Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zenon Plech: Moje całe życie związane było z żużlem

Janusz Woźniak
Robert Kwiatek
- Ja założyłem, że całe moje życie będzie związane z żużlem, chociaż oczywiście w różnych rolach. Byłem więc trenerem, także polskiej reprezentacji, prowadziłem szkółkę żużlową, byłem i jestem telewizyjnym komentatorem zawodów żużlowych. Jednocześnie od 15 lat byłem rencistą, to efekt udziału w wypadku samochodowym, ale ostatnio lekarze ZUS uznali, że jestem na tyle zdrowy, że można mi zabrać tę rentę - mówi Zenon Plech, jeden z najlepszych polskich żużlowców, obecnie doradca Lotosu Wybrzeża Gdańsk.

Jak Pan reaguje, słysząc stwierdzenia w rodzaju "Zenon Plech - legenda polskiego żużla"?

To miłe być za życia legendą (śmiech), ale też prawda, że w historii polskiego żużla zapisałem swoimi występami na torze sporą kartę. A wracając wspomnieniami do historii, to przypominam sobie, że nazywano mnie też ambasadorem polskiego żużla, szczególnie na innych kontynentach, kiedy na przykład bywałem kapitanem drużyny Reszty Świata w meczach przeciwko Australii czy Nowej Zelandii.

Często wraca Pan do okresu swoich startów, wspomina zdobyte medale, między innymi indywidualne mistrzostwo świata.

Sam nie. To było, minęło. Ale były to piękne czasy, kiedy wyjeżdżało się na tor z olbrzymim białym orłem na plastronie, bez tak wszechobecnych teraz reklamowych napisów, ale… to już historia. Kiedy jednak ktoś pyta o tamte czasy, starty, to odpowiadam. Po prostu jestem dobrze wychowany.

POLECAMY:**FIRMA DRUTEX Z GDAŃSKIMI ŻUŻLOWCAMI?**

Czy to był inny żużel niż obecnie?

Granulacja była różna, kolor zbliżony do czarnego… (śmiech). Ale już poważnie, to w tym sporcie pojemność silników w motocyklu żużlowym pozostała taka sama, lecz swoje zrobiła prawdziwa rewolucja techniczna, która dokonała się na przestrzeni tych lat. Ona też, po części, wymusiła inną technikę jazdy, ułożenia ciała na motocyklu. Niezmiennie jednak trzeba walczyć, a na torze liczą się umiejętności i charakter zawodnika.

Kiedy kończy się karierę, to przez chwilę jest fajnie, ale też trzeba szybko znaleźć swoje miejsce w tym "życiu po życiu".

To prawda. Nie wszyscy sobie z tym radzą. Ja założyłem, że całe moje życie będzie związane z żużlem, chociaż oczywiście w różnych rolach. Byłem więc trenerem, także polskiej reprezentacji, prowadziłem szkółkę żużlową, byłem i jestem telewizyjnym komentatorem zawodów żużlowych. Jednocześnie od 15 lat byłem rencistą, to efekt udziału w wypadku samochodowym, ale ostatnio lekarze ZUS uznali, że jestem na tyle zdrowy, że można mi zabrać tę rentę. Tymczasem ja z bólem walczę od lat, nie uważam, aby mój stan zdrowia uległ radykalnej poprawie, więc teraz swoich praw do renty dochodzę w sądzie.

KTO BĘDZIE LIDEREM LOTOSU WYBRZEŻA W EKTRALIDZE?

Pisaliśmy już w "Dzienniku Bałtyckim", że jest Pan doradcą zarządu Lotosu Wybrzeże Gdańsk. Doradca to brzmi dumnie…

Mnie też się to podoba. Mam nawet stosowną wizytówkę. Może też warto byłoby wyjaśnić, że nie jest to praca etatowa. Chcę pomóc klubowi, z którym jako zawodnik i trener byłem związany przez długie lata. Jednocześnie jako mieszkaniec Gdańska chciałbym, aby Lotos Wybrzeże zadomowił się w krajowej elicie na dłużej. Klub i kibice na pewno na to zasługują.

Jako doradca podjął się Pan jednak dość niewdzięcznej i trudnej roli poszukiwania sponsorów.

Mamy wprawdzie sprawdzonego sponsora strategicznego, ale walka o wyższe cele wymaga zwiększenia budżetu. Szukanie sponsorów przypomina teraz trochę stąpanie po polu minowym. To są trudne rozmowy. Oprócz sztuki negocjacji, umiejętności przekonywania, potrzebna jest też cierpliwość. Przyznam jednak, że nie do końca rozumiem tych, którzy przystają na rozmowy, zapraszają na spotkania, aby później nie dać żadnego znaku życia, nie odbierać nawet telefonów. A tak zachowują się nawet poważne, dobrze zorganizowane firmy.

WSZYSTKO O LOTOSIE WYBRZEŻU GDAŃSK

Jak Pan ocenia skład Lotosu Wybrzeże na sezon 2012?

Skompletowano dobrą i ciekawą ekipę. Zastanawiam się tylko, jak po kontuzjach będą prezentowali się na torze Piotr Świderski i Maksims Bogdanovs. Z ciekawością także będę się przyglądał, jak powrót do swojego starego duńskiego mechanika wpłynie na postawę Nicka Pedersena.

Liczy Pan, że to może być sezon Pedersena?

Przyjście do Lotosu Wybrzeże też może mieć na to pewien pozytywny wpływ. W Gdańsku Pedersen powinien być zawodnikiem nr 1, a w Stali Gorzów - czy tego chciał czy nie - zawsze pozostawałby w cieniu Tomasza Golloba.

Na ile realną siłę zespołu mogą stanowić w Gdańsku młodzieżowcy?

W żużlu, w sporcie w ogóle, nie da się zadekretować, że ktoś będzie miał mniej czy bardziej udany sezon. Szczególnie gdy mówimy o młodych zawodnikach. Krystian Pieszczek i Marcel Szymko są mało doświadczeni. Wyzwania ekstraligi to dla nich zupełna nowość, ale jednocześnie są zdolni i ambitni. Muszą ciężko pracować na treningach. Dobrze, aby mieli z kim w klubie rywalizować.

9 kwietnia na premierowy mecz w sezonie przyjedzie do Gdańska Marma Rzeszów. Co się może wydarzyć?

Liczę na komplet kibiców na stadionie, na gorący doping dla naszych zawodników, na pasjonujące pojedynki byłych mistrzów świata Pedersena i Crumpa. I oczywiście na zwycięstwo Lotosu Wybrzeże.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto