Firma, wynajęta przez prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej "Na Wzgórzu" Jacka Benerta usunęła wczoraj szlaban, zagradzający tę ulicę od lipca 2009. Tym samym zakończyły się wielomiesięczne przepychanki samorządowców ze spółdzielcami w sprawie wykupu gruntów pod drogami, pozostającymi we wieczystym użytkowaniu SM "Na Wzgórzu".
- Według zawartego porozumienia do 30 września podpisany zostanie w tej sprawie akt notarialny, a potem w ciągu 14 dni miasto zapłaci nam 1,5 mln zł - mówi Jacek Benert. - Do marca przyszłego roku na konto spółdzielni trafi brakujące 0,5 mln zł.
Prezes Benert zdecydował się zdemontować szlaban jeszcze przed finalizacją transakcji z miastem po piątkowej interwencji "POLSKI - Dziennika Bałtyckiego". Zapytaliśmy się tego dnia urzędników, czemu procedury formalno - prawne między miastem, a spółdzielnią trwają tak długo. Tomasz Banel, naczelnik Wydziału Polityki Gospodarczej i Nieruchomości UM zadzwonił wtedy do SM "Na Wzgórzu" i udało mu się przekonać Jacka Benerta, że pieniądze, obiecane przez miasto, na pewno trafią na konto spółdzielni. Wcześniej zarząd SM "Na Wzgórzu" nie chciał o zdemontowaniu szlabanu nawet słyszeć bo negocjacje na temat wykupu ulic były trudne i trwały miesiącami. Mieszkańcy Obłuża, pozbawieni dogodnego dojazdu do domów, byli tymczasem coraz bardziej zdenerwowani, bowiem urzędnicy już pod koniec ub. r. deklarowali, iż są dogadani ze spółdzielcami. Według Tomasza Banela tak długi okres przejmowania ulic od momentu zawarcia ugody w październiku ub. r nie wynikał z winy miasta.
- To spółdzielnia nie była gotowa przystąpić do podpisania aktu notarialnego z powodu obciążeń hipotecznych swoich nieruchomości - poinformował Tomasz Banel. - Dopiero po kilku miesiącach dokonała takich zwolnień informując o tym urząd.
Ale zdaniem prezesa Benerta obciążenia hipoteczne nie były problemem w rozmowach z miastem.
- Po zawarciu transakcji i tak zostałyby zdjęte z mocy prawa - mówi Benert. - Nie ma jednak co o tym dyskutować. Liczę, że miasto wywiąże się z obietnic i sprawa będzie zamknięta.
Przez zablokowaną ul. Białowieską kilkuset mieszkańców dojeżdżało do domu karkołomnym objazdem, fatalnie utrzymanymi drogami.
Oliwy do ognia dolał fakt, iż miasto przystąpiło do remontu jednej z ulic objazdowych, Cechowej. Mieszkańcy, chcąc dotrzeć do domu musieli czekać, aż zjadą z niej koparki.
- Dobrze, że urzędnicy w końcu dogadali się ze spółdzielnią i ten horror skończył się - mówi Krystian Wacowski, jeden z mieszkańców.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?