Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Świętojańska: w poszukiwaniu serca Gdyni

Tomasz Słomczyński
Ta ulica nie będzie, jak kiedyś, symbolem marynarskiej Gdyni. Świętojańska wciąż szuka swojego miejsca.

Zgodnie z nomenklaturą z pogranicza kardiologii i urbanistyki, mówi się, że ulice są krwiobiegiem miasta. A jeśli jego sercem ma być centralnie usytuowany plac, to prowadzące do niego arterie będą mu dostarczać życiodajnych treści - ludzi, idei, towarów i wydarzeń. A jeśli, tak jak w Gdyni, serce miasta zaplanowano na wcale nie-centralnie położonej ulicy? To wtedy należy się liczyć z tym, że nic nie stanie na przeszkodzie, żeby się serce z tej ulicy wyniosło. Serce takie skręci sobie ze Świętojańskiej na skwer Kościuszki albo w 10 Lutego... I tylko żal i wspomnienie po nim pozostanie. I wszechobecne banki.

A imię jej: zmienność

Są jednak tacy, którzy wciąż walczą. I dzięki nim nie wszystkie życiodajne treści znikły z przestrzeni, która miała być salonem Gdyni.
Rok temu pod reporterską lupę braliśmy Świętojańską - numer po numerze. I - jak się okazuje - wiele z tego, co wtedy pisaliśmy, się zdezaktualizowało. Bo drugim imieniem tej ulicy jest zmienność. Czy przestrzeń zamknięta między pierzejami modernistycznych kamienic w ten sposób poszukuje swojej nowej tożsamości? Dziś naszą uwagę przykuwają miejsca, których przed rokiem nie było.
Pod numerem 35 była restauracja Gustus. Potem remont lokalu, chwila niepewności... Bank czy salon z komórkami? - pytali pesymiści. W kwietniu wszystko się wyjaśniło. Żarcie. Naleśnikarnia Fanaberia.

Świętojańska przenosi się obok


Nie pracują, jedzą

Siadam przy jedynym wolnym stoliku, tuż przy drzwiach. I zaraz tego żałuję. Raz po raz owiewany falą mroźnego powietrza ze zdziwieniem stwierdzam, że w naszym kraju ludzie nie pracują, tylko jedzą naleśniki. Może mają sjestę? Jest godzina 14.30, a ja marznę, bo co chwila ktoś wchodzi, konsumuje i wychodzi. Drzwi latają w tę i we w tę, a mnie smaga po twarzy zimne powietrze.
- Nie, na brak ruchu nie narzekamy. To dobre miejsce, tylko trzeba mieć pomysł - mówi szefowa, ale nie właścicielka. Wierzy, że naleśniki to jest dobry pomysł. Sala pełna, wniosek: może mieć rację.

Podobnie pod numerem 49. Był Bakłażan, jest Barbaresco. Dlaczego jednej restauracji ma się powieść, jeśli wcześniejszej innej nie udało się utrzymać w tym miejscu?

Salon, salonik, salonka

- Wszystko musi być smaczne, ładnie podane, w miłej, spokojnej atmosferze. Wtedy się uda - słyszę w Barbaresco.
Czyżby? Założę się, że właściciel Bakłażana powiedziałby to samo, a jednak już go tu nie ma. W karcie pizza, penne, tagliatelle, lasagne - wszystko, co włoskie.
Spoglądam na stronę z daniami głównymi - te z wołowiny i cielęciny w cenach od 36 do 49 zł. Ceny - jak to w salonie Gdyni... salonowe.
Do innych wniosków doszła pani Katarzyna, która większość dnia spędza dokładnie naprzeciw Barbaresco, pod numerem 62. Do innego też klienta skierowała swoje, jak to się ładnie mówi, produkty.

W zeszłym sezonie była tu maleńka lodziarnia, pamiętam entuzjazm właściciela, który prawie krzyczał:
- Świętojańska? To przecież centrum Gdyni, najsłynniejsza ulica w Polsce!
Myślałem sobie wtedy, że chyba jest przyjezdny.
Jeden z moich rozmówców mieszka przy Świętojańskiej.
- Mieszkam przy Świętojańskiej i widzę wszystko, co się dzieje.
- A co się dzieje?
- No właśnie nic się nie dzieje. Nowe banki otwierają.

Garmaż i katering

Tak czy inaczej - w miejscu nieistniejącej już lodziarni znajduje się przybytek podtrzymujący językową tradycję - na szyldzie nieco zapomniane już słowo: "Garmaż". A niżej do bólu współcześnie: "Katering". Nazywa się to coś Fabryką Smaku.

- Pomysł jest najważniejszy - słyszę już kolejny raz w ciągu ostatniej godziny. Pani Katarzyna miała pomysł. Swoje kluseczki, pierożki, paszteciki i sałatkę (jak się należy - z majonezem i zielonym groszkiem, bez jakichś fet lub - nie daj Boże - krewetek) bierze z jednej z sopockich restauracji. Czyli mamy na Świętojańskiej garmaż pozbawiony garmażeryjnego zapachu. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pasztecika zjeść na ciepło. Mikrofala czeka. Pani Katarzyna twierdzi, że salon miasta z morza i marzeń to dobre miejsce na garmaż.

- Tu mieszka dużo starszych osób, głównie oni są moimi klientami - mówi. - To dla nich jest - wskazuje na swój asortyment i znajdujące się przy pojemnikach ceny. Delikatne piknięcie oznajmia, że moje paszteciki dość już się napromieniowały.
- Dwa złote - mówi pani Katarzyna, a ja czuję, że skorzystałem ze specjalnej bonifikaty dla mediów i tematu dalej nie ciągnę.
Taki to salon Gdyni, który staje się salonikiem albo salonką, wcale nie ekskluzywną.

Klub, karta, katalog, klient

Z reporterskich ustaleń wynika, że w miejsce jednych gastronomików pojawiają się inni, też pełni entuzjazmu... Z perspektywy ostatniego roku można im doradzić, że lepiej się nie przywiązywać. Jednak milczę uprzejmie i życzę powodzenia.
Ale przecież nie tylko gastronomia podlega teorii zmienności ulicy Świętojańskiej.
Na rogu z Kilińskiego przed rokiem pod numerem 80 mieścił się butik. A dziś nie sposób nie wstąpić: "Klub dla ciebie". Dla mnie? A co ja mam z nim wspólnego? Zaglądam ostrożnie... Książki! Spodziewałem się superofert na superoszczędności albo superciuchów w supercenie, a znajduję książki. I jeszcze świeczki, świeczniki, wazoniki i...

- To się nazywa artykuły dekoracyjne - usłyszę za chwilę. Skąd to się tu wzięło?
Na początku była sprzedaż wysyłkowa. Potem sklep internetowy. Stąd wzięli się stali klienci. Firma postanowiła wyjść bliżej nich, stąd jej obecność na Świętojańskiej. I tak, ze świata wirtualnego na Świętojańską przedostała się zupełnie realna księgarnia. No i świeczki, wazoniki... to znaczy artykuły dekoracyjne. Jest klub, jest karta, jest katalog, stały klient, zbiera się punkty i są gratisy. Czyli jest pomysł.

Bank. Bez pudła

A co z pomysłami starymi, dobrymi? Tymi, które miały nigdy się nie zdezaktualizować?
Przez ostatnich 10 lat pod numerem 23 kupowaliśmy garnitury. Teraz będziemy mogli założyć rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy. Na razie przez szyby wystawowe widać jakąś folię, ale - jak ustaliłem, w miejscu tym pojawi się...

- No niech pan zgadnie -słyszę od Bolesława Grzemskiego, którego sklep z garniturami musiał się wynieść w głąb uliczki dochodzącej do Świętojańskiej.
- Bank - zgaduję bez pudła.

Jak mówi pan Bolesław, zmusiły go do tego względy ekonomiczne. Co może się kryć za tym okrągłym sformułowaniem?
Żadna tajemnica. Słyszę o tym w wielu miejscach, tak samo jak przed rokiem. Tu akurat nic się nie zmieniło: Weźmy na przykład delikatesy Q-market (już zamknięte) i wiele innych przybytków. Banki proponują właścicielom kamienic takie kwoty za wynajem, których przedsiębiorca nie dźwignie. W efekcie właściciele kamienic dokonują wyboru, kierując się interesem swoich portfeli.
- Jestem optymistą, choć coraz bardziej umiarkowanym - mówi pan Bolesław. I dodaje:
- Wierzę w tę ulicę. Serce tego miasta nigdzie stąd nie wywędruje. Przeczekamy gorszy czas i w końcu banki się wyniosą.

Nie wszystko stracone?

Chciałoby się przytaknąć, tym bardziej że - jak się okazuje - są ludzie, którzy mają pomysł na swój kawałek ulicy Świętojańskiej.
Ale - pytają o to wszyscy - czy jest ktoś, kto miałby pomysł na całą ulicę? Żeby włączyć ją do krwiobiegu miasta?
Rok temu taki pomysł miał Wojciech Szczurek.

- Świętojańska to projekt ewolucyjny. Zmienia się z roku na rok. Przed ratuszem powstanie rynek. Świętojańska wtedy nabierze nowego znaczenia - mówił w zeszłym roku. Ale w styczniu 2011 r. rynku przed ratuszem nie widać. Pytamy: dlaczego?

- Pan prezydent, mówiąc: "rynek", miał zapewne na myśli kompleksową przebudowę przestrzeni u góry Świętojańskiej. Planujemy tu nowy budynek ratusza i skwer, tuż obok ma powstać centrum sportowo-rekreacyjno-handlowe z podziemnymi parkingami - informuje Joanna Grajter, rzecznik Urzędu Miasta Gdyni.
To wszystko ma zamknąć ul. Świętojańską od południa i spowodować, że przestanie prowadzić donikąd. Kiedy to nastąpi?
- Trwają prace projektowe. Nie potrafimy podać żadnej daty - przyznaje pani rzecznik.

Tymczasem trudno się oprzeć wrażeniu, że serce miasta błąka się po ulicach i szuka swojego miejsca. Wróci na Świętojańską? Może jeszcze nie jest wszystko stracone.

85 urodziny Gdyni
Świętojańska wyglądała znacznie gorzej

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto