Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trójmiasto: E-myto na razie nie zniknie z obwodnicy przez złodziei

Jacek Wierciński
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Tomasz Bołt/archiwum
Gdańsk i Gdynia prowadziły badania, by przekonać premiera do wycofania się z decyzji o wprowadzeniu opłat za korzystanie z trójmiejskiej obwodnicy. Trójmiejscy urzędnicy oraz kierowcy obawiają się, że opłaty mogą spowodować przeniesienie ruchu samochodów ciężarowych z obwodnicy na miejskie drogi. Wyników badań nie ma - przez złodziei, którzy ukradli specjalistyczny sprzęt.

Od 1 lipca kierowcy ciężarówek o masie przekraczającej 3,5 tony płacą za korzystanie z obwodnicy Trójmiasta. System elektroniczny "viaTOLL", nazywany przez kierowców "e-mytem", zastąpił obowiązujące dotąd w Polsce winiety.

- To nie jest zły system, do tej pory każdy płacił ryczałtem takie same pieniądze, niezależnie ile i jak jeździł. Teraz płacimy za używanie konkretnych dróg, na Zachodzie często tak jest. Ale jest jedna kolosalna różnica: u nas nie ma bezpłatnych dróg alternatywnych, u nich - są - ocenia pan Piotr, kierowca ciężarówki z Gdyni.

Władze Gdyni, Gdańska i Sopotu obawiają się, że kierowcy ciężarówek, by uniknąć opłat, zamiast obwodnicy, wybierają jedyną trasę alternatywną - drogę krajową nr 91, przebiegającą przez Gdańsk, Sopot i Gdynię. Pod koniec maja prezydenci trzech miast wspólnie zaapelowali do premiera Donalda Tuska o wyłączenie obwodnicy z planu wprowadzenia opłat. Nie doczekali się odpowiedzi.

Dlatego Gdańsk i Gdynia postanowiły na własną rękę udowodnić rządowi, że opłaty na obwodnicy to błąd. Od czerwca prowadzą badania nad wpływem opłat na ruch ciężarówek w miastach.

- Pierwszy etap liczenia ciężarówek, jeszcze przed wprowadzeniem opłat, zrealizowaliśmy w czerwcu - wyjaśnia Mieczysław Kotłowski, dyrektor gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. - W lipcu pojawiły się jednak nieoczekiwane kłopoty: ktoś ukradł specjalne węże pomiarowe. Te węże, z wyglądu przypominające zwykły wąż ogrodowy, ułożone na wysokości AWFiS, w poprzek alei Grunwaldzkiej, za pomocą specjalnych czujników mierzyły nacisk kół i liczyły ciężarówki. Nie wiemy, kto je ukradł i po co, a tam nie ma monitoringu. Zamówiliśmy już nowe węże. Czekamy, aż dotrą do nas od producenta, z Wielkiej Brytanii. To potrwa jakieś dwa tygodnie i oznacza koszt około tysiąca euro. Nie wiem tylko, jak tym razem uchronimy się przed powtórką podobnej sytuacji. Ja ich już bez opieki nie zostawię - zapowiada Kotłowski. - Będą tam, gdzie są kamery, albo oddeleguję pracownika, żeby ich pilnował - dodaje.

Także gdyńskie badania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, choć z nieco mniej sensacyjnego powodu. - Nie używaliśmy specjalistycznego sprzętu, oparliśmy się na obserwacji i liczeniu przejeżdżających ciężarówek w trzech punktach miasta - wyjaśnia Jacek Oskarbski z Biura Inżynierii Transportu UM w Gdyni.

Oskarbski przyznaje jednak, że pomiary nie wykazały dużych zmian po wprowadzeniu opłat. - Musimy poczekać, aż zakończą się wakacje, a kierowcy nabiorą nowych nawyków. Badanie powtórzymy w październiku - zapowiada urzędnik.

Ministerstwo Infrastruktury nie zgadza się na likwidację opłat i twierdzi, że większość firm transportowych wybierze w Polsce autostrady, tak jak wcześniej w innych krajach Unii.

Przeczytaj koniecznie: TIR-y rozjadą Trójmiasto? Kierowcy i urzędnicy obawiają się zwiększonego ruchu ciężarówek w mieście

Codziennie rano najświeższe informacje prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto