- Pomysł zrodził się bardzo szybko i spontanicznie - mówi Adam Jerzykowski. - Przepłynięcie zatoki to może szalona idea, a jej realizacja przyniesie dużą satysfakcję.
A nie tylko o realizację tu chodzi. Niemal półmaratoński dystans to przede wszystkim upamiętnienie zmarłego dziadka i pomoc innym.
- Mój dziadek był wyjątkową osobą. To on ukształtował moją osobowość - wspomina łodzianin.
Do wydarzenia, które odbędzie się w ostatni weekend lipca (dokładny dzień zależy od warunków pogodowych na naszej zatoce), inicjator intensywnie przygotowuje się już od 2013 roku.
- Moje życie teraz kręci się wokół pływalni - mówi Adam Jerzykowski. - Na basenie jestem sześć razy w tygodniu i do tego dokładam jeszcze zajęcia na siłowni. Chcę być w pełni przygotowany do tego wyzwania.
Oprócz treningów typowo siłowych pływak dużą wagę przykłada do sfery mentalnej, no bo przecież gdzieś między Helem a Gdynią może przyjść zwątpienie.
- Jestem w pełni świadomy tego, że to trudne zadanie - przyznaje Adam. - Bardzo dużo zależy od psychicznego nastawienia. Czytam wiele książek, opowieści ludzi, którzy nie bali się pójść pod prąd. I to mnie motywuje do zrealizowania swojego celu.
Do podobnych prób przebrnięcia wpław wód zatoki dochodziło już wcześniej. Od kilku lat, co roku z Helu rusza BCT Gdynia Marathon - najbardziej ekstremalne zawody pływackie rozgrywane na wodach otwartych. Tyle że w nim uczestniczy sama śmietanka pływaków, a Adam Jerzykowski jest zupełnym amatorem.
- Choć od dawna czynnie uprawiam sport. Grałem w kosza, co skończyło się trzema operacjami kolana - wspomina łodzianin. - Przerzuciłem się na pływanie, ale nigdy nie robiłem tego wyczynowo.
O dobrą formę Adama dbają specjaliści, m. in. Tomasz Pąchalski - trener kadry Polski w pływaniu na wodach otwartych.
Pływak z Łodzi stawia sobie bardzo wysokie cele. Morderczy, wodny dystans 18,5 km chce pokonać w granicach 6 - 8 godzin.
- Na basenie kilometr pokonuje się w granicach 20 minut. Na morzu zajmie to z pewnością więcej czasu - przyznaje.
Pomysłodawca i zarazem realizator całego przedsięwzięcia już dzisiaj przyznaje, że Swim for a dream bardzo dużo mu dało. - Od czasu, kiedy wymyśliłem ten event, wiele się zmieniło. Stałem się bardziej pewny siebie, mam lepsze samopoczucie - przyznaje Adam. Dobra kondycja fizyczna i zadowolenie z pokonywania barier to cenne doświadczenia dla samego zainteresowanego.
- Istotną rzeczą jest połączenie swoich marzeń z pomocą innym - mówi Jerzykowski.
Młody łodzianin płynie dla siebie, dziadka i trzech organizacji: Fundacji Caritas, Fundacji Mierz Wysoko prowadzonej przez Marcina Gortata i Fundacji Gajusz.
- Po starciu z zatoką zebrane pieniądze zostaną podzielone na trzy równe części i przesłane na konta tych fundacji - komentuje Adam Jerzykowski.
A co będzie, gdy już zamelduje się na gdyńskim brzegu?
- Na drugim brzegu czeka nagroda - wyjaśnia łodzianin. - Jaka? Uczucie dumy i spełnienia dobrego uczynku potrzebującym.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?