Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Brawurowa akcja bojówkarzy Greenpeace. Blokowali statek w Gdyni

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Już w nocy, ze środy na czwartek, ekolodzy z Greenpeace na swoich łodziach przygotowywali sprzęt do akcji. W czwartek po południu zablokowali wejście statku ,Hope" do gdyńskiego portu
Już w nocy, ze środy na czwartek, ekolodzy z Greenpeace na swoich łodziach przygotowywali sprzęt do akcji. W czwartek po południu zablokowali wejście statku ,Hope" do gdyńskiego portu
Kilkunastu ekologów zablokowało wczoraj statek z modyfikowaną genetycznie soją, która miała trafić do Polski. Działacze Greenpeace próbują uniemożliwić wprowadzenie soi na polski rynek.

Kilkunastu ekologów zablokowało wczoraj statek z modyfikowaną genetycznie soją, która miała trafić do Polski. Działacze Greenpeace próbują uniemożliwić wprowadzenie soi na polski rynek.

Ekolodzy z Greenpeace zaczęli przygotowania do akcji jeszcze poprzedniej nocy. Wczoraj po południu podpłynęli do stojącej na redzie jednostki jachtem i siedmioma szybkimi pontonami. Potem jeden z działaczy, używając sprzętu do wspinaczki skałkowej, przyczepił się do łańcucha jednostki. W tym czasie dwóch innych w podobny sposób uwiesiło się na burtach statku. Pontony ekologów cały czas kursowały wokół masowca, a kilkadziesiąt metrów od niego dryfował żaglowiec Greenpeace, z którego koordynowana była akcja. Organizacja ekologów żąda zawrócenia "Hope" z polskich wód terytorialnych. Działacze nie chcą, aby jednostka wpływała do Gdyni. - Będziemy prowadzić nasz protest do oporu, tak długo, aż osiągniemy swój cel - zapowiedział ,Dziennikowi" Jacek Winiarski, jeden z uczestników protestu. - Sprowadzana z Argentyny genetycznie modyfikowana soja jest niezdrowa dla polskich konsumentów, posiadamy na to dowody.
Do chwili zamknięcia tego wydania ,Dziennika" trwały rozmowy pomiędzy działaczami Greenpeace a kapitanem okupowanego statku i Kapitanatem Portu w Gdyni. Miejsce protestu zabezpieczyła też Straż Graniczna.
Pływające wokół łodzie motorowe i jacht, transparenty z napisami ,Polska nie chce GMO (genetycznie modyfikowanych organizmów)" - taki widok zastała wczoraj załoga statku "Hope" (nadzieja) pod banderą chorwacką, który próbował wpłynąć do Gdyni.

Działacze Greenpeace nie chcieli usunąć łodzi, tłumaczyli, że zepsuły im się silniki.
- Protestujemy przeciwko transportom do Polski genetycznie modyfikowanej soi, która znajduje się na tym statku - tłumaczył Jacek Winiarski z Greenpeace. - "Hope" musi zawrócić. W Argentynie, skąd pochodzi soja, jej plantacje wypierają lasy deszczowe. Soja używana jest w Europie jako składnik do pasz dla zwierząt. Nieświadomi ludzie jedzą takie mięso, a mamy dowody, że jest to szkodliwe dla zdrowia.
Do statku-bazy ekologów - żaglowca "Undine" podpłynęła łódź Kapitanatu Portu w Gdyni. Załogę żaglowca wezwano do wycofania pontonów, które krążyły wokół chorwackiej jednostki.
- Uruchamiamy też nasze siły napowietrzne - mówił po południu kmdr por. Grzegorz Goryński, rzecznik prasowy Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku. - W tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć, czy w wypadku, gdyby protest się przedłużył, zdecydujemy się na zakończenie go poprzez rozwiązania siłowe.
Według Straży Granicznej organizatorzy protestu nie dopuścili się nielegalnego przekroczenia granicy. Zdaniem przedstawicieli Kapitanatu Portu złamali jednak przepisy portowe.
- Nie mamy pojęcia, kiedy statek mógłby wpłynąć do portu - mówili dyżurni Kapitanatu Portu w Gdyni. - Obecnie nie możemy wysłać tam swoich holowników, bo ich podpłynięcie do jednostki spowodowałoby zagrożenie dla przykutych do burty ludzi.

od 7 lat
Wideo

Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto