. Kobieta zmarła dzień po operacji w szpitalu św. Wincentego. Zdaniem dyrekcji placówki problem tkwi nie w opiece po zabiegu, ale w tym, że w szpitalu w Redłowie miało nie zostać podjęte leczenie planowe. Zarząd Szpitala Morskiego mówi: nieprawda.
Jak już pisaliśmy, Łukasz Supryka, syn zmarłej, złożył do gdyńskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa - śmierci matki wskutek niewłaściwej opieki medycznej w Szpitalu św. Wincentego a Paulo. 62-latka miała zdiagnozowaną niedrożność jelit, zmarła następnego dnia po operacji na oddziale chirurgii ogólnej. Łukasz Supryka wskazuje, że aparatura na oddziale pooperacyjnym była niesprawna, matce podano niewłaściwe leki. Lekarz miał zlekceważyć niepokojące sygnały pogarszającego się stanu, m.in. majaczenie oraz znaczny spadek ciśnienia.
- Do czasu zakończenia postępowania wyjaśniającego prowadzonego przez prokuraturę z oczywistych przyczyn szczegółowe informacje na temat pacjentki nie mogą być udzielane - zastrzega Marek Labon, dyrektor ds. medycznych Szpitala św. Wincentego. - Opisywany problem dotyczy nagłego przeniesienia chorej ze Szpitala Morskiego im. PCK w Gdyni Redłowie, w którym przebywała około dwóch tygodni na oddziale endokrynologii, w celu wykonania pilnej operacji.
Jak stwierdza dalej dyrektor Labon, w opinii lekarzy oddziału endokrynologicznego nie można było jej przeprowadzić w Szpitalu Morskim. Tłumaczy, że decyzję o podjęciu operacji pacjentki w Szpitalu św. Wincentego a Paulo podjęto w trybie pilnym, który zawsze wiąże się z ryzykiem.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?