Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzeci raz Arki Gdynia. Żółto-niebiescy pewnie pokonali Śląska Wrocław! [ZDJĘCIA]

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Arka - Śląsk
Arka - Śląsk Przemyslaw Swiderski
Po bardzo dobrym spotkaniu piłkarze Arki pokonali w sobotę na własnym stadionie drużynę Śląska Wrocław 2:0.

Zanim wybrzmiał pierwszy gwizdek sędziego Daniela Stefańskiego z Bydgoszczy, minutą ciszy uczczono pamięć 19-letniego kibica Arki, który zginął w tragicznym wypadku. Fani ułożyli na trybunach płonący znak krzyża, nie wywiesili też niemal żadnych flag.

Kiedy zaś rozpoczął się bój na murawie, żółto-niebiescy, jak to mają w zwyczaju na własnym stadionie, z animuszem przystąpili do ataków. Już w pierwszych dziesięciu minutach meczu groźne strzały oddali Michał Marcjanik i Damian Zbozień. Ten pierwszy minimalnie przestrzelił, a strzał debiutującego w ekstraklasie w barwach Arki Zbozienia obronił Mariusz Pawełek. Żółto – niebiescy dopięli swego w 14 minucie. Adam Kokoszka sfaulował w polu karnym Marcina Warcholaka i do piłki ustawionej na 11 metrze od bramki Śląska podszedł Marcus Da Silva. Brazylijski pomocnik Arki nie pomylił się, wysyłając Pawełka w lewy róg i spokojnie posyłając futbolówkę w prawo, by po chwili utonąć w objęciach kolegów.

Gospodarze nadal przeważali, dokumentując to m.in. groźnym strzałem Mateusza Szwocha, ale do końca pierwszej połowy nie zdołali już podwyższyć. Na domiar złego w 38 min. stracili dobrze grającego Yannicka Sambea, który zszedł z murawy z kontuzją. Śląsk w tej części gry zdołał odpowiedzieć jedynie dwoma mało groźnymi strzałami Alvarinho. Trener gości Mariusz Rumak już w przerwie postanowił reagować na niekorzystny wynik, dokonując dwóch zmian. Ryotę Moriokę zastąpił Łukasz Madej, a Kamila Dankowskiego Andras Gosztonyi. Obraz gry jednak nie zmienił się. Goście nadal w żaden sposób nie byli w stanie rozmontować defensywy gdynian, którzy w pełni kontrolowali wydarzenia na boisku. Podopieczni Mariusza Rumaka jakiekolwiek zagrożenie pod bramką Konrada Jałochy próbowali stwarzać jedynie po stałych fragmentach gry, ale i to wychodziło im co najwyżej średnio.

Tymczasem w 66 min. bramkarza gości kolejny raz pokonał z bliska Da Silva. Tyle tylko, że sędzia, który początkowo uznał gola, po chwili anulował swoją decyzję. Stało się tak po konsultacji z arbitrem liniowym, który dopatrzył się w tej sytuacji spalonego. Arki w żadnym wypadku nie zbiło to z tropu i nadal trwało oblężenie bramki Śląska. Strzał wprowadzonego po przerwie Rafała Siemaszki zablokowali jednak obrońcy gości. W 76 min. znowu było groźnie. Szybką kontrę Arki finalizować w polu karnym próbował Miroslav Bożok, ale niedokładnie przyjął piłkę. 10 min. później żółto – niebiescy znowu próbowali wyprowadzić błyskawiczny cios. Po rozegraniu piłki przez Siemaszkę i Da Silvę Brazylijczyk dośrodkował w pole karne, a strzał wślizgiem z najbliższej odległości Szwocha został zablokowany. Pomocnik Arki doznał w tej sytuacji lekkiej kontuzji, jednak, kiedy wstał, gdynianie wykonali rzut rożny. Piłka trafiła w pole karne do Rafała Siemaszki, który silnym strzałem z bliska pokonał Pawełka. Było 2:0 dla gospodarzy, zaledwie kilka minut do zakończenia meczu i po tym ciosie Śląsk nie mógł już się podnieść.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto