Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tomasz Rakowski: Likwidacja zasady jednomyślności w UE to dla Polski nowe zabory

Krzysztof Maria Załuski
Krzysztof Maria Załuski
Tomasz Rakowski: Komisja Europejska chciałaby decydować o naszych lasach, edukacji, zdrowiu, prawie rodzinnym, obronie cywilnej i przemyśle
Tomasz Rakowski: Komisja Europejska chciałaby decydować o naszych lasach, edukacji, zdrowiu, prawie rodzinnym, obronie cywilnej i przemyśle Jakub Steinborn
- Paryż i Berlin chcą, aby państwa członkowskie zrezygnowały na rzecz Brukseli z kompetencji w kolejnych ważnych obszarach - uważa Tomasz Rakowski, pełnomocnik PiS w Gdańsku i kandydat tej partii na posła w okręgu 25.

Już za dwa dni poznamy wstępne wyniki wyborów do Sejmu i Senatu. I PiS i opozycja twierdzą, że te wybory wygrają. Wszyscy politycy podkreślają ponadto, iż ta niedziela zdecyduje o przyszłości państwa polskiego. Co, pańskim zdaniem, jest w tym głosowaniu wyjątkowego? Co jest jego prawdziwą stawką?

Nasza wolność… Niemcy i Francja szykują właśnie zmiany unijnych traktatów, które mają pozbawić nas suwerenności. Niemiecko-francuski projekt jest de facto próbą zmiany ustroju Unii Europejskiej. Jego założenia przewidują, że Unia ze wspólnoty suwerennych państw ma przekształcić się w superpaństwo, w którym rola państw członkowskich byłaby mocno ograniczona. W tej chwili Polska ma prawo weta. Po ewentualnej zmianie rządu nowe władze bez mrugnięcia okiem zgodziłyby się na zmianę traktatów i pozbawiłyby nas możliwości stanowienia o sobie. W gruncie rzeczy likwidacja zasady jednomyślności w UE to dla Polski nowe zabory.

Dlaczego? Przecież aż 58 proc. Polaków opowiada się przeciwko rezygnacji z prawa weta w UE, a tylko 11 proc. badanych skłonna byłaby z niego zrezygnować. Czemu pańskim zdaniem, unijne weto jest dla nas takie ważne?

Kiedy 1 maja 2004 roku Polska wstępowała do Unii Europejskiej, organizacja ta szanowała fundamenty integracji oparte na wspólnych, europejskich wartościach i chęciach stworzenia przestrzeni wolnej od wojen. Suwerenność poszczególnych państw gwarantować miały traktaty unijne, przewidujące m.in. właśnie prawo weta. Weto szczególnie ważne było dla krajów małych, takich jak Cypr, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Malta, Słowacja, Słowenia czy Węgry, które wówczas razem z nami przystąpiły do struktur unijnych. Przy najważniejszych decyzjach Rady Europejskiej - m.in. w rozstrzygnięciach budżetowych, podatkowych i dotyczących bezpieczeństwa - wymagana dotąd była jednomyślność.

Teraz Niemcy i Francja chcą to jak najszybciej zmienić, ponieważ uznały, że weto pozwala „blokować pilne decyzje i zastraszać większość wspólnoty przez pojedyncze państwa”. Niemcy przestali nawet kryć się z faktem, że dążą do stworzenia Unii Europejskiej, jako federalnego superpaństwa ze wspólną polityką wewnętrzną i zagraniczną, wspólnym wojskiem, sądami i systemem podatkowym. Aby to osiągnąć muszą jednak do minimum ograniczyć prawa poszczególnych państw. W tym zlikwidować prawo do weta. Prawo i Sprawiedliwość nigdy nie wyrazi na to zgody. Za to liberalno-lewicowa opozycja, czyli Koalicja Obywatelska z przystawkami, wykona wolę Berlina bez mrugnięcia okiem. Pretekstem do kasacji prawa do weta ma być rozszerzenie Unii Europejskiej o Ukrainę i Bałkany Zachodnie. Według prezydenta Macrona i kanclerza Scholza, rezygnacja z jednomyślności i wprowadzenie głosowań większościowych stanowią warunek poszerzenia Unii. Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości, likwidacja zasady jednomyślności będzie oznaczać ostateczne odebranie nam suwerenności.

Ale traktat lizboński już 2009 roku ograniczył zasadę jednomyślności w Radzie Europejskiej i wprowadził podejmowanie decyzji większością kwalifikowaną… Więc o co w tej chwili walczymy i co niedzielne wybory mogą zmienić?

To prawda, zasada jednomyślności została częściowo ograniczona, jednak przy obecnym stanie prawnym możemy jeszcze blokować nieodpowiadające polskim interesom pomysły Komisji Europejskiej. Na przykład w kwestiach polityki zagranicznej, polityki migracyjnej, zmian traktatowych, zadłużenia, czy procedury naruszenia praworządności. Po likwidacji prawa do weta takiej możliwości nie będziemy już posiadać. Będziemy zdani wyłącznie na „widzimisię” Berlina, pozbawieni wpływu na cokolwiek, a tak naprawdę zmuszeni do realizacji wszystkich, nawet najgłupszych pomysłów eurokratów. Jak działa ten mechanizm, mogliśmy się przekonać m.in. podczas głosowań nad „Fit for 55”. Nie było naszej zgody na ten pakiet, a mimo to „Fit for 55” przeszedł. Kanclerz Scholz powiedział wprost, że to nie „jednogłośność czy 100-proc. poparcie wszystkich decyzji daje największą legitymację demokratyczną”, lecz „właśnie walka o większość i sojusze cechują nas jako demokratów. Poszukiwanie kompromisów, które uwzględnią interesy mniejszości, jest właściwym działaniem. To odpowiada naszemu wyobrażeniu o liberalnej demokracji”.

Rozbieżności interesów UE i Polski nie kończą się bynajmniej na odebraniu nam prawa do weta. Paryż i Berlin chcą, aby państwa członkowskie zrezygnowały na rzecz Brukseli z kompetencji w kolejnych ważnych obszarach. Komisja Europejska chciałaby decydować o naszych lasach, edukacji, zdrowiu, prawie rodzinnym, obronie cywilnej i przemyśle. Polacy zostaliby sprowadzeni do roli klienta, którego Berlin mógłby, ale nie musiał słuchać. I tu również nie ma na takie zmiany naszej zgody. Zmianę traktów poparły natomiast PO, PSL, Polska 2050, Nowa Lewica i Zieloni. Powtarzam raz jeszcze - wynik niedzielnych wyborów zdecyduje, o naszej suwerenności, o tym, jaka będzie w najbliższych dekadach Polska. Albo nawet, czy Polska w ogóle będzie…

Z informacji, które opublikował w mediach społecznościowych europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski, ma wynikać, że Niemcy i Francja obiecały Ukrainie szybką ścieżkę akcesji do Unii w zamian za pomoc w obaleniu polskiego rządu. Co to pańskim zdaniem oznacza?

Na pewno pokazuje to zdesperowanie Ukrainy, która będąc w bardzo trudnej sytuacji naiwnie ulega płonnym obietnicom i zachowuje się też bardzo nieelegancko wobec nas, swojego sojusznika, bez którego już by jej nie było - to niezwykle przykre. Pokazuje to też jak bardzo Niemcy są zdeterminowani. Jak bardzo chcą doprowadzić do zmiany rządu w Polsce. Zresztą wskazywały na to już wcześniejsze wypowiedzi, czy to przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen, czy przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej, Manfreda Webera. O tym, że decyzje dotyczące państw członkowskich powinny być podejmowane w Brukseli wspominali także kanclerz Niemiec, Olaf Scholz i minister spraw zagranicznych, Annalena Baerbock. Stąd takie wsparcie dla Donalda Tuska, o którym wiadomo powszechnie, że wszelkie pragnienia Niemiec spełnia niczym „złota rybka”. Tylko PiS jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwo i suwerenność w tych trudnych czasach.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tomasz Rakowski: Likwidacja zasady jednomyślności w UE to dla Polski nowe zabory - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto