Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdynia. Pomoc dojedzie, albo nie. Brakuje pieniędzy na karetkę pogotowia

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Dyrektor Miejskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdyni Marian Kentner od niemal pół roku nie może doprosić się od władz miasta stu tysięcy złotych na zakup niezbędnej mu karetki.

Korzysta więc z ciągle psujących się, nawet dwunastoletnich pojazdów o przebiegu 300-400 tysięcy kilometrów.

Tylko w tym roku na ich doraźne naprawy wydał 200 tys. zł. To dwa razy więcej, niż chce od miasta. Mimo fatalnej sytuacji finansowej stacji sam uzbierał też 150 tys. zł z 250 tysięcy potrzebnych na nowy pojazd. Tymczasem urzędnicy miejscy dopiero dziś mogą podjąć decyzję, czy pogotowiu zostanie przekazane 100 tys. zł dofinansowania, umożliwiające zakup karetki.

- Zastanawiamy się właśnie nad tym ze skarbnikiem miasta - usłyszeliśmy wczoraj od Ewy Łowkiel, wiceprezydent Gdyni.

Marian Kentner o nowe karetki upomina się od wielu miesięcy, bo z jedenastu, jakimi obecnie dysponuje, w bieżącej eksploatacji jest tylko pięć. Dwie z nich są stare i często się psują.

- W myśl ustawy o ratownictwie medycznym powinienem dysponować sześcioma w pełni sprawnymi karetkami, więc potrzebuję trzy nowe pojazdy - mówi Kentner. - Na jedną karetkę 250 tys. zł dostałem od wojewody i kupię ją jeszcze w tym roku. O kolejną karetkę wypadkową także występuję do wojewody. Trzecią chcę kupić w porozumieniu z miastem. Pieniądze obiecano mi już dawno, ale niestety jeszcze ich nie dostałem.

Ewa Łowkiel twierdzi tymczasem, że dobra wola dofinansowania zakupu karetki ze strony urzędników była od początku, gdy tylko dyrektor Kentner zgłosił taką potrzebę.

- Ale procedury przeciągały się m.in. przez okres przedwyborczy, gdy nieregularnie zwoływano sesje rady miasta - mówi Ewa Łowkiel. - Nie miałam też pewności, czy pieniądze można przekazać zarządzeniem prezydenta, czy potrzebna jest na to zgoda radnych. W ciągu najbliższych dwóch dni powinna zapaść korzystna dla pogotowia decyzja.

Ewa Łowkiel dodaje, że miasto, jako organ założycielski pogotowia ratunkowego, może, ale nie musi dofinansowywać zakupu sprzętu dla tej instytucji.

- A od przyszłego roku w myśl ustawy o ratownictwie medycznym obowiązki takie w pełni przejmie wojewoda - mówi Łowkiel.

100 tys. zł to kwota odpowiadająca około 0,1 procenta tegorocznego budżetu Gdyni.

- To skandal, że samorząd przez pół roku nie znalazł tak niewielkich pieniędzy na sprzęt ratujący życie - bulwersuje się Joanna Bogusz, mieszkanka Gdyni. - Przecież urzędnicy dużo więcej wydają choćby na wakacyjne imprezy, promujące miasto.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto