Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdyńscy radni chcą wyjaśnień w sprawie terenu rekreacyjnego na Pogórzu. Od dwóch lat prace stoją w miejscu

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
fot. Piotr Manasterski
fot. Piotr Manasterski
Przez opieszałość urzędników i polityków podatnicy mogą stracić 430 tysięcy złotych. Rewitalizacja gruzowiska na Pogórzu - najpoważniejsza realizowana z inicjatywy rad dzielnic inwestycja w Gdyni - stoi w miejscu.

Zamiast planowanych boisk, placów zabaw i skateparku przy ul. Płk. Dąbka zalegają hałdy ziemi. Mieszkańcy i Rada Dzielnicy Pogórze już liczą stracone pieniądze. Urzędnicy miejscy tłumaczą natomiast, że zwłoka wynika z przeciągających się uzgodnień w nadleśnictwie.

W sprawie gruzowiska interweniowali już w magistracie radni miasta. Wskazują na fakt, że nieogrodzony, miejski teren, jest dewastowany. Radni dzielnicy z Pogórza dodają, że jeżeli w tej sprawie nic się nie zmieni, straconych może zostać ponad 300 tys. zł, jakie już miasto wyłożyło na projekt rewitalizacji gruzowiska, a także kolejne 130 tys. zł, wyłożone przez RD.
- Umowa była taka, że po zakończeniu przekładania rury gazociągowej, co zostało wykonane już w 2005 roku, nastąpi odwodnienie terenu, a jednocześnie pod nową inwestycję nawożona będzie ziemia z placu budowy trasy Kwiatkowskiego - mówi Karol Maszota, przewodniczący RD Pogórze. - Jeszcze trzy lata temu wydawało się, że projekt, którego kosztorys oceniany był na ponad 2 mln zł, szybko uda się zrealizować. Była nawet wizualizacja. W tej chwili prace stoją w miejscu, a z Wydziału Inwestycji magistratu otrzymaliśmy informację, że na teren przy ul. Płk. Dąbka już nawieziono za dużo ziemi i, że potem nie będzie co z nią zrobić. Taka sytuacja musi nas niepokoić.
Beata Łęgowska, radna Gdyni, dodaje, że projekt budowlany gruzowiska zdezaktualizuje się i trzeba go będzie wykonywać od nowa. Marek Stępa, wiceprezydent miasta, uspokaja jednak i zapewnia, iż inwestycję uda się dokończyć.
- Prace stanęły w miejscu, bo nie spodziewaliśmy się, iż jedyną szansą na odwodnienie tego gruntu będzie poprowadzenie kanalizacji burzowej przez las - mówi Stępa. - Aby zaś wyłączyć taką działkę z produkcji leśnej, wymagana jest zgoda nadleśnictwa na poziomie ich centrali w Warszawie, a w niektórych wypadkach nawet decyzja Ministerstwa Ochrony Środowiska. Nie spodziewaliśmy się tego. To wszystko może potrwać jeszcze kilka miesięcy.
Marek Stępa mówi, że pieniądze na dokończenie inwestycji w budżecie miasta z pewnością się znajdą.
- Nie będzie też problemem zbyt duża ilość ziemi, nawieziona na teren gruzowiska - twierdzi wiceprezydent Gdyni. - Jeśli te informacje okażą się prawdziwe, wykonawca trasy Kwiatkowskiego będzie musiał ją wywieźć.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto