Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Burza wokół "Przyjaznej Dzielnicy". Przewodniczący Obłuża zapewnia, że nie chciał złamać prawa

Marcin Lange
Projekt „Obłuże na sportowo” ostatecznie nie znalazł uznania w oczach mieszkańców  i do realizacji nie trafi.
Projekt „Obłuże na sportowo” ostatecznie nie znalazł uznania w oczach mieszkańców i do realizacji nie trafi. archiwum DB
"Obłuże na sportowo” w ramach „Przyjaznej Dzielnicy” wzbudziło poważne wątpliwości. Przewodniczący Rady Dzielnicy zapewnia, że prawa złamać nie chciał. Oburzeni są politycy PiS.

„Przyjazna Dzielnica” _to nowy miejski program, w ramach którego dla każdej z 22 rad dzielnic na organizację imprez integrujących mieszkańców przeznaczono _po 25 tysięcy złotych. Każda rada dzielnicy, aby w konkursie wziąć udział, musiała przygotować - pod głosowanie mieszkańców - po minimum trzy projekty, a ich wartość nie mogła być w sumie niższa niż 50 tysięcy złotych.

Rada Dzielnicy Obłuże opracowała cztery projekty, każdy o wartości 12,5 tysiąca złotych. Podczas sesji Rady Dzielnicy działacze z Obłuża nie mieli wobec projektów wątpliwości i je zatwierdzili. Jednakże jakiś czas później wyszło na jaw, że jeden z projektów pod nazwą „Obłuże na sportowo” jest niezgodny z prawem i powoduje konflikt interesów. Otóż bowiem jego autor, przewodniczący Rady Dzielnicy Obłuże Ireneusz Trojanowicz, jest jednocześnie wiceprezesem fundacji „Źródło Radości”, która to, za kwotę około dwóch tysięcy złotych, miała być jednym z wykonawców tegoż projektu.

- W żadnym wypadku moją intencją nie było to, aby poprzez fundację zarobić pieniądze i nawet nie brałem pod uwagę, że ktoś może tak to odebrać - tłumaczy Ireneusz Trojanowicz. - Podkreślę też, że wcale nie jest łatwo znaleźć chętnych do realizowania takich zadań, a „Źródło Radości” miało być tylko jednym z sześciu podwykonawców.

Ireneusz Trojanowicz postanowił więc sprawę „odkręcić”, znalazł innego w miejsce fundacji wykonawcę i zwołał nadzwyczajną sesję rady, aby dokonać zmian w projekcie. Niestety, okres wakacyjny sprawił, że na obradach zabrakło wymaganego kworum i zmian nie można było formalnie przegłosować.

W związku z tym przewodniczący Rady Dzielnicy Obłuże pomocy postanowił poszukać w gdyńskim magistracie. Tu warto wspomnieć, że oryginalny projekt był już w tym czasie zamieszczony w Internecie. Po rozmowie z urzędnikami, jak przekonuje sam Ireneusz Trojanowicz, ci... zasugerowali mu odręczne naniesienie poprawek na dokument.

Tak więc przewodniczący zmienił wykonawcę zadań, które pierwotnie miała zrealizować fundacja „Źródło Radości”, na Szkołę Podstawową nr 6. Niestety, niedopatrzenie czy też niechlujstwo jednego z urzędników sprawiło, że nie zgadzały się kwoty projektu.

- Gdy to zauważyliśmy, udaliśmy się do Michała Gucia, wiceprezydenta Gdyni, aby zwrócić mu na to uwagę - mówi Mariusz Przybyszewski, radny Rady Dzielnicy Obłuże.

Wówczas to dokonano kolejnych zmian w felernym wniosku konkursowym. Tam, gdzie odręcznie były naniesione poprawki, zmiany wykonano już elektronicznie. Natomiast w miejscu, gdzie wymienieni są wszyscy podwykonawcy zadań, którzy gotowość do ich realizacji potwierdzili pieczątkami i podpisami, rubrykę dotyczącą „Źródła Radości” zasłonięto białą kartką i ponownie zeskanowano. Tym samym fundacja została z wniosku skutecznie wymazana.

Budżet Obywatelski w Gdyni: III edycja zakończona [LISTA zwycięskich projektów]

„Obłuże na sportowo” ostatecznie jednak uznania w oczach mieszkańców nie znalazło i do realizacji nie trafi. Sprawa natomiast może mieć ciąg dalszy - politycy PiS rozważają bowiem zawiadomienie o całej sytuacji gdyńskiej prokuratury.
- Rozważamy taką możliwość - potwierdza Marcin Horała, gdyński poseł PiS.

Z kolei Patryk Felmet, radny Rady Miasta z PiS, przekonuje, że taka sytuacja nie powinna w ogóle mieć miejsca.
- To sprawia, że mieszkańcy tracą zaufanie do przewodniczącego i radnych z Obłuża, a też sami radni nie mogą sobie, jak się okazuje, ufać. I to bez względu na podziały polityczne. Duże wątpliwości budzi także zachowanie urzędników, którzy manipulowali przy dokumentach, zasłaniając niektóre dane kartkami. Taka sytuacja jest niedopuszczalna - przekonuje Patryk Felmet.

- Najłatwiej jest osądzać kogoś, samemu nic nie robiąc. Najprościej byłoby wycofać projekt, ale wówczas w ogóle nie moglibyśmy wziąć udziału w konkursie i 25 tysięcy złotych przeszłoby mieszkańcom koło nosa - kwituje Ireneusz Trojanowicz.

Michał Guć, wiceprezydent Gdyni:
Chcę podkreślić, że dla nas ważny jest każdy projekt. W tym przypadku wycofanie tego projektu skutkowałoby pozbawieniem mieszkańców Obłuża w ogóle udziału w konkursie „Przyjazna Dzielnica” i pozbawieniem dzielnicy kwoty 25 tys. zł. Dodam też, że zmiany dotyczyły nieistotnych elementów w projekcie konkursowym. Niestety, przy wprowadzaniu korekt nadzorujący to urzędnik nie zweryfikował poprawek i nie zgadzały się konkursowe kwoty. To wymogło kolejną zmianę. Z mojego punktu widzenia, przewodniczący Rady Dzielnicy Obłuże zachował się prawidłowo, dążąc do jak najszybszego naprawienia niefortunnej sytuacji. Cieszę się że to się udało.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto