Wandale w Gdyni. Policja szuka sprawców kilku aktów wandalizmu z ostatniego roku

Zarzutów nie usłyszał bowiem nikt, kto miał związek ze zniszczeniem tablicy poselskiej Roberta Biedronia. Już dwukrotnie wandale napisali sprejem słowo "pedał" przy wejściu do biura parlamentarzysty, z czego ostatni raz był wczoraj. Zakończenia nie ma również sprawa zniszczenia elewacji biura posłanki Joanny Senyszyn - na drzwiach i ścianach budynku, w którym znajduje się lokal Senyszyn czerwoną farbą napisano m.in. "śmierć wrogom ojczyzny" oraz "Inkę pomścimy" - oraz kolejny incydent. Na drzwiach sklepu orientalnego, prowadzonego przez Leo Alkana - z pochodzenia Kurda - ktoś wymalował sprejem hasło "fuck islam".

Czytaj także: Wandale po raz kolejny zaatakowali biuro poselskie Roberta Biedronia w Gdyni

Troje pokrzywdzonych wskazywało, że o zniszczenia podejrzewają osoby związane ze środowiskami nacjonalistycznymi. Konkretne osoby nie zostały jednak wskazane. Dochodzenie za każdym razem prowadzi za to gdyńska policja - przesłuchiwani są świadkowie, zabezpieczane dowody. Jak również zapis z monitoringu miejskiego i kamer przemysłowych. Póki co, nikogo na tej podstawie nie udało się zatrzymać.

- Nie mogę powiedzieć co zostało zarejestrowane na kamerach monitoringu, to dla dobra śledztwa. Prowadzone jest dochodzenie, cały czas szukamy sprawców - zapewnia komisarz Michał Rusak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdyni. - Od pięciu lat w szeregach mamy wydzieloną specjalną komórkę do walki z grafficiarzami. W ciągu ostatnich trzech lat zatrzymaliśmy ponad sto osób, którym postawiono mniej więcej trzysta zarzutów. Skuteczność zatrzymań wandali jest więc wysoka.

Inne zdanie ma Leo Alkan. Twierdzi, że już nie raz słyszał zapewnienia ze strony służb mundurowych, że sprawcy wandalizmu wymierzonego w jego mienie zostaną zatrzymani. Żadne z nich nie miało zakończyć się pomyślnie. - To nie pierwszy raz, kiedy wandale atakują mój lokal. Prowadzę jeszcze klub i bary szybkiej obsługi w różnych miejscach Trójmiasta i często drzwi wejściowe są opluwane, w lokalu pojawiają się nalepki z obraźliwymi hasłami. Do tej pory ani jeden sprawca nie został zatrzymany. Tak nie może być - mówił Alkan.