Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Znowu remis w tradycyjnym meczu oldboyów Arki i Bałtyku Gdynia

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Choć niektórzy z nich kariery piłkarskie kończyli nawet kilkanaście lat temu, myśli taktycznej, techniki, precyzyjnych zagrań "z klepki", kilkudziesięciometrowych podań "na nos", czy idealnych przyjęć futbolówki ...

Choć niektórzy z nich kariery piłkarskie kończyli nawet kilkanaście lat temu, myśli taktycznej, techniki, precyzyjnych zagrań "z klepki", kilkudziesięciometrowych podań "na nos", czy idealnych przyjęć futbolówki pozazdrościć mógłby im niejeden aktualny pierwszoligowiec. Piętnasty już raz w noworoczne, sobotnie południe towarzyski mecz zagrali między sobą oldboye Arki i Bałtyku Gdynia. Znowu też okazało się, że ci, którzy czarowali kibiców przed laty, po odwieszeniu butów na kołek niewiele stracili ze swojej piłkarskiej klasy. Na sztucznej murawie boiska Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji naprawdę było na co popatrzeć. Mecz skończył się remisem 1:1.
Arka: Żemojtel, Głąbiński - Możejko, Rajski, Pietrzykowski, Hoppe, Kaszubowski, Korynt, Strzelecki, J. Szewczyk, R. Szewczyk, Grzelak, Bachleda, Rybicki, Nowak, Wesołowski, Wiśniewski, Modzelewski, Meronow, Kudyba, Pawlędzio, Milewski.
Bałtyk: Michniewicz - Własny, Kanabaj, Gierszewski, Jakus, Motowidło, Kotas, Cybulski, Ciesielski, Domański, Gorząk, Romanowski, Słowik, Rzepka, Bussler, Kowalczuk.
Spotkanie, jak zawsze, honorowym kopnięciem rozpoczął legendarny, wybrzeżowy piłkarz, Roman Korynt. Na boisku jednym z aktywniejszych zawodników był jego syn Tomasz. Zza linii bocznej popisy swoich młodszych kolegów oglądał m.in. nestor pomorskich trenerów, Józef Barbachen oraz spora grupka kibiców. Nic więc dziwnego, że obie ekipy nie oszczędzały się i sędziujący spotkanie były arbiter ligowy Andrzej Czyżniewski, miał pełne ręce roboty.
Jako pierwszy cieszył się trener Bałtyku, zasłużony piłkarz tego klubu, Zygmunt Duraj. Stało się to za sprawą Jarosława Kotasa, który już w 11 minucie zdobył prowadzenie dla biało-niebieskich. Arkowcom, którym fachowych porad zza lini bocznej boiska udzielał Czesław Boguszewicz, udało się wyrównać tuż przed końcem spotkania. Gola na wagę remisu strzelił Włodzimierz Żemojtel. Po wypiciu symbolicznej lampki szampana, wchodząc na wspólną biesiadę oldboye żółto-niebieskich mogli więc odśpiewać "Niepokonana, nasza Areczka kochana!". Kibice żałowali jedynie, że na spotkanie nie dotrali wszyscy awizowani goście. W drużynie Bałtyku zabrakło m.in. Andrzeja Zgutczyńskiego, w Arce nie zagrał jeden z inicjatorów spotkań oldboyów, Janusz Kupcewicz.
- Mecz, podobnie, jak przed rokiem, zakończył się remisem, zapewniam jednak, że żadnej, kurtuazyjnej umowy pomiędzy nami nie było - mówił Tadeusz Motowidło. - Walka na boisku wskazywała, że obu stronom zależało na zwycięstwie.
- Gram w meczu oldbojów już chyba po raz siódmy, a gdyby nie mój pobyt we Francji, miałbym pewnie na koncie jeszcze więcej spotkań - dodał Piotr Rzepka, wyróżniająca się postać na boisku. - Choć zdrowie już nie to samo, miło jest spotkać się z kolegami i przekonać się, że nikt z nas nie zapomniał, jak się gra w piłkę. Mimo pewnych animozji pomiędzy kibicami Arki i Bałtyku, byli piłkarze i działacze tych klubów udowadniają, że nie czują do siebie żadnej niechęci. A wręcz przeciwnie. Chcielibyśmy, aby panująca pomiędzy nami atmosfera braterstwa przeniosła się na piłkarskie trybuny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto