Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ulice Gdyni i Wejherowa zalane były po nocnej nawałnicy (zobacz zdjęcia)

Agata Grzegorczyk
Wylała Chylonka
Wylała Chylonka Fot. Agata Grzegorczyk
Sięgająca do pasa woda przelewająca się przez ulicę i ogródki, wdzierająca się przez okna i drzwi do domów. Woda przewodząca prąd z pobliskich słupów energetycznych. Starsi ludzie wzywający z okien pomocy i płaczące dzieci. Mieszkańcy ul. św. Mikołaja w Gdyni długo nie zapomną burzy, która przetoczyła się nad Gdynią w nocy z niedzieli na poniedziałek. Ta sama ulewa podtopiła też okolice Wejherowa i Pucka, a w Górze i w Dębkach od uderzeń piorunów zapaliły się domy mieszkalny i letniskowy.

W Gdyni podtopionych zostało kilka domów przy ul. św. Mikołaja. Cztery osoby zostały ewakuowane, reszta mieszkańców została bronić dobytku. 9-letni chłopiec został w wodzie porażony prądem. Na szczęście skończyło się na wizycie lekarza pogotowia. Wylała Chylonka, rzeczka, której głębokość zwykle nie przekracza 15-20 centymetrów.

- Grzmoty nie dawały nam zasnąć. W którymś momencie, leżąc w łóżku, usłyszałam dziwny chlupot. Kiedy weszłam do kuchni, poczułam , że brodzę w wodzie - opowiada Beata Hebel, wynajmująca część domku przy ul. św. Mikolaja. - Razem z 9-letnim synem zaczęliśmy ratować dobytek.
- Obok nas mieszka taka starsza pani, co ma 90 lat - dodaje Patryk, syn pani Beaty. - Przez okno wzywała pomocy. Chciałem do niej podejść i wtedy w nogę kopnął mnie prąd.

Właścicielka domu, Anna Wojciechowska, jest załamana.
- To budynek z 1932 roku, on stoi po prostu na klepisku. Nie wiem, czy jeszcze będzie nadawał się do mieszkania - mówi.
Danuta Kula właśnie skończyła remont pokoju dla wnuczki.

Mieszkańcy twierdzą, że wypadki niedzielnej nocy to wina miasta. Bo rzeczka została w tym roku uregulowana.

- Przed regulacją jakoś nie wylewała. Stare koryto prowadziło przez moją działkę, nigdy woda nie sięgnęła połowy felg samochodów - twierdzi Zbigniew Ostas, który mieszka najbliżej rzeczki. - A teraz? Nie dość, że zalała mi niedawno wyremontowaną część domu, to przed bramą postawili mi jakiś taki twór betonowy, że nie mogłem nawet samochodów wyprowadzić, żeby ich nie zalało. Gdyby nie strażacy, nie wiem, jak by to się skończyło.

Pracownicy firmy prowadzącej inwestycję, twierdzą, że rzeka by nie wylała, gdyby śmieci nie zatkały kraty, która ma je wyłapywać. - Czyściliśmy koryto tydzień temu. Ale od strony mostka kolejowego wciąż płyną nowe śmieci - tłumaczy jeden z pracowników.

Z powodu burzy wejherowscy strażacy interweniowali 23 razy, głównie wypompowując wodę z zalanych piwnic i ulic. Do najgroźniejszego zdarzenia doszło w Górze, gdzie od uderzenia pioruna zapalił się dach domu. Dzięki szybkiej interwencji mieszkańców, a potem strażaków, obyło się bez większych strat. Spaliła się tylko część więźby dachowej.

W powiecie puckim nie było lepiej. Strażacy wyjeżdżali ponad 30 razy wypompowywać wodę z zalanych ulic i posesji, m.in. w Dębogórzu, Suchym Dworze, Mechowie, Władysławowie i Zdradzie. W Dębkach od wyładowania atmosferycznego zapalił się domek letniskowy. Pożar gasiło kilka zastępów OSP. W dodatku z powodu braku prądu strażacy mieli trudności z alarmowaniem jednostek w terenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto