Władze Stoczni Gdynia SA przedstawiły wczoraj podstawowe założenia planu restrukturyzacji zakładu, przekazanego w poniedziałek Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Dokument za pośrednictwem UOKiK trafił do przedstawicieli Komisji Europejskiej. Badane będzie m.in., czy polski rząd już po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej miał prawo udzielać gdyńskiemu zakładowi kredytów i poręczeń.
- Jeśli opinia KE będzie negatywna, wdrożenie programu restrukturyzacji i wejście do zakładu inwestora zewnętrznego okaże się niemożliwe, a wtedy przedsiębiorstwo upadnie - mówi Kazimierz Smoliński, prezes stoczni. - Nie zakładamy jednak takiego scenariusza i jesteśmy spokojni o to, że zredagowany przez nas dokument zostanie zaakceptowany.
Wiceprezes stoczni Arkadiusz Aszyk dodaje, że zapisy planu restrukturyzacji w ostatniej fazie jego konstruowania konsultowane były z przedstawicielami KE. Podkreśla, że zostały utrzymane wszystkie przesłanki, które wskazywała komisja jako niezbędne do zaakceptowania dokumentu. Jest to przede wszystkim perspektywa sprywatyzowania zakładu i wejścia do niego wiarygodnego inwestora. A tacy się znaleźli - złożono już dwie wiążące oferty wykupu pakietu kontrolnego akcji stoczni. Zainteresowany jest Przemysłowy Związek Donbasu, jedna z największych ukraińskich korporacji w przemyśle metalurgicznym, a także izraelski biznesmen Rami Ungar, zamawiający od kilku lat w Gdyni statki.
- Niewykluczone, że obaj oferenci zawiążą holding - mówi Kazimierz Smoliński.
Na korzyść stoczni przemawia także fakt, że plan restrukturyzacji tworzony był przez renomowaną, niemiecką firmę konsultingową, która od dawna współpracuje z KE. Zakład czekają też oceniane na około 280 mln zł inwestycje, które sprawią, że pod względem technologicznym będzie on konkurencyjny dla stoczni zachodnioeuropejskich. Większość tych pieniędzy pochłonie unowocześnienie obróbki kadłubowej, podczas której w Gdyni wykorzystywane są dziś techniki jeszcze z lat 70.
- Plan restrukturyzacji zakłada też m.in. cięcie kosztów w sferze administracji oraz sprzedaż udziałów w spółkach, w których jesteśmy mniejszościowym akcjonariuszem, m.in. Polskich Liniach Oceanicznych, Gdynia Container Terminal, Pol-Supply - mówi Kazimierz Smoliński. - Posiadamy około 20 procent ich akcji, ale trwają już rozmowy, aby je zbyć. Spodziewamy się, że już w 2008 roku zadłużona dziś stocznia odzyska rentowność.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?