Przedstawienie to składanka piosenek, które pięknie oddają klimat tamtych lat, beztroskich, pełnych flirtu, humoru. Przypominają świat, którego już nie ma.
- Lata dwudzieste, lata trzydzieste, Wrócą piosenką, sukni szelestem, Błękitnym cieniem nad talią kart, śmiechem, który kwitował żart - śpiewają aktorzy.
Autor scenariusza, a także reżyser i choreograf spektaklu Jan Szurmiej podzielił spektakl na dwie części. Akt pierwszy to promenada, przedwojenne plażowe łazienki, akt drugi to kabaret i jego gwiazdy. Na scenie wiele znakomitych aktorsko i muzycznie piosenek, zabawnych dialogów...
Kapitalny jest Bogdan Smagacki jako dorożkarz Geniuś, gdy ciągnąc dorożkę z dwoma wstawionymi pasażerami (Hipkiem i Morycem), wtacza się na scenę. Panowie wznoszą toasty. - Małżeństwo to przecież spokojna przystań, na której spotykają się dwa okręty - mówi Moryc. - Lechaim! (panowie wychylają kieliszki). Z okna drze się żona Geniusia (rewelacyjna Dorota Lulka) - "Przestań gadać! I weź się do roboty!". - Niestety, niektórzy natknęli się na okręt wojenny - wzdycha Geniuś, a tu żona zrzędzi: - Obiecałeś, że staniesz się innym człowiekiem. A ty wciąż pijesz! Geniuś - Ale ja naprawdę stałem się innym człowiekiem... tylko że on też pije... Potem śpiewają przezabawną piosenkę Henryka Warsa "Och, l'amour" do słów Jerzego Jurandota.
Poczytaj:**jak budowano nową Scenę Letnią w Gdyni**
Bogdan Smagacki każdym tekstem wzbudza zasłużony aplauz i wesołość widowni. Wzrusza, gdy jako zakochany śpiewa "Umówiłem się z nią na dziewiątą". Dorota Lulka udowadnia, że nadal jest nie tylko śpiewającą gwiazdą Teatru Miejskiego, ale też znakomitą aktorką. Zapamiętamy Sylwię Różycką, zwłaszcza w piosence "Ada to nie wypada". Ale tak naprawdę w tym spektaklu wszyscy śpiewają, tańczą i grają perfekcyjnie. Wielkie brawa dla aktorów Teatru Miejskiego w Gdyni, jak i artystów występujących gościnnie.
Dochodzą do tego kostiumy Sabiny Bicz, eleganckie, pomysłowe - rewelacyjne. Niewielu jest scenografów, którzy tak jak ona potrafią ubrać aktorkę, podkreślając jej wdzięk.
Nie jest to pierwszy spektakl muzyczny na Scenie Letniej w Orłowie. Pamiętam zachwycające przedstawienie "Niespodziewany koniec lata" (za dyrekcji Julii Wernio) na motywach Kabaretu Starszych Panów. Na scenie królowały wówczas wdzięk i dowcip, z nutką nostalgii. Niestety, porównując te dwa spektakle, trzeba powiedzieć, że "Słodkie lata..." to jedynie piękny koncert misternie pozszywany i okraszony znanymi szmoncesami. Nowy dyrektor artystyczny teatru Krzysztof Babicki zamierza prezentować premiery wystawiane na Scenie Letniej także w budynku przy ul. Bema. Myślę jednak, że ten koncert powinien pozostać na plaży w Orłowie.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?