Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojsko ewakuuje szpitale

Dorota Abramowicz Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Wojsko i policja przygotowane do transportu chorych, opracowany plan ewakuacji, „zamrażanie“ przyjęć pacjentów w szpitalach, kilkaset lekarskich wypowiedzeń pracy na biurkach dyrektorów.

Wojsko i policja przygotowane do transportu chorych, opracowany plan ewakuacji, „zamrażanie“ przyjęć pacjentów w szpitalach, kilkaset lekarskich wypowiedzeń pracy na biurkach dyrektorów. Oto ostatnia odsłona trwającego od maja br. lekarskiego protestu na Pomorzu.

W sobotę Komitet Strajkowy Zarządu Regionu Pomorskiego Związku Zawodowego Lekarzy podjął jednogłośnie decyzję o rozpoczęciu od dziś strajku absencyjnego. - W szpitalach pozostaną tylko lekarze dyżurni - tłumaczy dr Andrzej Sokołowski, szef pomorskiego związku lekarzy. - Przeprowadzać będą operacje ratujące życie, zaplanowane wcześniej zabiegi zostaną odłożone.
Strajk się zaostrza, bo rozmowy lekarzy z wicemarszałkiem Leszkiem Czarnobajem nic dotąd nie przyniosły. Lekarze usłyszeli tylko mgliste obietnice nie wiadomo jakich podwyżek. Jeżeli do końca tego tygodnia nie dojdzie do kompromisu, to spełni się ich druga groźba: 1 października do pracy w szpitalu nie zgłosi się ok. 200 pomorskich lekarzy. A to oznacza, że z niektórych szpitali trzeba będzie ewakuować chorych. - Wciąż nie dopuszczam takiej możliwości, wierzę, że negocjacje z lekarzami zakończą się sukcesem - mówi Ryszard Stus, dyrektor szpitala w Słupsku.
- Jesteśmy przygotowani do ewakuacji - odpowiada Ryszard Sulęta, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego UW.
- Mamy wystarczającą liczbę karetek do przewozu chorych, w razie potrzeby możemy w każdej chwili wykorzystać jednostki Ministerstwa Obrony Narodowej i MSW.

Rankiem w pomorskich szpitalach lekarze pojawią się jeszcze w pracy. Ustalą szczegółowo grafik pracy i... wyjdą, pozostawiając przy szpitalnych łóżkach wyznaczonych do dyżurów kolegów. W taki sposób rozpocznie się ostatni etap trwającego od pięciu miesięcy protestu medyków.
Ostateczną decyzję o strajku absencyjnym podjął w sobotnie przedpołudnie Komitet Strajkowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy na Pomorzu.
- Nie mieliśmy innego wyjścia - tłumaczy dr Andrzej Sokołowski z pomorskiego związku zawodowego lekarzy. - Rozmowy z wicemarszałkiem Leszkiem Czarnobajem nic nie dały. Wciąż słyszeliśmy tylko obietnice.
Absencyjny strajk rozpocznie się w szpitalach podległych Urzędowi Marszałkowskiemu oraz w Akademickim Centrum Klinicznym i potrwa aż do końca tygodnia. Nie wszędzie będzie wyglądał tak samo. „Ostrego“ protestu mogą spodziewać się pacjenci np. ze Słupska, Wejherowa, Lęborka, Kartuz, dwóch gdyńskich szpitali, ze Szpitala Miejskiego na gdańskiej Zaspie. Lekarze z Kościerzyny podpisali porozumienie z dyrekcją szpitala, więc tam nie ma zagrożenia. Z kolei w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku strajk będzie miał charakter symboliczny - tam większość lekarzy przeszła z etatów na kontrakty, a ten system wyklucza protest absencyjny.
Jego organizatorzy deklarują, że wszyscy pacjenci w stanie zagrożenia życia otrzymają pomoc. W gorszej sytuacji znajdą się chorzy zapisani w tym terminie na zabiegi czy badania diagnostyczne. Ich po prostu nie będzie miał kto obsłużyć.
Tymczasem dyrektorzy tłumaczą, że nie mają żadnych "nadprogramowych" pieniędzy. Ich szpitale są bardzo zadłużone. Ledwo wiążą koniec z końcem. Zaledwie kilku z nich byłoby w stanie zaproponować lekarzom od 400 do 1000 zł podwyżki.
- Jest tylko jedno wyjście - tłumaczy wicemarszałek Czarnobaj. - Trzeba zwiększyć wartość tzw. punktu proceduralnego, który od sześciu lat jest na poziomie 10, o 40 proc., czyli do 14 zł. Dziś za operację wycenioną na 100 punktów szpital dostaje 1000 zł, gdy wycena punktu wzrośnie - dostanie 1400 zł. I będzie miał pieniądze na podwyżki. I przypomina, że Pomorze od lat krzywdzone było przez niekorzystny algorytm. Tylko z tytułu rekompensaty dostać ma w przyszłym roku 400 ml zł więcej. Tymczasem finansowego zastrzyku Pomorze potrzebuje już dziś. I o to właśnie zaapelowali dyrektorzy w liście, który wysłali w ostatni piątek do dyr. Mirosława Górskiego z pomorskiego oddziału funduszu i do prezesa NFZ Andrzeja Sośnierza. Przed siedzibą NFZ w Gdańsku w środę w samo południe zamierzają demonstrować związkowcy.
Władze Pomorza są przygotowane na dwa scenariusze wydarzeń. Optymistyczny - protest wygasa, bo albo pieniądze się znajdą, albo lekarze ustąpią. Jest też czarny scenariusz, zakładający konieczność ewakuacji części szpitali.
Najbardziej grozi to pacjentom czterech największych, strategicznych szpitali: w Słupsku, Wejherowie oraz dwóch gdyńskich. Z końcem września ponad 200 zatrudnionym tam lekarzom kończą się wypowiedzenia. Wobec klęski płacowych negocjacji nie zamierzają ich wycofać.
- A to oznacza paraliż naszej działalności - mówi Małgorzata Bartoszewska-Dogan, wicedyrektor ds. lecznictwa w Szpitalu im. PCK w Gdyni Redłowie. - Gdy zabraknie onkologów, nie będzie komu leczyć chorych na raka. Najtrudniejsza jest jednak sytuacja chorych w Słupsku, gdzie ze 170 lekarzy odejście zapowiada 107. Jemu w pierwszej kolejności grozi ewakuacja.
Od początku września, codziennie, meldunki o takim zagrożeniu trafiają od dyrektorów 10 strajkujących szpitali na biurko Jerzego Karpińskiego, dyrektora Pomorskiego Centrum Zdrowia Publicznego. Służby wojewody są przygotowane na każdą ewentualność. Wciąż jest jednak nadzieja, że do ewakuacji nie dojdzie.

Odejdzie pięć tysięcy lekarzy
1 października w całym kraju nie przyjdzie do pracy ok. pięciu tys. lekarzy, którym 30 września kończą się wypowiedzenia. Nie są to stażyści i rezydenci, czyli absolwenci kilku ostatnich roczników akademii medycznych, a najlepsi specjaliści. Anestezjolodzy, chirurdzy, urolodzy, onkolodzy, radiolodzy...
71 szpitalom, w których pracują, m.in. w Słupsku, Gdyni, Radomiu, Kozienicach, Rzeszowie, Sanoku, Legnicy, Suwałkach, Łomży, Sosnowcu i Płocku - grozi katastrofa, która może skończyć się ewakuacją pacjentów.
Dyrektorzy dają ogłoszenia do prasy, jednak nie ma lekarzy chętnych podjąć w nich pracę. Wielu z tych, którzy złożyli wypowiedzenia, wybrało już pracę za granicą. Komitet strajkowy z Centrum Zdrowia Matki Polki zaprosił do szpitala firmę Hays, która rekrutuje lekarzy do pracy w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Ta sama firma zorganizowała już wyjazd lekarzom z Radomia. Niewykluczone, że zawita też na Wybrzeże.

Będą ofiary
Z Ryszardem Stusem, dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku
rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

- Ilu chorych ma pan dziś w szpitalu?
- Ponad 450. Jedna trzecia z nich jest w ciężkim stanie.
- Co się z nimi stanie, gdy w następny poniedziałek ponad stu lekarzy nie stawi się do pracy?
- Wciąż nie dopuszczam możliwości, by negocjacje z lekarzami skończyły się fiaskiem. Nie wyobrażam sobie wstrzymania pracy szpitala.
- A jeśli to złudne nadzieje?
- Każdy szpital posiada plan awaryjny, ale na okoliczność jakiegoś kataklizmu czy stanu wojennego. Wiemy, jak zwiększyć ilość łóżek, jak rozśrodkować pacjentów. Żaden z tych scenariuszy nie przewiduje jednak braku lekarzy. Gdyby do tego doszło, pacjentów trzeba by ewakuować.
- Dokąd?
- Tego nie wiem. Wejherowo strajkuje, Gdynia strajkuje, szpital na Zaspie też. Wbrew temu, co się mówi, możliwości ewakuacji słupskiego szpitala są ograniczone.
- W pobliżu są placówki w Lęborku, Bytowie...
- Ale są dużo mniejsze i w pełni wykorzystane. Można by do nich przenieść pojedynczych chorych. Poza tym nie są to szpitale pełnoprofilowe. Nie mają takich oddziałów jak my: neurochirurgii, kardiologii inwazyjnej, chirurgii naczyniowej.
- Takich chorych trzeba by wieźć do Trójmiasta?
- Od najbliższego ośrodka równorzędnego dzieli nas sto kilkadziesiąt kilometrów. Transport jednego pacjenta zająłby kilka godzin, a nie kilka minut.
- Ale byłby możliwy?
- Nawet w najbardziej komfortowych warunkach byłby dla chorych zagrożeniem. Mamy noworodki, wcześniaki, chorych po operacjach, zabiegach kardiologicznych, udarach mózgu. Oni nie mogą zmieniać pozycji ciała.
- Czy dałoby się ich przetransportować karetką bez uszczerbku dla zdrowia?
- Bzdury opowiadają ci, co tak twierdzą. Ewakuacja na pewno skończy się śmiercią któregoś z pacjentów. Nie wierzę więc, by do ewakuacji ktoś dopuścił.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto