Pomorze: Kogo czcimy na bulwarach i promenadach? Patrz pod nogi - nie depcz gwiazd!
- Swój chłop jesteś, Miszel. Dzięki! - zapewnił legendę piłki mężczyzna z tłumu. Niespodzianka czekała też na Zibiego. Jego w tłumie ochroniarzy, oficjeli, dziennikarzy i kibiców wyłowił Andrzej Marchel z żoną. Oboje trzymali w rękach koszulkę Juventusu z pamiętnego meczu we wrześniu 1983. Wtedy Marchel wystąpił w biało-zielonej koszulce, a naprzeciwko w czarno-białych Boniek i Platini. Lechista czekał aż 29 lat, by zdobyć - podczas uroczystości odsłaniania emblematów w Alei Gwiazd Sportu - autografy swoich przeciwników. - W przerwie do naszej szatni przyszedł Boniek i pogratulował postawy - opowiada nam Marchel. - Przyznał, że Włosi byli zdziwieni, że zagraliśmy bez strachu przed renomowanym rywalem i tak ambitnie. Sławy odwiedzające Władysławowo to jedna strona medalu. Druga to wielcy nieobecni. Wśród nich: Adam Małysz i... Mariusz Pudzianowski. O ile kapituła przyznająca miejsce na alei wciąż czeka na Adama, to Pudzian raczej się swojej gwiazdy nie doczeka. - Leży ta nieszczęsna gwiazda pana Adama u mnie w garażu i się kurzy - śmieje się Jerzy Szczepankowski. - Czyszczę ją co jakiś czas i zastanawiam się, kiedy latający mistrz przyjedzie, by ją samodzielnie odsłonić... Impreza we Władysławowie tania nie jest: by zaprosić gości, przygotować właściwą oprawę itd. potrzeba ok. 200 tys. zł. Sama spiżowa gwiazda - odlew plus granitowa oprawa oraz projekt - kosztują 10 tys. zł. Zobacz Aleję Gwiazd Sportu