Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adrian Bogucki kontra Christian Vital. Mecz, w którym koszykarze Arki Gdynia utarli nosa faworyzowanej Legii Warszawa ZDJĘCIA

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Wideo
od 7 lat
Do Gdyni, w odstępie przeszło dwóch tygodni, przyjechała druga duża koszykarska marka i ona również musiała przełknąć gorycz porażki. Po wysokim pokonaniu Stali Ostrów Wielkopolski w końcówce stycznia, Arka uporała się także z Legią Warszawa. Żółto-niebieskich do niespodziewanego zwycięstwa 104:102 poprowadził w niedzielę, 11 lutego 2024 roku środkowy Adrian Bogucki.

Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia - Legia Warszawa 11.02.2024

W niedzielę, 11 lutego 2024 roku kibice oglądali początek wielokrotnie praktykowany w hali Polsat Plus Arena Gdynia, kiedy żółto-niebiescy z animuszem wchodzą w ligowe spotkanie. Dużą ochotę do zdobywania punktów miał środkowy Adrian Bogucki, który nawet skorzystał z okazji, aby trafić zza łuku. Obiecujący początek nie przełożył się jednak na dużą przewagę, bo faworyzowana stołeczna Legia nie zamierzała do tego dopuścić.

Wszystko przez to, że Legia ma w składzie Christiana Vitala. Amerykański rzucający obrońca ponownie grał znakomite zawody. Wcześniejszy mecz ze Stalą Ostrów Wielkopolski zakończył ze zdobyczą 43 punktów. W hali w Gdyni już po dwóch kwartach miał na liczniku 22 "oczka". Warszawski zespół uciekł Arce w drugiej kwarcie na 10 punktów różnicy, ale tlen ekipie gospodarzy dały m.in. rzuty za trzy Grzegorza Kamińskiego. Zryw gdynian opłacił się, bo na przerwę schodzili prowadząc 56:54.

Ten energetyczny zastrzyk "trzymał" Arkę także po kilkunastominutowej przerwie. Podopieczni trenera Wojciecha Bychawskiego dzielili się piłką, mieli pomysł na akcje ofensywne. Zaczęli 11:2, a później 17:9. W tym momencie Kamiński miał 100-procentową skuteczność zza łuku (4 na 4). W tej części tego ciekawego meczu Adrian Bogucki przegonił w indywidualnym dorobku punktowym Vitala, prowadząc w tej "mini gierce" 28:27.

Decydująca odsłona była jeszcze ciekawsza, bo Arka zaczęła komplikować sobie sytuację punktowym przestojem. Wypracowana w wielkim trudzie przewaga zaczęła więc szybko topnieć, a na ponad dwie minuty przed końcem za pięć fauli wypadł skoczny Seth LeDay. Na zegarze było 1.32 do ostatniego gwizdka, kiedy Vital trafił za trzy, wyrównując 100:100. Na prowadzenie 103:100 Arkę wyprowadził znakomity tego dnia Bogucki, po akcji dwa plus jeden.

- W końcu wypadało wygrać przed przerwą na reprezentację, na Puchar Polski, więc udało się to zrobić z Legią. Wszyscy są szczęśliwi. Możemy teraz chwilę odpocząć i skupić się na dalszych rozgrywkach po tej przerwie. Legia to jest czołowy zespół, który powinien być w pierwszej trójce ligi. To klub z dużym budżetem, dużymi nazwiskami z jakością. Wrócili do tego meczu w ostatniej kwarcie, ale na szczęście zachowaliśmy zimną krew. Te 34 punkty to mój rekord ligowy. Mam nadzieję, że w tym sezonie jeszcze uda się to powtórzyć. Ważne, żeby było zdrowie i będzie OK - mówił nam wyraźnie zadowolony Adrian Bogucki.

W innych humorach, co zrozumiałe, byli legioniści. Utarło się bowiem, że z Gdyni punkty się wywozi, a nie je traci.

- Spotkanie na pewno mogło się podobać kibicom z całej Polski, ale na pewno nie naszym kibicom. Niestety, tracąc 104 punkty nie można wygrać meczu. Zwłaszcza w Gdyni, która jak już zapali, to ciężko ich powstrzymać. Za dużo pozwoliliśmy w ataku, począwszy od zastawiania piłek w obronie, skończywszy na otwartych pozycjach trójkowych. Lubię wracać do Gdyni, do której mam sentyment. Grę w EuroCupie wspominam bardzo dobrze - powiedział Dariusz Wyka, środkowy Legii Warszawa, który w latach 2017-2020 grał w Gdyni.

W drugą stronę, bo z ekipy "Wojskowych" do Gdyni przemieścił się Grzegorz Kamiński. Pochodzący ze Starogardu Gdańskiego niski skrzydłowy grał w Legii w latach 2020-2023.

- Pokazaliśmy już w meczu z Ostrowem, że umiemy grać w koszykówkę. Tutaj nie są chłopcy do bicia, tylko nie dość, że chcemy się w tej lidze utrzymać, to i utrzeć nosa drużynom z topu. To zrobiliśmy w meczach ze Stalą i teraz z Legią. Miejmy nadzieję, że zostanie ta sama intensywność. Po to jesteśmy tutaj, żeby uczyć się, wygrywać i iść do przodu. Fajnie jest wygrać ze swoimi byłymi kolegami z zespołu. Ja bardzo im kibicuję i na płaszczyźnie ligowej i w Pucharze Europy. Fajnie jest się z nimi zmierzyć inaczej, niż na treningach. Polacy niewiele się zmienili, a Ray Cowels i Aric Holman to są znane mi z treningów twarze. Granie w meczu to zupełnie inne doświadczenie - przyznał po spotkaniu Grzegorz Kamiński.

Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia - Legia Warszawa 104:102 (30:28, 26:26, 31:25, 17:23)
Arka:
Pluta 21, Alford 7, Kamiński 16, LeDay 17, Bogucki 34 oraz Marchewka, Wilczek, Gordon, Kenić 5, Hrycaniuk 4

Legia: Vital 34, Jackson 6, Holman 19, Kolenda 20, Sobin 12 oraz Wieluński 2, Kulka, Cowels III 7, Wyka 2

Widzów: 1493

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto