Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dobrze zaopatrzone księgarnie i kino przyciągały na Świętojańską miłośników kultury i sztuki

Dorota Abramowicz
Rok 1971. W pawilonie w pobliżu kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny można było wypić kawę w Cafe Grand lub coś mocniejszego w barze Zacisze
Rok 1971. W pawilonie w pobliżu kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny można było wypić kawę w Cafe Grand lub coś mocniejszego w barze Zacisze Zbiory Muzeum Miasta Gdyni
Człowiek najedzony jest bardziej kulturalny - twierdzi Małgorzata Sokołowska, autorka książek poświęconych Gdyni, przygotowująca właśnie publikację poświęconą Świętojańskiej. I pewnie z tego powodu przy reprezentacyjnej ulicy Gdyni nie brakowało - oprócz kina, księgarni, antykwariatu i Empiku, zabezpieczających podstawowe potrzeby kulturalne - także licznych kawiarni, barów, restauracji. Niektóre z nich nie cieszyły się najlepszą renomą, inne stały się kultowymi wręcz miejscami dla dzisiejszych 50- i 60-latków.

Opatrzność nad kinem
Zacznijmy jednak od kultury, czyli od nieodżałowanego do dziś kina Warszawa, które zakończyło swoją działalność 3 marca 2003 roku projekcją filmu "Frida" .

Zobacz także: Archiwalne zdjęcia Gdyni. Od lat 20, przez II wojnę światową aż do lat 80. [ZDJĘCIA]

Kinoteatr Gwiazda (taką nazwę, wymyśloną przez aktorkę Helenę Grossównę, nosiło początkowo kino Warszawa) wybudowany został przez Józefa Langiewicza, znanego inżyniera z Gdyni. Był to, jak na owe czasy, obiekt nowoczesny, wyposażony w klimatyzację, z widownią dla tysiąca osób! Pierwszy pokaz odbył się kilka miesięcy przed II wojną światową - 8 marca 1939 r. Widzowie obejrzeli film "Zeznania szpiega", potem jeszcze mieli szansę kupić bilety na "Znachora". Po wojnie przez pewien czas kino nosiło nazwę Bałtyk, jednak w specjalnym plebiscycie większość mieszkańców Gdyni uznała, że najodpowiedniejsza będzie Warszawa.

Do Warszawy chodziło kilka pokoleń gdynian. Niektórzy twierdzą, że nad wszystkimi widzami czuwała opatrzność - dopiero podczas generalnego remontu w drugiej połowie lat 70. XX w. odkryto, że od czasów wojny w stropie nad widownią wisiał zakleszczony pocisk. Przy okazji odnaleziono także skrzynki z granatami. Jednak to nie pamięć o dawnym zagrożeniu, a konkurencja pobliskiego multipleksu doprowadziła do zamiany kina w market.

Perły i bestsellery

Nie ma już też kultowej księgarni przy pomniku Harcerzy Gdyńskich. Miłośnicy książek do dziś wspominają kolejki, jakie ustawiały się przed wejściem po zakończeniu wielomiesięcznego remontu, prowadzonego w latach 80. W czasie prac do księgarni docierały kolejne dostawy bestsellerów, które potem - wszystkie naraz - zostały wystawione do sprzedaży.

Po drugiej stronie ulicy mieścił się antykwariat, w którym w poszukiwaniu "pereł" buszowali klienci między 10 a 99 rokiem życia. Z kolei, idąc w górę Świętojańskiej, dochodziło się do działającego do dziś Empiku, zlokalizowanego po wojnie w dawnym domu handlowym Bon Marche, gdzie zaopatrywali się jedynie najzamożniejsi gdynianie.
- Do 1971 r. na parterze mieściła się księgarnia, a wyżej - kawiarnia i czytelnia - opowiada Małgorzata Sokołowska. Po remoncie zamieniły się miejscami i kawiarnia straciła dawny urok.

Nie odstręczyło to jednak klientów, szukających nie tylko książek. Kto pamięta szkolną tablicę, na której kredą wypisywano nazwy dostępnych w sprzedaży płyt?
Albo jak pożądana była w latach kryzysu niemiecka "Burda" z wykrojami sukienek, spódnic, bluzek?

Konglomerat rozrywki

Jerzy Zając, gdynianin, sekretarz gdyńskiego magistratu, Świętojańską zna od dziecka. Z zamkniętymi oczami wymienia nazwy sklepów, wspomina czarny bruk i czerwoną kostkę ulicy.
- Już jako "dorosły" siedemnastolatek zacząłem orientować się w lokalizacji gdyńskich lokali - opowiada z uśmiechem. - Popularny był bar Quick, a przy kościele Najświętszej Maryi Panny mieścił się istny konglomerat rozrywki - bar Zacisze, Grand Cafe, a kawałek dalej, na rogu ul. Wybickiego, słynny Ermitage.

Wszystkie te lokale nie cieszyły się najlepsza renomą wśród szacownych gdynian. - Delikatnie mówiąc, była to siedziba pań niezbyt ciężkich obyczajów, które chętnie oferowały swoje usługi zagranicznym marynarzom - wspomina Małgorzata Sokołowska.

Pawilony nie upiększały centrum miasta, jednak władze niechętnie rozmawiały o ich rozbiórce. Tajemnicą poliszynela było, że stojące na należącym do parafii terenie obiekty - póki stały - blokowały plany związane z budową nowego kościoła.

Niektórzy z nostalgią za to wspominają bar Mały, gdzie przed południem zaglądali spragnieni bywalcy, prosząc o "malucha" , "małgorzatkę", lub zwyczajnie - setkę i piwo.

Naloty na Kapcia

Kawiarnia Liliput (Świętojańska 75) z charakterystycznym "grzybkiem" w centralnym miejscu, otoczonym stolikami, powstała w 1957 r. Zakładano, że będzie to ekskluzywny gdyński lokal z przygrywającym gościom pianistą. Trudno powiedzieć, kiedy i dlaczego przemianowano Liliputa na Kapcia.

Tak czy inaczej, już pod koniec lat 60. lokal stał się bardzo modny wśród gdyńskich licealistów. Była to idealna "miejscówka" na wagary i na spotkania towarzyskie. Z tego powodu dyrektorzy szacownych liceów postanowili zniszczyć problem w zarodku . Do Kapcia wpadali profesorowie, rozglądając się w poszukiwaniu uczniów.
Potem rolę Kapcia zaczął przejmować bar Bosmański. Młodzi chodzili też do Sternika, swoich sympatyków miał A-bar.

Sznycel i rurki z kremem...

Tak naprawdę jednak zjeść można było w istniejącej do dziś Polonii. Eleganccy kelnerzy opasani jak hiszpańscy torreadorzy i dobra kuchnia - to wszystko sprawiało, że do Polonii przez lata zapraszało się co znaczniejszych gości.
- W domu mówiło się: idziemy do Mazurka [Edward Mazurek, właściciel restauracji red.] na kotlet de volaille - wspomina pani Urszula, urodzona ponad pół wieku temu w Gdyni.- Do tej pory wspominam zapach masła "uciekającego" z przeciętego kotleta. Przebojem był też sznycel...

Coraz mniej osób pamięta inną restaurację, mieszczącą się w pobliżu kina Warszawa -Śródmiejską. Według starszych gdynian nie była taka zła, nieco młodsi nie powiedzą już o niej dobrego słowa. Klienci trafiali też do Checzy Kaszubskiej i do SiM , restauracji działającej od 1938 r. przy Świętojańskiej 21.

Na mniej zamożnych czekała oferta baru mlecznego (pierogi nie były najgorsze) usytuowanego na rogu ulicy 10 Lutego (naprzeciw Banku PKO BP). A na deser można było wybrać się na Świętojańską 78 na rurki z bitą śmietaną... Potem szło się do Empiku.
I dobrze, bo człowiek najedzony bardziej kulturalny w końcu był.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto