W czwartek, 3 sierpnia zarówno mały bocian, jak i puchacz znalazły się w tarapatach i potrzebowały natychmiastowej pomocy. Ekopatrol krótko przed południem został powiadomiony o bocianie, który wypadł z gniazda na Wiczlinie i groziło mu niebezpieczeństwo, natomiast puchacza późnym popołudniem znalazł inny patrol w przy ulicy Orłowskiej.
- Bocianie dziecko, które wypadło z gniazda zamieszkiwanego przez pięcioosobową rodzinę, mimo że podrosłe i umiejące już latać, nie dałoby sobie samo rady z uwagi na uszkodzone skrzydło. Na widok strażników bocian zaczął uciekać, a schwytanie go nie było łatwe, tym bardziej, że potrafi atakować dużym i ostrym dziobem - mówi Danuta Wołk-Karaczewska.
Strażnikom pomogło doświadczenie, którego nabyli ratując łabędzie i po chwili ptak znalazł się w transporterze, a potem został przewieziony do OSTOI. Natomiast puchacz, którego łatwiej usłyszeć, niż zobaczyć, bo to ptak bardzo płochliwy, który potrafi przestraszony zostawić nawet swoje młode, tutaj siedział nieruchomo pod drzewem. Nie reagował na hałas uliczny przy ulicy Orłowskiej, tkwił bez ruchu, nie zwracał uwagi na przechodzących ludzi. Osowiały i apatyczny, został przeniesiony przez strażników do klatki i przewieziony do lecznicy weterynaryjnej, gdzie otrzymał fachową pomoc i pozostał na obserwacji.
Wszelkie sytuacje dotyczące chorych i rannych zwierząt należy zgłaszać do straży miejskiej pod bezpłatnym numerem 998.
Nietypowy okaz - czarny bocian na Pomorzu
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?