Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ukraińscy właściciele Stoczni Gdańsk mają kłopoty w ojczyźnie

Szymon Szadurski
Stocznia w Gdańsku powinna uniknąć kłopotów.
Stocznia w Gdańsku powinna uniknąć kłopotów.
Ukraina zajmuje majątek koncernu ISD. Nie odbije się to jednak na stoczni w Gdańsku.

Kilkutysięczną załogę Stoczni Gdańsk SA zelektryzowała wiadomość o kłopotach na Ukrainie koncernu ISD, który pod koniec 2007 roku wykupił od państwa kolebkę Solidarności. Na skutek konfliktu na tle niezapłaconych rzekomo przez potężny holding podatków ukraińskie władze zajmują majątek kolejnych firm z grupy ISD. Stoczniowcy z Gdańska mogą jednak spać spokojnie: problemy zza wschodniej granicy nie powinny się przełożyć na sytuację ich zakładu, bowiem już dawno uniezależnił się on od holdingu.

- Obecnie właścicielem kontrolnego pakietu akcji gdańskiego zakładu jest spółka córka Stocznia Gdańsk Shipyard Group, która nie ma związków kapitałowych i własnościowych z ISD - zapewnia Jacek Łęski, rzecznik prasowy ISD Polska. - Posiada ona 83 procent udziałów w przedsiębiorstwie. Pozostałe kontroluje Agencja Rozwoju Przemysłu SA, co wynika z konieczności zwrotu przekraczającej 100 milionów złotych pomocy publicznej. Wydarzeń na Ukrainie natomiast komentować nie chcę, jestem jednak przekonany, że się one nie przełożą na sytuację Stoczni Gdańsk.

Jacek Łęski tłumaczy, iż uniezależnienie się gdańskiego zakładu od ISD oraz niepodejmowanie ryzyka prowadzenia pod jednym szyldem działalności stoczniowej i tej związanej z produkcją stali było jednym z wymogów, jakie podczas prywatyzacji stawiał dawny właściciel stoczni, ARP SA. Tego samego domagały się instytucje finansowe chcące kredytować działalność przedsiębiorstwa.
- Okazuje się, że wszystkim wyszło to na zdrowie - mówi Jacek Łęski.

Co więcej, Stocznia Gdańsk już w październiku zamierza rozszerzyć swoją działalność o produkcję wież wiatrowych. Zajmie się tym kolejna spółka, niezależna od ISD, Shipyard Group Power.

Faktem jest jednak, że sytuacja na Ukrainie rzeczywiście odbija się na zasobności portfela dwóch z trzech ukraińskich właścicieli zakładu w Gdańsku - Siergieja Taruty i Oleksandra Mkrcztana. Są oni bowiem nadal właścicielami niemal połowy akcji korporacji ISD. Tymczasem władze ukraińskie domagają się od ISD zapłaty równowartości niemal 660 mln zł, zajęły już na poczet tych zobowiązań majątki kilku zakładów - Alczewskiego Kombinatu Metalurgicznego, Dnieprowskiego Kombinatu Metalurgicznego i Huty im. Kujbyszewa w Kramatorsku.

Tajemnicą poliszynela jest też fakt, iż kłopoty właścicieli Stoczni Gdańsk na Ukrainie wynikają nie z sytuacji biznesowej, lecz z powodu zawirowań politycznych. Szczególnie Siergiej Taruta nie należy do ulubieńców obecnych władz, z prorosyjskim prezydentem Wiktorem Janukowiczem na czele. Biznesmen ten uchodzi bowiem za zwolennika proeuropejskiego kierunku rozwoju państwa. W związku z tym angażował się po stronie Leonida Kuczmy i Julii Tymoszenko podczas pomarańczowej rewolucji na przełomie 2004 i 2005 roku.

ISD (ukraiński Związek Przemysłowy Donbasu) jest jednym z największych producentów stali na świecie. Produkcja przekracza rocznie 10 mln ton.

Śpimy spokojnie dzięki rozdzielności majątkowej
Z Romanem Gałęzewskim, przewodniczącym NSZZ Solidarność Stoczni Gdańsk, rozmawia Szymon Szadurski.

Z Ukrainy dochodzą niepokojące informacje na temat kłopotów właścicieli ISD.
- Słyszałem. Jestem jednak pewien, iż akurat to zamieszanie nie przełoży się w żaden sposób na sytuację Stoczni Gdańsk.

Skąd taka pewność?
- Interesowaliśmy się jako związkowcy szczegółowo stosunkami własnościowymi i różnymi podobnymi ruchami po prywatyzacji stoczni. Półtora roku temu zorientowaliśmy się, że nowi właściciele wydzielili stocznię jako odrębny podmiot z ISD, nie zarejestrowali jej ani na Ukrainie, ani w Polsce, tylko gdzieś na Cyprze. Nauczeni różnymi doświadczeniami, postanowiliśmy zapytać o tę sprawę Siergieja Taruty oficjalnie, na piśmie, bo wydało nam się to podejrzane. Na podstawie właśnie jego tłumaczeń wnioskuję, iż stoczni, w związku z zamieszaniem w ISD, nic nie grozi.

Co dokładnie odpowiedział wam Taruta?
- Wytłumaczył, że należy dokonać takiego wydzielenia, by ewentualne kłopoty ISD na Ukrainie nie przekładały się bezpośrednio na sytuację stoczni. Podkreślał, iż kroku takiego domagają się też banki i jest to warunkiem przyznawania kredytów, a wiadomo, że w stoczni potrzebne są liczone w setkach milionów złotych inwestycje. Takie informacje uspokoiły nas, a dziś okazuje się, że te kroki właścicieli uratowały stocznię.

Kompensacja Stoczni Gdynia SA trwa
Skarb Państwa, właściciel Stoczni Gdynia SA, której formuła działania jako wielkiej, jednolitej firmy została na skutek nieudolnie prowadzonej prywatyzacji definitywnie zakończona, nadal prowadzi proces kompensacji tego przedsiębiorstwa. W kolejnych przetargach publicznych sukcesywnie znajdowani są nabywcy lub dzierżawcy kolejnych elementów stoczniowego majątku, np. na początku tego roku suchy dok w Gdyni wynajęła Gdańska Stocznia Remontowa, choć ofert było więcej, zainteresowanie wyrażała także stocznia Crist. Dzięki takim działaniom część przeszłoczterotysięcznej dawnej załogi Stoczni Gdynia, zwolnionej z pracy, z powrotem znajduje dorywcze zatrudnienie. Gdańska Stocznia Remontowa już od marca rozpoczęła modernizację statków w gdyńskim suchym doku. Przy pracach takich zatrudnionych jest kilkaset osób. Docelowo suchy dok, podobnie jak inne elementy stoczniowego wyposażenia czy gruntów, zostanie sprzedany. Odbywały się już w tej sprawie przetargi, chętni jednak się nie znaleźli.
Już wcześniej natomiast, pod koniec ubiegłego roku, ostatecznie sprzedane zostały inne, ważne elementy majątku zakładu. Gdyńska Stocznia Remontowa Nauta, przejmując rejon wyposażenia statków, rejon prefabrykacji konstrukcji przestrzennych i rejon prefabrykacji sekcji przestrzennych i wyposażenia, wpłaciła na konto Skarbu Państwa 58 mln zł. Z kolei warszawski Energomontaż-Północ za mniejszy, suchy dok, zapłacił 33 mln zł.
Z ciekawych informacji warto też przypomnieć, iż w połowie marca nastąpiła zmiana na stanowisku prezesa gdyńskiej stoczni. Stanowisko to objął Patryk Michalak, z wykształcenia prawnik, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, dodatkowo zaś studiów podyplomowych w Szkole Głównej Handlowej. Sprawuje on obecnie zarząd nad zakładem jednoosobowo. Co ważne, do jednych z jego zadań należy współpraca z ministerstwem, zarządcą kompensacji i władzami Gdyni w sprawie utworzenia na postoczniowych terenach Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Jest to bowiem jeden z najciekawszych pomysłów na ponowne zaktywizowanie leżących odłogiem gruntów. Zdaniem władz Gdyni, plan ten może choć w części zrekompensować utratę pracy przez tysiące stoczniowców.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto