Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Środowiskowym Domu Samopomocy Caritasu prezes podrywa dziewczyny

Krystyna Paszkowska
Partyjka bilarda to sama przyjemność
Partyjka bilarda to sama przyjemność
Chociaż matka natura poskąpiła im pełni zdrowia, uważają się za ludzi szczęśliwych. Potrafią cieszyć się z drobnych sukcesów. Są szczerzy w wyrażaniu swoich emocji, niekiedy aż do bólu.

Chociaż matka natura poskąpiła im pełni zdrowia, uważają się za ludzi szczęśliwych. Potrafią cieszyć się z drobnych sukcesów. Są szczerzy w wyrażaniu swoich emocji, niekiedy aż do bólu. Jak już kogoś obdarzą uczuciem, to trudno znaleźć we współczesnym świecie bardziej bezwarunkowej miłości. Chociaż tylko dwoje z nich to rodzeństwo, to i tak czują się tu jak w rodzinnym domu.

Czternaścioro młodych ludzi z Środowiskowego Domu Samopomocy Caritas w Pelplinie, bo o nich mowa, z każdym dniem coraz lepiej radzi sobie z własnym życiem.
- Każdy z naszych podopiecznych jest niepowtarzalny - mówi Edyta Grzonka, kierownik domu. - Jak do nas trafili po raz pierwszy, większość nie potrafiła samodzielnie nic zrobić. Teraz całkiem dobrze radzą sobie w kuchni. Wiedzą co to praca w ogrodzie. Bez większych problemów potrafią położyć chodnik, czy też wykonać ozdoby z drewna czy papieru. Furorę robią nasze obrazy malowane na szkle. Aż miło patrzeć jak się starają, aby ich praca wykonana była dobrze i ktoś je za to pochwalił.

Są wśród nich pracusie, ale i leniuszki. Największym z nich okrzyknięty został jeden z Piotrków . - Ktoś poprosił Piotrka o wykonanie jakiejś pracy, a on stwierdził krótko: "Ja tam nic robić nie będę. Od tego mam ludzi" - wspomina pani Edyta. - Od tej pory wszyscy nie wołają na niego inaczej jak Prezes.
Piotrek znalazł również sposób na dziewczyny, czego zazdroszczą mu inni chłopcy z domu. - Potrafi być tak miły, wręcz czarujący i używać takich wyrażeń, że dziewczyny po prostu lgną do niego - mówi Edyta Grzonka. - To prawdziwy podrywacz. Niejeden mężczyzna mógłby się uczyć postępowania z kobietami od naszego dżentelmena.
Od dwóch lat stałym gościem jest Irmina. Teraz dziewczyna jest już bardziej samodzielna, potrafi sama zadbać o porządek. Coraz bardziej sprawna jest jej lewa ręka. Na jej twarzy niemal bez przerwy gości uśmiech.

Oczkiem w głowie wszystkich domowników jest 8-letnia Natalka. Dziewczynka jest w pelplińskim Caritasie od roku. Kiedy tu trafiła, żyła w swoim wewnętrznym, całkowicie zamkniętym świecie. Nie reagowała na nikogo ani na nic. Natalka jest dzieckiem autystycznym.
- To nasz aniołek - mówi pani Edyta. - Wszyscy pomagają nią się zajmować, karmią ją. Początkowo Natalka po prostu nieruchomo patrzyła w okno lub na światło. Praktycznie nic nie czuła, ani radości, ani bólu, ani smutku. Żyła jak roślina. Teraz jest już lepiej. Natalka reaguje na dotyk. Lubi, gdy się ją głaszcze, tuli. Sama stara się dotknąć osobę, która ją głaszcze. Pierwszy raz zdarzyło się, że czegoś się wystraszyła...
Kiedy pani Edyta odchodzi do dziewczynki i z nią rozmawia, mała zaczyna się do niej uśmiechać. Siedzi cichutko zasłuchana i wpatruje się w twarz opiekunki.

Dużą pomocą dla rehabilitantów jest Michał. Jak podkreśla pani Edyta bez niego trudno byłoby poradzić sobie na przykład z Marcinem.
- To nasz największy skarb, i dosłownie, i w przenośni - mówi pani kierownik. - Michał jest właściwie pewnego rodzaju pośrednikiem pomiędzy nami a podopiecznymi ośrodka. To co my nie zawsze z różnych powodów możemy powiedzieć, on jako kolega przekazuje bez ogródek.
Marcin bardzo pomaga głęboko upośledzonemu Marcinowi. 25-letni chłopak miewa ataki autoagresji. Dotąd nigdzie nie był dłużej niż kilka dni. Rodzice nie mogli sobie z nim poradzić. Praktycznie mama chłopaka była uwięziona z synem w domu.
- Teraz Marcina nie trzeba już namawiać, żeby przyszedł do ośrodka - mówi pani Edyta. - Chłopak sam zbiega do auta.
Fotograf na celowniku
- Dawniej siedziałam w domu i się nudziłam - mówi Ewa. - Od roku przychodzę do Caritasu. Tu jest bardzo fajnie. Pozbyłam się wszystkich lęków. Gdyby jeszcze kręgosłup przestał mnie tak mocno boleć...
Przez cały czas pobytu Agnieszka uważnie przyglądała się "Dziennikowemu" fotografowi. Najwyraźniej Andrzej Połomski wpadł dziewczynie w oko, gdyż w pewnej chwili stwierdziła: "A ten pan jest bardzo przystojny". Dziewczyna jest bardzo wrażliwa. Chętnie uczestniczy we wszystkich zajęciach.
Obecnie największym zmartwieniem Edyty Grzonki jest brak finansów na pełną rehabilitację podopiecznych. Zwłaszcza przydałyby się zajęcia usprawniające na basenie. Może znajdzie jakaś dobra dusza i sfinansuje wyjazdy chociaż raz w tygodniu na basen...

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto