Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawa Piotrusia: Losy chłopczyka rozstrzygną się do końca tygodnia

Dorota Abramowicz
Archiwum prywatne
Piotruś, pięcioletni chłopczyk odebrany tydzień temu w majestacie prawa matce, dziś nie rozpoznaje ani ojczyma, z którym mieszkał, ani ulubionego psa. Dziecko, ukrywane przez ojca w mieszkaniu przyjaciółki na gdańskiej Zaspie, zostało odnalezione dzięki anonimowemu telefonowi. Wiele wskazuje, że losy dziecka rozstrzygną się jeszcze w tym tygodniu.

Wszystko o sprawie Piotrusia

- Mój synek zachowuje się jak robot - mówi z rozpaczą Barbara L. - Obecny mąż zobaczył Piotrusia w piaskownicy. Podszedł do niego z Husią, ulubionym psem rasy beagle. Piotruś patrzył na niego jak na obcą osobę. Nie zareagował nawet, gdy Husia, z którą bawił się całe dni, ruszyła w jego kierunku. Ojciec zabrał go jak kukiełkę i poniósł do domu.

Paniczny strach przed ojcem

Przypomnijmy, że dziecko, wychowywane po rozwodzie przez matkę, zostało we wtorek przed godziną siódmą rano wyciągnięte z łóżka i przekazane ojcu w obecności policji. Matka - psycholog, dysponująca pełnią praw rodzicielskich, zdaniem sądu utrudniała kontakt chłopca z ojcem, profesorem psychologii z Uniwersytetu Gdańskiego. Według świadków chłopiec panicznie bał się ojca, przeciw któremu od dwóch lat toczy się przed gdańskim sądem proces karny o uszkodzenie ciała Barbary L. i jej matki.

Po odebraniu dziecka prof. J. zniknął, uniemożliwiając spotkanie matki z synem. - Po interwencji ministra Krzysztofa Kwiatkowskiego Sąd Okręgowy w Gdańsku zlecił w piątek, by kurator przeprowadził wywiad środowiskowy w domu ojca w Gdyni - wyjaśnia reprezentujący panią L. mec. Bolesław Senyszyn. - Dzięki temu pan J. musiał wrócić z synem pod swój gdyński adres.

Piotruś dostaje leki uspokajające?

Wciąż jednak nie brakuje obaw. Barbara L. boi się, że kolejny kurator, nieznający żywiołowego Piotrusia, uzna za normalne obecne zachowanie chłopca. W grę może wchodzić też oddawanie leków uspokajających.

Zdaniem psychiatry i zarazem dyrektora szpitala na Srebrzysku, dr. Leszka Trojanowskiego, dziwne zachowanie dziecka niekoniecznie musi być efektem podawania leków. - Wątpię, by bez wskazań lekarskich faszerowano dziecko środkami uspokajającymi - twierdzi dr Trojanowski. - To byłoby przestępstwo kryminalne, możliwe zresztą do udowodnienia.

Losy dziecka mają rozstrzygnąć się jeszcze w tym tygodniu.

- Spodziewamy się, że zażalenie matki zostanie rozpoznane w krótkim czasie po wpływie wywiadu kuratora - wyjaśnia sędzia Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku. - Termin posiedzenia nie został wyznaczony, ale myślę, że jest to kwestia kilku dni.

Codziennie rano najświeższe informacje z Trójmiasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto