MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wojewoda zajmie się boiskiem w Gdyni Karwinach

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Teofil Grydyk, mieszkaniec Karwin jest oburzony chęcią likwidacji boiska.
Fot. Tomasz Bołt
Teofil Grydyk, mieszkaniec Karwin jest oburzony chęcią likwidacji boiska. Fot. Tomasz Bołt
Nie widać końca awantury o teren rekreacyjny u zbiegu ulic Makuszyńskiego i Porazińskiej na Karwinach. Radna Jolanta Kalinowska (SDPL) zaskarżyła do wojewody pomorskiego decyzję Rady Miasta Gdyni, która zmieniła w ...

Nie widać końca awantury o teren rekreacyjny u zbiegu ulic Makuszyńskiego i Porazińskiej na Karwinach. Radna Jolanta Kalinowska (SDPL) zaskarżyła do wojewody pomorskiego decyzję Rady Miasta Gdyni, która zmieniła w planie zagospodarowania przeznaczenie tego gruntu.

W praktyce decyzja ta pozwala na zlikwidowanie istniejącego tam boiska i budowę domów wielorodzinnych. Kalinowska żąda uchylenia uchwały, zarzucając, że dokument jest niezgodny zarówno z prawem, jak i ze studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Gdyni. Ponadto, jej zdaniem, koncepcja jest szkodliwa dla środowiska i niekorzystna dla mieszkańców Karwin. - Teren ten zawsze służył rekreacji. Mieszkańcy sami dbali o boisko, zainstalowali tam stoły do ping-ponga - mówi Kalinowska. - Nie widzę powodu, aby im to zabierać.
Protesty do projektu planu wnieśli również: reprezentant lokalnej społeczności - Teofil Grydyk, SM,Karwiny" oraz rada tej dzielnicy.
Władze miasta bagatelizują pretensje mieszkańców. Podobnie jak negatywne uwagi na temat zbyt bliskiego, planowanego przysunięcia domów do granicy lasu, jakie zgłaszał Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Wojewódzkiego
- Organ ten nie jest, w myśl prawa, kompetentny do opiniowania projektów planów zagospodarowania, opracowywanych przez Radę Miasta Gdyni - mówi Marek Stępa, wiceprezydent miasta. - Protest Rady Dzielnicy Karwiny nie ma żadnego uzasadnienia. Argumenty, że teren zawsze służył dzieciom, mają charakter historyczno-emocjonalny. Nie wskazują jaki to interes prawny mógłby zostać naruszony poprzez budowę domów w tym miejscu.
Sporny grunt należy do parafii w Wielkim Kacku. Jeszcze przed przekształceniem go z rekreacyjnego w budowlany znaczna jego część wykupiona została przez developerów. To także budzi poważne wątpliwości radnych opozycji i mieszkańców.
- Nie odpuścimy tej sprawy, nie oddamy boiska - mówi Teofil Grydyk, mieszkaniec pobliskiego bloku. - Jeśli będzie trzeba, urządzimy blokadę terenu i uniemożliwimy wjazd na plac koparek i spychaczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto