Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Queen Mary - 75 lat pływania

Wojciech Marek Wachniewski
Jej Wysokość służy w najlepsze
Jej Wysokość służy w najlepsze Ze zbiorów autora artykułu
Siedemdziesiąt pięć lat temu weszła do służby RMS "Queen Mary".

Turbinowiec "Królowa Mary" wyróżnia się zdecydowanie spośród ponad trzech tysięcy jednostek, jakie przez półtora stulecia pokonywały pod wieloma banderami Ocean Atlantycki, łącząc Stary i Nowy Świat - przede wszystkim wciąż istnieje, jako jedyny z trójki największych kiedykolwiek zbudowanych transatlantyków.

Nie ma już ani jego młodszej i większej “siostrzycy” ("Queen Elizabeth"), ani sławnej, pięknej i pechowej francuskiej rywalki ("Normandie"). Obie padły pastwą ognia niemal równo w odstępie trzydziestu lat.

Statek powstał w stoczni John Brown Shipbuilders w Clydebank, znanej kolebce transatlantyków i okrętów dla Royal Navy. To stąd pochodzą słynna cunardowska "Lusitania" (pierwszy z sześciu brytyjskich “czterokominowców”), trochę zapomniana, a przecież pracowita "Aquitania" (szósty i ostatni "czterokominowiec" Albionu) i... HMS "Hood" (trzynasty i ostatni brytyjski krążownik liniowy).

Budowa statku, od położenia stępki w grudniu 1930 r. do wyjścia w pierwszy rejs (27.5.36) – trwała pięć i pół roku, z czego ponad dwa lata ogromny kadłub przeleżał bezczynnie na specjalnie dla niego zbudowanej pochylni, kiedy depresja przełomu dekad uniemożliwiła wszelkie prace konstrukcyjne. Do chwili wodowania przyszła duma Cunarda i Królestwa nosiła miano Job no. 534.

Wielki statek, prawie dwa razy większy tonażem od niewydarzonego "Titanica" i zbudowany tak solidnie, jak krążownik liniowy, był dłuższy od wysokości wieży Eiffla w Paryżu, wyższy od spadku wodospadu Niagara w Kanadzie i szybszy od niemieckich torped z pierwszych lat Drugiej Wojny Światowej. Miał 81,237 BRT i 1019 i pół stopy (ca. 311 m) długości całkowitej i dwanaście pokładów. Napęd liniowca, uważany na Wyspach Brytyjskich za najbardziej ambitne przedsięwzięcie techniczne lat trzydziestych, składał się z czterech zespołów turbin parowych o łącznej mocy 160,000 koni mechanicznych. Każda z czterech śrub statku ważyła 36 ton i obracała się na wale o półmetrowej średnicy. Pary dostarczały 24 kotły wodnorurowe, opalane olejem. “Pasażer” mógł rozwinąć prędkość podróżną 28.5 węzła, co pozwalało mu na przebycie Atlantyku w mniej, niż 5 dni w zimowej pogodzie. "Queen Mary" miała prawie 2000 miejsc pasażerskich w trzech klasach, a załoga liniowca liczyła prawie 1200 osób. Na wypadek nieszczęścia pasażerowie i załoga mieli do dyspozycji aż 24 łodzie ratunkowe, w tym 22 duże (145-osobowe).

W dniu wodowania – 26. września 1934 roku - transatlantyk otrzymał imię "Queen Mary". Był ostatnim wielokominowcem na Szlaku Atlantyckim, o niebrzydkim, choć tradycyjnym w wyglądzie. W związku z jego sylwetą krążyły tu i tam anegdoty – uważano na przykład, że dziobówkę umieszczono na kadłubie statku jedynie po to, by było gdzie umieścić jego dziewięcioliterową nazwę. “Czepiano się” również charakterystycznych, kanciastych i widocznych z każdej strony “nokhauzów” (tzw. “Docking wings”) na końcach skrzydeł mostka kapitańskiego. Za to wnętrza były naprawdę królewskie – samych tylko wielkich pomieszczeń ogólnych "Królowa" miała blisko czterdzieści. Do ich wystroju użyto ponad pół setki gatunków szlachetnego drewna, a każda z trzech klas dysponowała swoim własnym zestawem jadalni i salonów. Poza kaplicą okrętową pasażerowie różnych klas nie mieli okazji spotykać się ze sobą.

Nazwa statku, wybrana z ponad 50 propozycji, kojarzy się na Wyspach z krążownikiem liniowym, tragicznie utraconym w czasie Bitwy Jutlandzkiej. Oczywiście, nie wróżono nowemu olbrzymowi powodzenia z takim imieniem. Jednak sama osoba matki chrzestnej i Patronki – żony Króla Jerzego V, Victorii Mary of Teck (1867-1953) – przynosiła transatlantykowi szczęście. Dość rzec, że służył dzielnie aż 31 lat. Tysiąc i jeden raz pokonał Ocean Atlantycki, przebył łącznie cztery miliony mil morskich, przewiózł ponad dwa miliony pasażerów i szereg lat dzielnie służył Marsowi.

Nie brak w historii "Queen Mary" wydarzeń dziwnych i wesołych, trafiały się też i smutne. Wielki dok dla obu gigantów Cunarda, na budowę którego zawarto kontrakt niemal równocześnie z położeniem stępki pod pierwszy z nich, został ukończony, zanim jeszcze jego “lokatorki” spłynęły na wodę. Otrzymał imię Króla Jerzego V i został uroczyście otwarty przez Patrona w dniu 26. lipca 1933 roku.

Już w pierwszej, dziewiczej podróży, w którą statek ruszył w końcu maja 1936 roku z prawie dwoma tysiącami pasażerów i tysiącem dwustu ludźmi załogi, musiał wracać jak niepyszny do Southampton po tym, jak odkryto na pokładzie “pasażerów na gapę”. Jednego z nich w okrętowej kuchni.

Plan odebrania w pierwszym rejsie słynnej Błękitnej Wstęgi Atlantyku starszej o rok, francuskiej rywalce rodem z St. Nazaire – trzeciej "Normandie" – spalił na panewce wskutek mgły. Armator "Królowej", Cunard-White Star z Southampton, wykorzystał niepowodzenie dla reklamy absolutnie bezpiecznej żeglugi pod jego znakiem, choć już w trzy miesiące potem "Queen" zdobyła trofeum. Walka o nie toczyła się zresztą ze zmiennym szczęściem aż do wybuchu II wojny światowej: francuska “piękność” padła pastwą tajemniczego pożaru w lutym 1942 roku, i tak nasza "Królowa" została rekordzistką Starego Szlaku na długich czternaście lat.

Jesienią 1937 roku, w czasie rejsu na zachód, wielki statek wpadł w bardzo silny sztorm. Odniósł poważne uszkodzenia, a wiele osób na pokładzie doznało ciężkich obrażeń. W efekcie "Królowa" trafiła do stoczni, gdzie przede wszystkim jej ciężkie meble zakotwiczono na stałe w pokładach pomieszczeń, a w korytarzach zainstalowano poręcze.

W październiku 1938 roku Nowy Jork był świadkiem niezwykłego wydarzenia: strajk załóg holowników sparaliżował największy port USA, uniemożliwiając między innymi samej "Queen Mary" zakończenie kolejnej podróży. Jej ówczesny kapitan – komodor R Irving – zdecydował się wówczas wprowadzić potężną "Królową" (statek o długości prawie 311 i szerokości 36 metrów!) do cunardowskiego basenu bez wymaganej asysty co najmniej sześciu holowników. Sztuka udała się, a ponad trzy tysiące ludzi na pokładzie u

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto