Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Festiwal R@port 2014 w Gdyni. Część nie powinna ujrzeć światła scenicznych reflektorów -oceniło jury

Jarosław Zalesiński
Problem z przedstawieniem "Caryca Katarzyna" polega na tym, że reżyser Wiktor Rubin eksperymentuje w nim z granicami intymności, dotyku...
Problem z przedstawieniem "Caryca Katarzyna" polega na tym, że reżyser Wiktor Rubin eksperymentuje w nim z granicami intymności, dotyku... Michał Walczak
Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych "R@port". To był pogrzeb nadziei, tak mówiło się w piątek o imprezie, która miała nadać Gdyni pierwszorzędną pozycję w rankingach polskich miast wykazujących się hojną troską o kulturę.

"Część z nich [czyli przedstawień tegorocznego festiwalu R@port] nie powinna, naszym zdaniem, ujrzeć światła scenicznych reflektorów" - tak jury IX Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@port skomentowało jakość spektakli zaproszonych w tym roku do Gdyni przez dyrektora festiwalu, Bogdana Cioska.

Od werdyktu jury, przyznającego nagrodę sztuce "Caryca Katarzyna" Teatru im. Żeromskiego w Kielcach, zdystansował się jeden z jurorów, krytyk teatralny Tomasz Mościcki, który zgłosił votum separatum. "Nawet najbardziej ekstrawagancki światopogląd nie zwalnia twórcy z nadania mu scenicznej formy, a z pewnością wyklucza zadawanie gwałtu odbiorcy" - wyjaśnił powody swojej osobności.

Takimi to akordami zakończyła się w miniony piątek gdyńska impreza. Był to pogrzeb nadziei, wiązanych z festiwalem jako z imprezą, która miała nadać Gdyni pierwszorzędną pozycję w rankingach polskich miast wykazujących się hojną troską o kulturę. Kapituła splotła na tym pogrzebie wieniec, Tomasz Mościcki zagrał samotne solo na trąbce. Pytanie teraz, co dziać się będzie dalej z gdyńskim R@portem.

"Caryca Katarzyna" Jagny Janiczak, wyreżyserowana w kieleckim teatrze przez Wiktora Rubina, trafnie została wskazana przez kierowane przez Dorotę Masłowską jury jako - tak naprawdę - jedyne przedstawienie kwalifikujące się do nagrodzenia. Ale i Tomasza Mościckiego można zrozumieć. Mniej może w jego pretensjach o, by tak rzec, rozluźnioną formę spektaklu. To w końcu nic szczególnego dzisiaj w teatrze, a nawet można by chyba powiedzieć, że przedstawienie Janiczak i Rubina podobne jest do wielu innych: kaskady płynących ze sceny słów, świadomie fragmentaryczna "akcja", multimedialność i inwazyjne wymuszanie na publiczności udziału w przedstawieniu. To ostatnie jednak rzeczywiście w przypadku sztuki Rubina budzić może sprzeciw.

Gdzie są granice narcystycznej autokreacji i jak reżyser próbował manipulować moimi emocjami **TUTAJ czytaj więcej!**

Przeczytaj więcej na temat

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto