rady Dzielnicy Redłowo.

- Umówiliśmy spotkanie władz Gdyni z mieszkańcami. Mieli być wiceprezydenci miasta i naczelnicy wydziałów magistratu, lecz prawie nikt z nich się nie pojawił - żalił się Walczak. Ostatecznie Walczak z pełnionej funkcji zrezygnował jeszcze przed końcem kadencji, bowiem - jak sam mówił - i tak, mimo dobrych chęci, nie jest w stanie nic dla dzielnicy załatwić.

Pretensje wysuwali także radni dzielnicy z Chwarzna i Wiczlina. Mieli żal, że podłączenie internetu w ich biurze trwało pół roku i przez ten czas nie mogli odczytywać e-maili od mieszkańców. Podobnie długo przeciągał się montaż tablic informacyjnych na terenie tych dzielnic.

Władze Gdyni, reagując na te wszystkie sygnały, postanowiły powołać w magistracie referat ds. współpracy z radami dzielnic. Od tego czasu sytuacja znacznie się poprawiła. Radni otrzymują już odpowiedzi na pisma, bo jak zapowiedział Tomasz Kamiński, kierownik referatu, osobiście on tego pilnuje. Ale wszystkich problemów nie udało się rozwiązać. Mimo wielu próśb dzielnicowi radni nadal nie dostali bezpłatnych biletów miesięcznych.

Codziennie rano najświeższe informacje z Gdyni prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto