Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W czynie społecznym mieli odbudować chodnik. Stawiła się tylko jedna strona

Marcin Lange
mat. J. Kłodzińskiego
Mieszkańcy dwóch osiedli na Obłużu postanowili sami odbudować chodnik, ale zabrakło zaangażowania jednej ze stron. Chodnik powstał do połowy.

Chwalebna inicjatywa i obiecujący początek. Jedyne, czego zabrakło, to udanego zakończenia. Sprawa dotyczy odbudowywanego w czynie społecznym przez mieszkańców dwóch spółdzielni mieszkaniowych na Obłużu - RSM i Posejdon chodnika pomiędzy osiedlami. Ostatecznie powstała tylko połowa - na terenie tej pierwszej spółdzielni - gdyż zabrakło zaangażowania mieszkańców tej drugiej.

Konkretnie chodzi o ok. 160- metrowy odcinek chodnika łączącego ulice Jantarową i Płk Dąbka. Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku ktoś go zdemontował i od tego czasu okoliczni mieszkańcy, aby dojść do kościoła, sklepów, czy banku, w deszczowe dni musieli brodzić po kostki w wodzie. Próbowali więc wymóc jego odtworzenie przez Robotniczą Spółdzielnię Mieszkaniową, na której terenie chodnik się znajduje. Prezes RSM stwierdził wówczas jednak: „Pieniędzy nie ma”. Próbowali więc poprzez budżet obywatelski - zabrakło głosów. W końcu, w połowie kwietnia, mieszkańcy przede wszystkim RSM, skrzyknęli się i postanowili chodnik odtworzyć własnymi siłami. RSM ufundowała żwir, ZDiZ w Gdyni przekazał używane płyty chodnikowe, a radny Gdyni Jarosław Kłodziński sfinansował pracę koparki. Nad działaniami, oczywiście społecznie, czuwał doświadczony budowlaniec.

Odtworzono 80 metrów chodnika i schody, odrestaurowano 100 metrów innego, dotarto do granicy z Posejdonem i prace ... wstrzymano. Powód? W akcję zaangażowali się praktycznie tylko mieszkańcy RSM, którzy uznali, że nie będą pracować za swoich „sąsiadów”.

- Zaprzestaliśmy dalszych prac ze względu na praktycznie zerowe zainteresowanie mieszkańców Posejdona. Ze strony tej spółdzielni zaangażowały się w prace raptem dwie osoby - mówi Jarosław Kłodziński, który zorganizował akcję. - Naszą inicjatywę mocno reklamowaliśmy, trzy razy wywieszone zostały w klatkach schodowych ulotki zachęcające do udziału. Ten jednak, ze strony mieszkańców Posejdona ograniczył się jedynie do dopingowania nas z balkonów, okien i podczas spacerów z psami. Uznaliśmy, że u nich nie będziemy robić chodnika, bo niby z jakiej racji - dodaje Jarosław Kłodziński.

Więcej w tygodniku "Trójmiasto" z 17.06.2016r.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto