Sopot ogranicza koncesje na alkohol. Czy Gdańsk i Gdynia pójdą w jego ślady?

W porównaniu z sąsiednimi miastami w Sopocie do tej pory sklepów monopolowych i tak było najmniej. A teraz ich liczba jeszcze spadła. Uchwałę w tej sprawie podjęli, na wniosek prezydenta, radni miasta w czasie ostatniej sesji.

- Następnym pięciu sklepom wygasła koncesja, dlatego chcemy o tyle obniżyć liczbę koncesji - mówił podczas obrad Jacek Karnowski. - Ci, co dotychczas ją mieli, dalej będą ją mieć. Ci, którzy ją stracili, umowy już nie dostaną. O nowe koncesje stara się teraz m.in. tych pięć sklepów, w tym cztery sieciowe, które znajdują się w centrum Sopotu. Nie chciałbym, aby je dostały, ponieważ uważam, że punktów ze sprzedażą alkoholu jest po prostu za dużo.

Trójmiasto. Alkohol w zasięgu ręki. Sprzedajemy i pijemy za dużo?[/sc

Do wniosku prezydenta przychyliła się większość radnych, co poskutkowało zmniejszeniem obowiązującego dotychczas w kurorcie limitu do 62 punktów sprzedaży napojów wyskokowych.

Politykę ograniczania dostępności do alkoholu sopockie władze prowadzą konsekwentnie już od dłuższego czasu. Poprzednią uchwałę o zmniejszeniu o trzy liczby sklepów monopolowych Rada Miasta podjęła w listopadzie 2015 roku. Sam prezydent popiera też wprowadzenie zaostrzonych przepisów, które pozwolą samorządom decydować o tym, w jakich miejscach i o których godzinach może być na terenie gminy sprzedawany alkohol.

- Tak jak zapowiadaliśmy w zeszłym roku, do czasu, kiedy samorządy nie będą miały narzędzi do regulowania godzin otwarcia sklepów sprzedających alkohol, szczególnie w centrach miast, będziemy dążyć do ograniczenia liczby punktów sprzedaży alkoholu - mówi prezydent Sopotu. - Dlatego w sytuacji, kiedy jakiś sklep zrezygnuje z działalności lub straci koncesję w wyniku sprzedaży alkoholu osobom nieletnim lub nietrzeźwym, będę występował do Rady Miasta Sopotu o obniżanie liczby koncesji.

W sąsiadującym z kurortem Gdańsku obowiązujące obecnie limity zezwalają na funkcjonowanie 500 lokali gastronomicznych, na terenie których można kupić i spożywać alkohol, oraz 800 punktów sprzedaży detalicznej, gdzie napoje wyskokowe można nabyć, ale już nie degustować. Swoją działalność gospodarczą na terenie miasta prowadzi dziś ok. 400 punktów gastronomicznych i ponad 800 sklepów monopolowych. Jak informuje gdański magistrat, nad zmianą limitów władze będą się zastanawiać, gdy nowe przepisy, proponowane przez posłów, wejdą już w życie.

Podobnie rzecz ma się w Gdyni. Obowiązujące limity mówią o 500 lokalach gastronomicznych oraz 250 sklepach monopolowych. Tych pierwszych znajdziemy na terenie miasta 428, natomiast drugich: 193.

O problemie alkoholowym na Pomorzu z Jackiem Sękiewiczem, dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnień w Gdańsku, rozmawia Ewa Andruszkiewicz.

Jak wielu mieszkańców naszego regionu zmaga się z uzależnieniem od alkoholu?
W ostatnim roku na terenie województwa leczyło się 7,5 tys. osób. Spośród nich ponad 2 tys. znalazło się w systemie po raz pierwszy. Na przeprowadzonych 194 tys. porad - 9,5 tys. przypadków zdiagnozowano jako uzależnienia.

Czy problem dotyczy tylko dorosłych?
Niestety, nie. W przeprowadzonych przez nas badaniach 84 proc. gimnazjalistów w wieku 15-16 lat deklaruje, że chociaż raz w swoim życiu spożywało alkohol. 49 proc. badanych piło napoje procentowe chociaż raz w ostatnim miesiącu. To dużo, ale w 2003 roku liczba ta wynosiła 66 proc.

Mamy w takim razie tendencję spadkową?
Na pewno na przestrzeni lat spada dostępność alkoholu. Cofnijmy się choćby do roku 1995. Wtedy młodzi ludzie dostępność piwa oceniali na poziomie 73 proc., a dziś - na poziomie 48 proc. O dostępności wina mówiło 57 proc. nastolatków, dziś jest na poziomie 37 proc., wódka z poziomu 42 proc. spadła do 34 proc.