Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„X-Mass Noize Night” w gdyńskim klubie Ucho [ZDJĘCIA]

Rafał Mrowicki
Święta, święta i po świętach… Jednak to nie koniec świątecznych zwyczajów w Trójmieście. Tradycyjnie jak co roku w Uchu odbył się „X-Mass Noize Night”, czyli koncert, którego gospodarzem jest gdyński Blindead, a poza nim grają zaproszone przezeń zespoły. Atutem tegorocznej edycji była niewątpliwie różnorodność stylistyczno-wykonawcza. Każdy z czterech zespołów reprezentował różne formy ciężkiego grania.

Koncert zaczął się z delikatnym, jedynie dwudziestominutowym, opóźnieniem. Jako pierwszy wystąpił Noye, czyli czwórka młodych chłopaków z Kaliningradu. Muzyka rosyjskiego kwartetu stanowiła mieszankę sludge, doom i postmetalu. Już od pierwszego utworu Rosjanie mocno zaatakowali dźwiękami (czego dowodem rzeczowym jest zerwana struna gitarzysty rytmicznego). Kompozycje zespołu były długie (trwające blisko 10 minut) i rozbudowane. Ściana gitar, szumiące solówki, mocny i zaangażowany krzyk śpiewającego gitarzysty były mocnymi punktami występu grupy. Do tego ruchliwość sceniczna frontmana i jego grającego na basie brata. Występ zakończył się pogłosem wysokich dźwięków, podtrzymywanym przez gitarzystów efektami. Był to kolejny udany występ Noye w Trójmieście. Oby grali tu jak najczęściej.

Drugi w stawce był Moaft. Tym razem gdyńska widownia dostała trio grające instrumentalny metal progresywny. Tu również było gęsto od mocnych riffów. Duże wrażenie robiły harmonie gitarowo-basowe, ale też potężna perkusja. Jedynym przejawem „śpiewu” były odtworzone wokalizy w jednym z utworów. Jednak w występie Moaft nie brakowało śpiewu. Ich kompozycje i tak nie zostawiały powietrza dla głosu. To doskonały dowód na to, że można na scenie dużo zdziałać ekspresją i kreatywnością przy minimalizmie wykonawczym. Prawdziwym wulkanem energii scenicznej był basista, któremu w pewnym momencie aż zerwał się basek od basu. Podczas ich występu pod sceną zaczął się wytwarzać mały młyn. Na bis zagrali nowość repertuarową.

Jezusa nie ma w Polsce. Tak przynajmniej twierdzą Włosi z grindcore’owego tria Jesus Ain’t In Poland. Było to zestawienie dosyć oryginalne – wokal, gitara i perkusja. Jeżeli w przypadku Moaft pisałem o minimalizmie wykonawczym (mając na myśli oczywiście małą ilość muzyków) o tyle w przypadku JAIP można mówić o minimalizmie muzycznym. Bynajmniej w negatywnym znaczeniu. Szybkie i połączone partie gitary i perkusji, do tego darcie mordy przez półnagiego (który krótko po wejściu na scenę zgubił nawet klapki) krzykacza. To wszystko udało się jednak ubrać w spójną i treściwą całość. Wokalista starał się po angielsku nawiązywać kontakt z widownią i wychodziło mu to całkiem dobrze. W jednym z ostatnich utworów wokalnie udzielał się perkusista. Pod koniec występu do tria dołączył rodak – Mateo Bassoli, basista Blindead, dzierżąc Gibsona Explorer. Publiczność dobrze się bawiła, a pod sceną szalało coraz więcej entuzjastów moshowania.

Przed występem gospodarza koncertu gdyńskie Ucho było zapełnione. Jak przystało na gwiazdę wieczoru to właśnie koncert gdyńskiego Blindead dostarczył największych emocji. Już od samego początku publiczność dała się porwać muzyce i weszła w muzyczny trans. Koncert był nijako ilustracją progresu jaki przeszedł zespół w ostatnich latach. Silne, sludgemetalowe walenie w gitary mieszało się ze spokojną grą akordów. Również brzmienie koncertu było różnorodne, nijako za sprawą instrumentów wykorzystywanych przez gitarzystów. Mateusz Śmierzchalski grał zamiennie na siedmiostrunowym Mayonesie i dwunastostrunowym (!) Gibsonie SG. Marek Zieliński również używał mayonesowej „siódemki” oraz Fendera Stratocastera (uwielbiam gdy gitarzyści metalowi grają na Fenderach). Najnowszy nabytek grupy, włoski basista Matteo Bassoli (czy może być lepsze nazwisko dla basisty?) dzierżył Fendera pięciostrunowego Mayonesa. Z jednej strony nasze gdańskie Mayonesy, a z drugiej marki tradycyjne. Dwunastostrunowa gitara lidera zespołu była dużym uatrakcyjnieniem występu zwiększając wachlarz dźwięków a także form (mocne łupanie na dwunastu strunach? ależ bardzo proszę). Havoc dwoił się na scenie. Był wulkanem energii. Skakał, przykładał gitary do kolumn uzyskując ciekawy efekt brzmieniowy, widać było po nim, że mocno przeżywa granie nowej muzyki. Cały zespół dał po sobie poznać, że jest ona jego żywiołem. Jednak grupa nie odcina się od swoich korzeni grając również utwory ze starszych i ostrzejszych płyt, tworząc tym samym różnorodną całość. Kolejnym mocnym elementem koncertu były wokale. Patryk Zwoliński przez większość koncertu śpiewał czystym, spokojnym głosem dorzucając więcej ognia w stosownych momentach. Jednak nawet gdy nie otwierał ust miałem wrażenie, że śpiewa. Okazało się, że to Matteo Bassoli uzupełniał partie wokalne Zwolińskiego. W dodatku Włoch ma bardzo podobną barwę głosu do wokalisty. Matteo świetnie wkomponował się w zespół. Obok niego na podwyższeniu tylnej części sceny byli Bartosz Hervy (czyli organizator całej imprezy) tworzący klimatyczne tło przy pomocy klawiszy i Konrad Ciesielski, który szalał za perkusją. Za nimi na ekranie wyświetlane były ilustracje i animacje, odnoszące się do tekstów. Mieliśmy tego wieczoru do czynienia z jedną z najlepszych polskich kapel metalowych. I to jeszcze z naszym, trójmiejskim zespołem. Płyta „Absence”, która dokumentuje postęp grupy może otworzyć jej nowe drzwi.

Po koncercie muzycy chętnie rozmawiali z fanami. Nawet Matteo Bassoli był chętnie zaczepiany przez ludzi. Podoba mu się w Gdyni i jak widać czuje się częścią trójmiejskiej metalowej zbiorowości. Na plus jest również nagłośnienie. O ile z tego co słyszałem tydzień wcześniej na koncercie Marduka i Grave nie działało ono dobrze przez całą imprezę, o tyle w miniony piątek działało bez zarzutu.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto