W poprzednim sezonie zawodnicy trenera Karlisa Muiznieksa rozegrali z Turowem aż dziesięć spotkań: dwa w rundzie zasadniczej, jedno w ćwierćfinale Pucharu Polski i wreszcie siedem w niezwykle zaciętym półfinale play-off. Choć bilans wszystkich tych meczów to 6:4 dla Trefla, po ostatniej potyczce górą byli zgorzelczanie, którzy mogli świętować awans do finału TBL. Teraz przyszła pora na srogi rewanż. Co muszą zrobić sopocianie, by pokonać dobrze znanego sobie przeciwnika?
Polecamy:**Hit Tauron Basket Ligi w Ergo Arenie!**
Trefl Sopot przegrał już w tym sezonie 3 mecze i każdy z nich musi być dla naszych koszykarzy nauką. O ile w przypadku jednopunktowych porażek z Anwilem Włocławek i Czarnymi Słupsk można było mówić o pechu, ostatnie niepowodzenie w starciu z wrocławskim Śląskiem to już typowy kubeł zimnej wody.
Sopocianie wiedzą już, że bez należytego zaangażowania i koncentracji można ulec nawet w starciu z dużo niżej notowanym rywalem. W meczu z Turowem z pewnością żaden z graczy w żółtych koszulkach nie pozwoli sobie na choćby chwilę nonszalancji. Można też liczyć, że upokorzenie z ostatniej niedzieli obudzi w nich sportowy instynkt zabójcy, którego trzykrotnie już im w obecnych rozgrywkach zabrakło.
Początkowe minuty starcia ze Śląskiem w ogóle nie wskazywały na to, że tego dnia może dojść do niespodzianki. Sopocianie w swoim stylu szybko i sprawnie przeprowadzali akcje w ofensywie. Dopiero w końcówce pierwszej kwarty coś się "zacięło". Powód? Wrocławianie narzucili swój wolniejszy styl gry, stanowiący antytezę koszykówki preferowanej przez Trefl. Żółto-czarni długo utrzymywali niewielkie prowadzenie, ale z czasem stawali się coraz bardziej bezradni. Trener PGE Turowa Jacek Winnicki z pewnością będzie chciał osiągnąć to samo. W tej sytuacji Łukasz Koszarek i spółka muszą przede wszystkim grać agresywnie w obronie. Paradoksalnie, to właśnie defensywa jest elementem wyzwalającym dla ich ataku.
Zobacz również:**Sensacyjna porażka Trefla**
Siłą drużyny Turowa jest przede wszystkim szeroki i wyrównany skład. Ekipa z przygranicznego miasta ma w podstawowej kadrze dwunastkę graczy gotowych do gry na wysokim poziomie. W Treflu jest z tym gorzej, zwłaszcza że wciąż kontuzjowany jest kapitan zespołu, Filip Dylewicz (jest szansa, że wróci do gry na następny mecz z AZS Koszalin 20 listopada). Trener Muiznieks musi zadbać o to, by gracze pierwszej piątki dostawali zmiany w odpowiednich momentach. Do 8-osobowej rotacji z meczu ze Śląskiem powinni dołączyć - choćby w krótkich epizodach - młodzi Daniel Szymkiewicz i Wojciech Fraś.
Australijski podkoszowy Turowa Daniel Kickert dość niespodziewanie był jednym z najlepszych zawodników zgorzeleckiej drużyny w play-off poprzedniego sezonu, gdy napsuł sporo krwi m.in. sopocianom. W tym sezonie jest już niekwestionowaną gwiazdą zespołu trenera Winnickiego. Oszczędzany przez szkoleniowców Kickert w dotychczasowych, na ogół łatwych dla Turowa spotkaniach, grał mało, ale niezwykle skutecznie. Nie ma raczej wątpliwości, że w sobotę będzie na parkiecie przez większość czasu gry, a Chris Burgess i John Turek muszą zrobić wszystko, by gracz rodem z antypodów nie miał zbyt wiele swobody.
Początek spotkania Trefl Sopot - Turów Zgorzelec odbędzie się w sobotę o 17.30. Mecz pierwotnie miał być rozgrywany wyjątkowo w Hali 100-lecia w Sopocie, jednak w poniedziałek sopocki klub otrzymał zgodę na rozegranie spotkania w Ergo Arenie, w dzień po zawodach wrestlingowych i na dwa dni przed koncertem niemieckiej grupy Rammstein. Dzięki temu atrakcyjnie zapowiadający się pojedynek będzie mogła obejrzeć znacznie większa publiczność.
Trefl Sopot - Turów Zgorzelec, sobota 12 listopada 2011 roku, godz. 17.30.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?