Na górze Donas w Gdyni mogą pojawić się narciarze

Na realizację takiej inwestycji na najwyższym wzniesieniu w Gdyni, między Dąbrową, a Wiczlinem, zezwala uchwalony już 7 lat temu przez radnych miasta plan zagospodarowania przestrzennego. Jak dotychczas nikt do urzędników nie zgłosił się z propozycją wybudowania wyciągu, więc postanowili sami aktywnie działać.

- Sondujemy rynek i na własną rękę poszukujemy obecnie partnera biznesowego, który mógłby podjąć się realizacji takiej inwestycji - mówi Marek Łucyk, dyrektor Gdyńskiego Centrum Sportu. - Nie da się ukryć, że jazda na nartach staje się coraz bardziej popularna. Z drugiej strony jednak rozmawiałem ostatnio z właścicielami dwóch wyciągów narciarskich w innych miastach i okazuje się, że taka inwestycja jest obarczona sporym ryzykiem. Łatwo sobie wyobrazić, że przy okresie dziesięciu, czy dwudziestu lat dzierżawy terenu przez pięć pierwszych lat nie będzie padał śnieg. Dlatego temat utworzenia stoku narciarskiego na zboczu góry Donas nie jest wcale taki prosty.

Michał Bełbot, radny Gdyni z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, uważa, że jeżeli nie znajdzie się prywatna firma, chętna do zrealizowania takiej inwestycji, wyciąg powinien zostać sfinansowany z budżetu miasta.

- W porównaniu do kosztów budowy choćby nowego basenu nakłady nie byłyby duże - mówi Michał Bełbot. - Powstałoby natomiast kolejne miejsce do rekreacji.

Urzędnicy mówią jednak, że zanim zapadną jakiekolwiek decyzje o finansowaniu inwestycji z budżetu Gdyni, zakończyć muszą się rozmowy z potencjalnymi, prywatnymi inwestorami.