Trójmiasto. Premiery kinowe 9 listopada
Wieś na Podlasiu, rok 2001. Franek Kalina i Józek Kalina są braćmi. Franek, starszy, na początku lat 80. wyemigrował z kraju. Mieszka w Chicago. Józek prowadzi odziedziczone po ojcu gospodarstwo rolne. Po dwóch dekadach Franek przybywa brata odwiedzić. Nazajutrz Franek zaczyna na wsi postrzegać wrogie nastawienie mieszkańców wobec Józka. Chodzi o to, że Józek niszczy pobliską drogę! Wyrywa z nawierzchni płyty, którymi Niemcy w czasie wojny drogę utwardzili. Już trzysta płyt wywiózł na własne pole, a jest ich jeszcze sporo na dziedzińcu przy kościele. Sęk w tym, że Niemcy utwardzili drogę macewami zwożonymi bezceremonialnie z żydowskich cmentarzy. Józek, chłopina prosty, ale na wskroś uczciwy, nie chce z tym się pogodzić. Tłumaczy Frankowi : "To ludzie przecież byli. Musiałem". Franek początkowo nie popiera brata. Słyszy jednak, że Józek zaczął uczyć się hebrajskiego, aby odczytywać treść napisów na macewach. Z postawą Józka solidaryzuje się proboszcz: "Ludzie krzywo na to patrzą, ale ja myślę, że on robi to, co mu Pan Bóg każe" - mówi. Wyłaniają się nowe kwestie. Franek dociera do ksiąg archiwalnych i ustala, że ziemia, na której gospodarował jego ojciec należała do pewnej rodziny żydowskiej. Bracia Kalinowie usiłują dowiedzieć się od sąsiadów całej prawdy o wojennych losach Żydów ze wsi. A kiedy bracia drążą głębiej , wywołują gniew mieszkańców. Wreszcie Franek musi wracać do Ameryki. Odjeżdża ze wsi autobusem. Po kilku kilometrach nagle zostaje zawrócony z drogi. We wsi doszło do tragedii... KINA W TRÓJMIEŚCIE - sprawdź repertuar na ten weekend!