Rugbiści Arki Gdynia zagrają w sobotę z "akademikami" z Warszawy, kibice zapłacą za bilety wstępu

To nowość, bo od czasu powstania sekcji rugby w Gdyni występy popularnych "Buldogów" fani zawsze oglądali za darmo. Władze Arki odstąpienie od tego zwyczaju uzasadniają m.in. większymi kosztami rozgrywania meczów na Narodowym Stadionie Rugby przy ul. Kazimierza Górskiego.
- W porównaniu z cenami biletów na mecze piłki nożnej opłata 5 zł jest symboliczna - mówi Jerzy Zając, prezes Rugby Club Arka Gdynia. - A takie wsparcie ze strony kibiców bardzo nam się przyda, bo koszty eksploatacyjne, związane z grą przy ul. Kazimierza Górskiego, są znacznie większe od tych, jakie ponosiliśmy, gdy graliśmy na bocznej murawie stadionu Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Działacze Arki dodają, że komfort oglądania widowiska na nowym stadionie jest także nieporównywalnie wyższy, nikt nikomu nie zasłania widoku na murawę, fakt ten powinien więc osłodzić kibicom niemiły obowiązek wykupienia biletu. Pieniądze, pozyskane od fanów, pomogą ponadto szkolić grupy młodzieżowe Arki, bo dzięki temu, iż klub dysponuje nowym stadionem, wznowiono intensywne nabory najmłodszych adeptów rugby. Wzmacnia się jednocześnie sztab szkoleniowy - konsultantem do spraw rugby 7-osobowego i szkolenia młodzieży został Alistair Miriori, gracz urodzony w Australii, mający za sobą występy m.in. w klubach z Nowej Zelandii.
- Szkoliłem tam, młodych rugbistów i chcę nadal to robić, u was w Polsce - mówi Miriori.

Co do samego, sobotniego meczu, zdecydowanym jego faworytem będzie Arka. "Buldogi" udowodniły już niedawno swoją wyższość nad zespołem z Warszawy, wyraźnie ogrywając "akademików" na wyjeździe 31:7 w ćwierćfinale Pucharu Polski. Na stadionie w Gdyni spodziewać się więc można w sobotę sporej liczby przyłożeń.