Gdynia: Chiny i Budapeszt, czyli gdyńskie dzielnice biedy. Tam zaczęła się historia
Nic dziwnego, ponieważ ówczesne władze miasta obiecały im o niebo lepsze warunki. W chińskiej dzielnicy mieszkali w blaszankach lub w drewnianych budach. Z kolei na Witominie obiecano im uliczne toalety i śmietniki, jedną studnię i brukowaną ulicę do centrum miasta. - Nie każdemu udało się bezproblemowo przesiedlić - mówi Bartosz Gondek. - Część z nich wylądowała na Grabówku i Leszczynkach. Tam do szałasów wchodziło się po drabinie. Dawnych chińczyków zaś zaliczano do miejscowej arystokracji. Osiedle, które nigdy nie powinno istnieć Mieszkańcy Drewnianej Warszawy żyli w dzisiejszym Małym Kacku. Było to osiedle nad rzeką Kaczą i obok torów kolejowych. Ówczesne władze niepokoił fakt, że ta dzielnica biedy znajdowała się tak blisko willowego Orłowa. - Drewnianą Warszawę w 1933 roku opisywano jako hańbę kulturalnego społeczeństwa i rumieniec wstydu każdego Polaka - mówi Szerle. - Według przedwojennych architektów, panował tam chaos. Domy budowano bez urządzeń sanitarnych i łazienek. Określano to jako przyszłe siedlisko występku i chorób. Tym drugim sprzyjało położenie dzielnicy w dolinie rzeki Kaczej, gdzie były malaryczne rejony. Na początku lat 30. w 155 barakach w Drewnianej Warszawie mieszkało tysiąc osób. Ich problemem był duży dystans do centrum miasta i miejsc pracy. Sytuacja często wymagała od mieszkańców łamania prawa. - Walka o byt zmusiła mnie do przyłączenia się do gangu "bunkrarzy", którego działalność znana była dokładnie głodującej ludności Małego Kacka - wspominał Aleksander Pawelec ("Wspomnienia z lat młodości i II wojny światowej 1939-1945"). POLECAMY: Wspominamy Stare Kina w Gdyni