Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strażniczce miejskiej z Gdyni puściły nerwy. W trakcie interwencji zaczęła używać wulgarnych słów

Piotr Hukało
youtube.com
Zdarza się, że nerwy puszczają w najmniej odpowiednim momencie. Gorzej jak opanowania brakuje osobie pracującej w zawodzie, w który samokontrola jest najważniejszą wartością. Strażniczce miejskiej z Gdyni podczas interwencji wymsknęło się nieparlamentarne stwierdzenie. Wszystko w obecności dzieci.

W internecie pojawił się filmik przedstawiający zajście, do którego doszło w pobliżu gdyńskiej plaży w niedzielę 2 czerwca, podczas festynów związanych z obchodami Dnia Dziecka.

Na filmie widać, że strażniczka miejska interweniuje wobec mężczyzny, który bez stosownych pozwoleń i opłat sprzedawał w pobliżu promenady watę cukrową. Municypalna po wręczeniu mężczyźnie mandatu wdaje się w przepychanki słowne. Choć wszystko wskazuje na to, że film przedstawia wyłącznie fragment interwencji, to najwyraźniej słowa "pozdrawiam panią" wypowiedziane przez handlarza rozwścieczyły municypalną.

Czytaj także: Straż Miejska w Gdyni: W 2013 roku praca funkcjonariuszy się nie zmieni

- Zobaczymy się w sądzie, wtedy mnie pan pozdrowi. Ale niech mi pan wierzy, ja tego tak nie zostawię. Nie po to inni płacą tyle tysięcy, aby pan mógł tu stać! - odparła strażniczka wskazując na inne punkty handlowe usytuowane w okolicy.

- Inni borą za to pieniądze, a ja rozdaje - odparł bezrefleksyjnie mężczyzna. Stwierdzenie, to jeszcze bardziej podjudziło funkcjonariuszkę, która zapewniła, że widziała jak sprzedawca waty cukrowej bierze za nią pieniądze. - W sądzie uda pan biednego bezrobotnego, a ludzie muszą zap..ać. [...] Bo podatki są i trzeba je płacić. Ja też płacę. Jakbym nie płaciła, to byłabym bogatym człowiekiem - stwierdza strażniczka miejska.

Czytaj także: Straż Miejska w Gdańsku. Patrole nocne strażników na razie tylko tymczasowo

Od razu do dyskusji przyłączają się ludzie, którzy stali w pobliżu i przysłuchują się rozmowie municypalnej z ulicznym handlarzem. Zawracają strażniczce uwagę, że funkcjonariuszowi nie przystoi używać takich słów.

- Na polecenie komendanta wszczęte zostało postępowanie, które ma wyjaśnić okoliczności zdarzenia - mówi Danuta Wołk-Karaczewska, rzeczniczka gdyńskich strażników miejskich. – Przepraszam za zachowanie strażniczki wszystkie osoby, które brały udział w zajściu. Dodam tylko, że każdy z naszych pracowników przechodzi szkolenie z zachowania się w sytuacjach stresowych.

Czy zachowanie strażniczki miejskiej było odpowiednie? Skomentuj!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto