Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tomas Pacesas: Recenzje dziennikarzy mnie nie interesują

Paweł Durkiewicz
Przemek Świderski
- Po dwóch wygranych nie dzwonił pan do mnie z gratulacjami, nie pytał, kogo wyróżnić itp. Dopiero, jak przegraliśmy, wraca nasz temat. Zgadzam się, w Kazaniu nie wyglądało to najlepiej, ale teraz nie ma to już znaczenia. Przed nami następny mecz. Teraz tylko on się liczy - mówi w swoim stylu trener Tomas Pacesas.

Ostatnia porażka z Uniksem Kazań to zapewne najboleśniejszy moment w Pana dotychczasowej karierze trenerskiej?

Dlaczego?

To chyba przykre, gdy zespół z trudem zdobywa 40 punktów w meczu?

Nie rozumiem. Gdybyśmy rzucili 50, problemu by nie było? W każdej kolejce są mecze, w których jedna drużyna pokonuje drugą różnicą dwudziestu, trzydziestu punktów. W jednych spotkaniach pada więcej punktów, w innych mniej, ale różnice są podobne. Takie sytuacje po prostu zdarzają się w koszykówce. W poprzednich play-offach Euroligi drużyna Montepaschi Siena grała z Olympiakosem Pireus i w pierwszej połowie pierwszego meczu zdobyła 9 punktów. Przegrała ostatecznie 41:89. Można było mówić, że to blamaż i kryzys. Potem Włosi wygrali jednak trzy kolejne pojedynki i weszli do Final Four. My w Kazaniu przegraliśmy mecz i tyle. W dwóch poprzednich zwyciężaliśmy.

CZYTAJ TAKŻE:**DZIURAWY BUDŻET, DEZERCJA i GRYZIENIE PARKIETU W ASSECO PROKOMIE**

Czyli jest Pan zdania, że zespół nie zagrał w Kazaniu tak źle, jak oceniły to media?

Recenzje dziennikarzy mnie nie interesują, zwłaszcza tych, którzy sprzedają swoją opinię za jajecznicę w Polskim Związku Koszykówki [chodzi o śniadania prasowe w siedzibie PZKosz, organizowane w Warszawie - przyp. red.]. Po dwóch wygranych nie dzwonił pan do mnie z gratulacjami, nie pytał, kogo wyróżnić itp. Dopiero, jak przegraliśmy, wraca nasz temat. Zgadzam się, w Kazaniu nie wyglądało to najlepiej, ale teraz nie ma to już znaczenia. Przed nami następny mecz. Teraz tylko on się liczy.

ASSECO PROKOM ZNOKAUTOWANE W TATARSTANIE

A nie jest tak, że gra w lidze VTB negatywnie wpływa na postawę zespołu w Eurolidze? Można wyciągnąć taki wniosek już drugi sezon z rzędu.

Jak ktoś nieobiektywnie patrzy tylko na bilanse zwycięstw i porażek, to owszem, ale czy widzi pan, jak zmieniła się kadra zespołu? Czy nie widać, że mamy w Gdyni dopiero trzeci-czwarty budżet w skali polskiej ligi?

Na początku sezonu skład nie wyglądał tak źle. Tyle tylko, że po odejściu Alonzo Gee i Devina Browna miał przyjechać ktoś nowy.

Nie jestem w stanie powiedzieć, czy zdołamy jeszcze kogoś ściągnąć. Sytuacja finansowa jest ciężka, ale staramy się nie narzekać i robić swoje. Uważam, że ci koszykarze, których mam do dyspozycji, grają naprawdę dobrze, z dziewięciu meczów w Eurolidze zagrali może dwa słabe - u siebie z Barceloną i ostatnio z Kazaniem na wyjeździe. Zresztą druga połowa spotkania z Uniksem wyglądała już lepiej. Nie mam do nich pretensji, bo bardzo się starają i robią systematyczne postępy.

ZOBACZ UROCZE CHEERLEADERKI ASSECO PROKOMU W AKCJI

Bez większych pieniędzy nie da się w Europie grać na poważnie?

Nawet prezydent Polski daje jasno do zrozumienia, że przyszłość kraju zależy od płynności finansowej w Unii Europejskiej. Realia są takie, że sytuacja na rynku odbija się też na sporcie. Nie spodziewaliśmy się, że nasz budżet zmniejszy się tak radykalnie, ale... trudno, nie możemy się załamywać i gramy tym, co mamy. Jak na nasze położenie spisujemy się przyzwoicie. Nie mam do chłopaków żadnych zastrzeżeń, bo w większości meczów spisali się bardzo dobrze, pomimo że teoretycznie ścierali się z rywalami z innej półki.

A nie brak wam polskiej ligi? Przez połowę sezonu gracie wyłącznie z silnymi rywalami i na ogół przegrywacie, co musi odbijać się na morale w drużynie.

Od początku chodziło o to, by grać z jak najsilniejszymi przeciwnikami, a nie punktować kolejne zespoły z Polski. Te doświadczenia, które nabywają teraz w Europie moi gracze, z czasem zaprocentują. A co do porażek - liczyliśmy na awans do Top16, uważam, że był w naszym zasięgu i szkoda minimalnie przegranych meczów z Galatasarayem czy Uniksem w Gdyni. Po zakończeniu gry w Eurolidze dokonamy oceny, co miało wpływ na naszą grę, ale na razie nie ma to sensu. Tak czy owak - gry w polskiej lidze nam nie brakuje. Na starcie sezonu zakładaliśmy, że zdołamy zbudować i utrzymać przyzwoity skład i powalczyć o dobre wyniki, zarówno w VTB, jak i Eurolidze. Wyszło jak wyszło, ale idziemy dalej.

Rozmawiał Paweł Durkiewicz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto