Aktualizacja wtorek godz 12:30
Gdyńska policja wszczęła postępowanie sprawdzające w sprawie wydarzeń, do których doszło na plaży w Gdyni. Funkcjonariusze obezwładnili i zakuli w tym miejscu agresywnie zachowującego się mężczyznę, całemu zajściu przyglądał się tłum ludzi. Jeden z obserwatorów nagrał incydent i umieścił zapis w internecie. Na filmie słychać, iż pod adresem interweniującego patrolu padają wulgarne słowa, m.in. ze strony zatrzymywanego mężczyzny. Grupa osób w pobliżu miejsca, gdzie trwa interwencja, odpaliła też fajkę wodną.
- Sprawdzimy, czy w przypadku zachowań, zarejestrowanych na filmie, nie doszło do czynów zabronionych, w tym znieważenia funkcjonariuszy na służbie - mówi kom. Michał Rusak, rzecznik gdyńskiej policji. - Za tego typu zachowanie grożą zarzuty karne.
Kierownictwo gdyńskiej policji już wcześniej wyjaśniło, iż interweniujący na plaży policjanci nie przekroczyli uprawnień i postępowali zgodnie z obowiązującymi procedurami.
* * *
Film, na którym zarejestrowana jest interwencja policji na serwisie youtube pojawił się w niedziele. Od tego czasu obejrzało go ponad 14 tys osób, a kolejni widzowie przyrastają lawinowo.
Nagranie przedstawia interwencję dwójki funkcjonariuszy, którzy zostali wezwani na gdyńską plażę, do mężczyzny, który najłagodniej mówiąc zachowuje się nieszablonowo. Na 12-minutowym filmie widać, jak interwencja przybiera coraz bardziej siłową formę. Najpierw mundurowi w rozmowie starają się nakłonić mężczyznę, aby opuścił z nimi teren plaży, ten jednak z minuty na minutę staje się coraz bardziej agresywny. W pewnym momencie wywiązuje się szamotanina, po której policjanci założyli na ręce mężczyzny kajdanki.
Całemu zajściu przygląda się tłum plażowiczów, głownie młodych ludzi, którzy z każdą kolejną minutą interwencji reagują coraz bardziej żywiołowo - najpierw wykrzykują, często wulgaryzmy, komentując działania policjantów, później robią sobie zbiorową fotografię stając w tle obezwładniających mężczyznę funkcjonariuszy. Kulminacją zachowań tłumu jest młody mężczyzna, który stając kilkanaście centymetrów od stróżów prawa, odpala fajkę wodną - często stosowaną do palenia marihuany. Nagranie kończy się, gdy na plaży pojawia się drugi patrol i łącznie czterech policjantów wyprowadza z plaży dziwnie zachowującego się mężczyznę.
Według przedstawiciela gdyńskiej policji interwencja przebiegła zgodnie z procedurami. - Warto zaznaczyć, że po zakończeniu czynności mundurowych, do mężczyzny został wezwany lekarz, który po przebadaniu stwierdził, że trzeba go przewieźć do szpitala specjalistycznego - mówi kom. Michał Rusak rzecznik z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni. - Mundurowi po rozmowie nie poczuli od mężczyzny alkoholu, podejrzewali również, że nie jest pod wpływem narkotyków. Założyli, że jest on prawdopodobnie chory dlatego zastosowali wobec niego takie, a nie inne środki przymusu. Przypominam, że na wyposażeniu policjantów była pałka służbowa i miotacz gazu. Interweniujący zadecydowali jednak, że siła fizyczna będzie najbardziej adekwatnym środkiem wobec tego mężczyzny. Policjanci będący na miejscu muszą zrównoważyć środki jakie daje im ustawa o policji, do sytuacji w jakiej się znajdują.
Czytaj także: Strażniczce miejskiej z Gdyni puściły nerwy. W trakcie interwencji zaczęła używać wulgarnych słów
Michał Rusak odniósł się również do zachowania osób, które przyglądały się interwencji. - Faktycznie gapie wykrzykiwali, często niecenzuralne słowa, ale to pozostawiłbym bardziej w kwestii ich kultury osobistej. Osoby, które były w pobliżu interweniujących policjantów de facto nie przeszkadzali policjantom w pracy. Wątpliwości wzbudza jedynie mężczyzna, który odpalił w pobliżu policji fajkę wodą. Zabezpieczyliśmy nagranie i będziemy ustalali czy w tym przypadku nie doszło do złamania prawa.
Psycholog społeczna prof. Uniwersytetu Gdańskiego, Hanna Brycz, zaznacza, że na zachowanie osób mogły mieć wpływ okoliczności w jakich interweniowali policjanci. - Wszystko dzieje się na plaży, czyli w miejscu, gdzie czujemy się swobodnie, jesteśmy wyluzowani. Ludzie zachowują się zgodnie z koncepcją wyjątkowości Marka Snydera, w myśl, której poszukujemy potwierdzenia swojej wyjątkowości, chcemy za wszelką cenę zaistnieć - wyjaśnia prof. Brycz. - Potęgować, to mogły kamery i aparaty osób, które nagrywały całe zajście. Osoby komentujące, to co się działo, czy robiące sobie zdjęcia z policjantami mogły chcieć popisać się przed innymi, czy na chwile stać się sławne, nawet tylko w kręgu znajomych.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?