Pomysłodawcy podkreślają, że w dzisiejszych czasach żeglowanie po morzach i oceanach podparte jest coraz wymyślniejszą elektroniką, przez co żeglujący nie muszą wykazywać się specjalnymi umiejętnościami, a po głębokich wodach pływają już nawet... 15-latki. Stąd pomysł na to, by powrócić do klasycznego sposobu uprawiania tego sportu.
Mężczyźni, którzy zdecydowali się na rejs na Islandię postanowili ograniczyć ilość urządzeń elektronicznych do minimum. Korzystali przede wszystkim z klasycznych "wynalazków", takich jak sekstant, kompas, namiernik, mapy i tablice nawigacyjne.
Zobacz także: Wycieczkowiec Marina ma swoją tablicę w Alei Statków Pasażerskich w Gdyni [ZDJĘCIA]
-15 maja, z portu w Gdyni, wypłynąłem na Islandię. Rejs zajął miesiąc czasu. Po drodze oczywiście zdarzały się drobne awarie, ale udało się szczęśliwie dopłynąć - mówił Maciej Orczykowski, mieszkaniec Warszawy.
Na morzu nie brakowało też niebezpiecznych przygód.
- W drodze do Göteborga wiał wiatr o sile ok. 25 węzłów, choć prognozy pogody mówiły o dużo mniejszej sile. Fale przykrywały i mnie i łódkę. Najbardziej bałem się, kiedy zrzuciło mnie na skały. Musiałem wyskoczyć z łodzi - opowiadał Krystian Przybyłek, także warszawianin.
Czytaj także: Nurkowie odnaleźli wartościowy skarb na dnie Bałtyku
Mimo to, panowie w przyszłości zamierzają kontynuować uprawianie tradycyjnego jachtingu. Do tego projektu zdecydowali się na jacht typu Zephyr S/Y Drosomak, wzorowany na fińskim Hai'u, który powstał w Gdańskiej Stoczni Rzecznej w 1968 roku.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?